Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódź: Strażacy dogaszają pogorzelisko; prokuratura bada sprawę

0
Podziel się:

#
dochodzą nowe informacje i szacunki strat
#

# dochodzą nowe informacje i szacunki strat #

29.06. Łódź (PAP) - Do środy rano może potrwać akcja dogaszania i dozorowania przez strażaków pogorzeliska po pożarze hal produkcyjnych na terenie dawnych zakładów Wifama przy al. Piłsudskiego w Łodzi. W pożarze spłonęły trzy hale o łącznej pow. ok. 7 tys. m kw.; spalił się także dach czwartej hali.

Straty - według szacunków strażaków - mogą sięgać nawet 20 mln zł.

Łódzka prokuratura ustala przyczyny i okoliczności pożaru; bada też, czy zapewnione zostały zasady bezpieczeństwa na terenie firm, gdzie pojawił się ogień. Według śledczych, prawdopodobną przyczyną pożaru był wybuch butli z gazem zasilającej wózek widłowy.

"Badamy, czy zapewnione zostały wszelkie reguły bezpieczeństwa. Sprowadzenie pożaru w takich rozmiarach jest przestępstwem. Za jego nieumyślne spowodowanie grozi kara do 5 lat, a za umyślne - do 10 lat więzienia. Przesłuchani zostali pierwsi świadkowie. Gdy to będzie możliwe, przeprowadzone zostaną oględziny z udziałem ekspertów" - powiedział PAP rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

W całości spaleniu uległy trzy stojące obok siebie hale; czwarta spaliła się częściowo. Mimo wysiłków strażaków pożar przedostał się na nią przez skład półproduktów do wytwarzania tworzyw sztucznych. Nadzór budowlany ocenił, że spalone hale nadają się tylko do rozbiórki - powiedział PAP rzecznik straży pożarnej w Łodzi Artur Michalak.

Ogień pojawił się po godz. 3 w hali o wymiarach 20 na 40 m - najmniejszej z trzech, które spłonęły. Prawdopodobnie doszło tam do wybuchu butli z gazem, zasilającej wózek widłowy. Przed przyjazdem strażaków ogień próbowali ugasić pracownicy nocnej zmiany. Nie udało im się, ale żaden z nich nie doznał obrażeń; 17 osób zdążyło się ewakuować.

Gdy strażacy przyjechali na miejsce, budynek stał już w ogniu, który przedostawał się na sąsiednie obiekty. W jednej z hal znajdował się warsztat samochodowy, w kolejnych zgromadzone były maszyny i materiały do produkcji wyrobów z tworzyw sztucznych i tzw. folii spożywczej, kartony oraz inne łatwopalne produkty, co sprawiło, że ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał. Nad miastem przez kilka godzin unosiła się chmura gęstego dymu.

W trakcie akcji ewakuowano ok. 50 osób z pobliskiego hotelu. Nad ranem pracownicy i właściciele hurtowni m.in. tkanin, znajdujących się w sąsiednich budynkach, ratowali towary. Według służb medycznych, kilka osób doznało niegroźnych stłuczeń czy poparzeń.

Strażacy opanowali pożar po ośmiu godzinach akcji gaśniczej, w której brało udział w sumie niemal 40 zastępów, czyli ok. 120 strażaków, w tym jednostki spoza Łodzi.W jej trakcie jeden ze strażaków doznał urazu oka i lekkiego poparzenia twarzy. Uraz okazał się na tyle niegroźny, że po przebadaniu przez lekarza ratownik został zwolniony do domu. Podtruciu dymem uległa także jedna z pracownic firmy, w której wybuchł ogień.

Strażacy uważają, że gdyby zostali wcześniej powiadomieni, to pożar byłby szybciej ugaszony. W czasie akcji mieli także problemy ze zbyt małym ciśnieniem wody w hydrantach; była ona dowożona z miasta cysternami i samochodami pożarniczymi. Powodowało to duże utrudnienia w ruchu w okolicach pożaru. W akcji gaśniczej wykorzystane zostały także armatki wodne należące do łódzkiej policji.

Rzecznik łódzkich strażaków przyznał, że to największy pożar w Łodzi od kilku lat. Trwa szacowanie strat przez właścicieli firm, do których należały hale. "Szacujemy, że straty w budynkach, maszynach, gotowych wyrobach i surowcach mogą wynieść nawet 20 mln zł" - zaznaczył Michalak.

Na razie strażacy nie chcą wypowiadać się o przyczynie pożaru. Ustali je specjalna komisja.

W związku z ogromną chmurą dymu, która w wyniku pożaru unosiła się nad miastem, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Łodzi wydał komunikat. Wynika z niego, że w związku z pożarem nie stwierdzono zauważalnego stężenia zanieczyszczeń w powietrzu. Według Inspektoratu smuga zanieczyszczeń, biorąc pod uwagę temperaturę spalin, wynoszona była na znaczną wysokość i przemieszczała się ponad budynkami mieszkalnymi.

Jak poinformowała PAP w komunikacie spółka giełdowa Complex S.A., w wyniku pożaru uległy zniszczeniu należące do niej pomieszczenia. Według spółki, pożar powstał w sąsiadujących z jej budynkami zakładach produkcji opakowań i przeniósł się na jej pomieszczenia. Mieściły się w nich głównie biura administracji oraz back-office. Pożar objął również część powierzchni wystawienniczo-magazynowych dwóch spółek zależnych. W pożarze nikt z pracowników nie ucierpiał. Nie jest jeszcze znana wielkość strat. Jak zapewniono w komunikacie, budynki oraz majątek tych spółek zlokalizowanych przy Piłsudskiego są ubezpieczone. (PAP)

szu/ duk/ itm/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)