Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Łódzkie: Wicewojewoda: 28 osób rannych w katastrofie nadal w szpitalach

0
Podziel się:

#
dochodzi m.in. nowy bilans pozostających w szpitalach
#

# dochodzi m.in. nowy bilans pozostających w szpitalach #

13.08. Łódź (PAP) - W szpitalach pozostaje w sobotę 28 osób rannych w piątkowej katastrofie pociągu Warszawa - Katowice w Babach k. Piotrkowa Trybunalskiego. Sześć osób przeszło zabiegi i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - poinformowała wicewojewoda łódzka Krystyna Ozga.

Według niej najnowszy bilans katastrofy to jedna ofiara śmiertelna - mężczyzna w wieku ok. 50 lat, i 81 osób poszkodowanych, które trafiły do szpitali.

Przed południem wicewojewoda poinformowała o 26 osobach pozostających w szpitalach, później jednak tę informację zaktualizowano do 28 osób. Pozostali poszkodowani po udzieleniu pomocy medycznej zostali już zwolnieni do domów.

Sześć osób jest po zabiegach i operacjach m.in. kończyn, kręgosłupa czy głowy. Najbardziej poszkodowani znajdują się w szpitalach w Końskich, Sosnowcu, w Piotrkowie Trybunalskim oraz szpitalach im. Kopernika i im. WAM w Łodzi. Życiu pacjentów nie zagraża niebezpieczeństwo - mówiła na konferencji prasowej Ozga.

Według informacji Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Łodzi wszyscy hospitalizowani przebywają w szpitalach: w Bełchatowie - trzy osoby, w Brzezinach - trzy osoby, w szpitalu wojewódzkim w Piotrkowie Tryb. - 10 osób, w Tomaszowie Maz. - pięć osób, po dwie osoby w szpitalu powiatowym w Piotrkowie Tryb. i im. Kopernika w Łodzi oraz po jednym pacjencie w szpitalach w Końskich, Sosnowcu i łódzkim szpitalu im. WAM.

Relacjonując piątkową akcję ratunkową, wicewojewoda Ozga podkreśliła, że informacja o wypadku dotarła do pogotowia ratunkowego o godz. 16.17 (wypadek wydarzył się ok. 16.15), a w ciągu niespełna 20 minut na miejscu były już karetki pogotowia, śmigłowce LPR, strażacy i policjanci.

W akcji ratowniczej brało udział sześć śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. 18 zastępów Państwowej i 45 zastępów Ochotniczej Straży Pożarnej, 15 zespołów ratowniczo-medycznych oraz 170 policjantów.

Ustalono, że pociągiem podróżowało 281 osób. 81 osób trafiło do szpitali, pozostali pasażerowie zostali przewiezieni do szkoły w Babach; tam zapewniono im pomoc medyczną i psychologiczną. Osoby, które mogły kontynuować podróż, były ze szkoły odwożone autokarami do swoich miejscowości. Bagaże zabezpieczyła policja. Osoby, które ich nie odebrały, mogą się po nie zgłaszać na policję czy do sztabu kryzysowego.

Jak dodała Ozga, ustalono z dyrekcją PKP, że jeżeli ktoś "na własną rękę" dotarł do miejsca docelowego innym środkiem lokomocji, to PKP pokryje wszelkie koszty.

"W ramach możliwości ludzkich, sił i środków zostało zrobione wszystko, co było możliwe, żeby udzielić błyskawicznej pomocy poszkodowanym w tej tragedii. Nic więcej zrobić nie można było" - oceniła wicewojewoda łódzka. Złożyła też wyrazy współczucia rodzinom ofiary i poszkodowanych w wypadku.

"Chciałam wyrazić ogromne podziękowanie łódzkim służbom i ratownikom. Jesteśmy naprawdę profesjonalnie przygotowani" - dodała.

Do wypadku doszło w piątek ok. godz. 16.15. Wykoleił się pociąg pasażerski TLK relacji Warszawa Wschodnia - Katowice o numerze 14101. Wykoleiła się lokomotywa i cztery wagony. Lokomotywa uderzyła w nasyp. Jeden z wagonów wypadł z torów i przewrócił się. W wyniku wypadku zginęła jedna osoba, a 81 zostało poszkodowanych. Piotrkowska prokuratura prowadzi śledztwo ws. spowodowania katastrofy kolejowej.

Wiadomo już, że skład przed wypadnięciem z torów jechał z nadmierną prędkością - 118 km/h, przy ograniczeniu prędkości w tym miejscu do 40 km/h. W niedzielę przesłuchany w tej sprawie ma zostać zatrzymany maszynista pociągu. Niewykluczone, że usłyszy zarzuty. Trwa ustalanie tożsamości ofiary śmiertelnej wypadku - wiadomo, że to ok. 50-letni mężczyzna.

Przyczyny wypadku badają też przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych i PKP. Nie wiadomo, jak długo linia kolejowa będzie zablokowana, ale według przedstawicieli PKP PLK usuwanie skutków wypadku może potrwać nawet dwie doby. Rozważana jest możliwość udostępnienia jednego toru na tej trasie dla przeciągania pociągów lokomotywami spalinowymi.

Trwa usuwanie wykolejonego składu. Na miejscu są dwa ciężkie pociągi ratunkowe i czołg będący na wyposażeniu kolei, a przystosowany do takich działań. Naprawiane są także zniszczone fragmenty sieci trakcyjnej i torowiska.

W miejscu wypadku pociągi regionalne dojeżdżają z jednej strony do miejscowości Baby, a z drugiej do Rokicin. Między tymi stacjami jest uruchomiona zastępcza komunikacja autobusowa. Natomiast pociągi dalekobieżne są kierowane przez Centralną Magistralę Kolejową bądź przez Zduńską Wolę i Łódź. (PAP)

szu/ abr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)