Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódzkie: Szpital w Pabianicach nadal nie przyjmuje pacjentów

0
Podziel się:

(dochodzi wypowiedź minister zdrowia Ewy Kopacz)

*(dochodzi wypowiedź minister zdrowia Ewy Kopacz)
*

22.4.Łódź (PAP) - Szpital w Pabianicach nadal wstrzymuje planowe przyjęcia pacjentów. Do placówki trafiają tylko ci w stanach zagrożenia życia i zdrowia, a wierzyciele nadal blokują konta szpitala - poinformował w środę PAP dyrektor placówki Witold Barszcz.

Decyzję o wstrzymaniu przyjmowania pacjentów szefowie szpitala podjęli już w ub. tygodniu. Spowodowana została trudną sytuacją finansową placówki. Szpital ma prawie 100 mln zł długu, a jego konta są zablokowane. Na pieniądze od szpitala czekają jego wierzyciele, których jest 70.

"Gdyby szpital w Pabianicach skorzystał z pakietu ustaw zdrowotnych (autorstwa PO - PAP), który został przez pana prezydenta zawetowany, to dzisiaj nie miałby komornika na koncie, on dzisiaj by się przekształcał (w spółkę prawa handlowego - PAP). A pacjenci z Pabianic spaliby spokojnie, że następnego dnia nikt im nie karze jechać do Łodzi, żeby się leczyć. To jest pierwszy szpital, na którym ja mogę przystawić pieczątkę +prezydencki+" - powiedziała w środę PAP minister zdrowia Ewa Kopacz.

"Pabianice to jest szczyt góry lodowej, w takiej samej sytuacji jest Gorzów Wielkopolski, w takiej sytuacji są wszystkie inne szpitale, gdzie firmy skupujące dług z taką chęcią w tej chwili wchodzą. Decyzja pana prezydenta i opozycji spowodowała, że dzisiaj nie mamy instrumentu, aby natychmiast im pomóc. Bo mój plan B będzie funkcjonował dopiero od przyszłego tygodnia, kiedy zatwierdzi go Rada Ministrów, ale jest jeszcze okres przekształcenia, który musi trwać kilka miesięcy" - dodała minister.

Kopacz w poniedziałek przyjechała do Pabianic i wraz z prezydentem miasta oraz dyrektorem szpitala przekonywała wierzycieli o szansie, jaką dla nich jest tzw. plan B, czyli rządowy program zakładający pomoc finansową dla samorządów, które zdecydują się na przekształcenie szpitali w spółki prawa handlowego.

Po spotkaniu szefowa resortu poinformowała dziennikarzy, że "wierzyciele jednomyślnie powiedzieli, iż dają szanse szpitalowi", a to miało oznaczać odblokowanie kont. Już jednak wtedy dyrektor Barszcz ostrzegał, że plan się powiedzie jedynie wtedy, kiedy wszyscy wierzyciele zdecydują się na odblokowanie rachunków.

"Niestety, mój czarny scenariusz się sprawdził. Co innego mówili na spotkaniu z minister, a co innego, jak wrócili do domów. Nadal mam zablokowane konta, czyli jestem w takim samym miejscu, w jakim byłem przed wizytą pani minister" - powiedział w środę dyrektor w rozmowie z PAP.

Przyznał, że na koncie szpitala jest obecnie 10 tys. zł. Tymczasem - jak twierdzi - aby placówka mogła przetrwać choć tydzień, potrzebuje 100 tys. zł.

Barszcz jest zdecydowany pożyczyć te pieniądze, nawet od osób prywatnych, by zabezpieczyć leczenie. W związku z tragiczną sytuacją placówki nadal wstrzymane są planowe przyjęcia pacjentów, a przyjmowani są tylko ci w stanach zagrożenia życia i zdrowia. Sukcesywnie też wypisywani są do domu pozostali chorzy.

"Jeśli nie leczymy, to też tracimy" - dodał Barszcz.

Dyrektor przyznaje, że jest zasmucony postawą wierzycieli. Jak twierdzi, potrzeba mu jeszcze kilku dni, aby zakończyć ostatecznie prace nad programem naprawczym dla szpitala i przedstawić go do oceny. Przypomniał, że w przyszłym tygodniu ma ruszyć rządowy plan B, że są zabezpieczone pieniądze.

"Trzeba uwierzyć, że jesteśmy blisko wyjścia z tej trudnej sytuacji" - mówił. (PAP)

pro/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)