Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Los procesu Wachowskiego o fałszywe zeznania - w rękach prezydenta

0
Podziel się:

Los procesu Mieczysława Wachowskiego, b.
ministra w kancelarii Lecha Wałęsy, oskarżonego o fałszywe
zeznania, spoczywa w rękach prezydenta - oświadczył w środę asesor
sędziowski Grzegorz Romaniuk, odraczając sprawę do 5 listopada.
Asesor nie wie co dalej, bo nie ma sędziowskiej nominacji, a 1
listopada kończy mu się prawo do orzekania.

Los procesu Mieczysława Wachowskiego, b. ministra w kancelarii Lecha Wałęsy, oskarżonego o fałszywe zeznania, spoczywa w rękach prezydenta - oświadczył w środę asesor sędziowski Grzegorz Romaniuk, odraczając sprawę do 5 listopada. Asesor nie wie co dalej, bo nie ma sędziowskiej nominacji, a 1 listopada kończy mu się prawo do orzekania.

Proces Wachowskiego dobiega końca, sąd ma do przesłuchania ostatniego świadka, który w środę nie stawił się w sądzie. Nie przybyli także Wachowski i jego obrońca mec. Waldemar Kaim. W krótkiej przerwie sąd skontaktował się z adwokatem, który oświadczył, że omyłkowo zanotował w kalendarzu datę rozprawy wpisując ją na 25, a nie 5 września.

57-letniego Wachowskiego oskarżono o złożenie fałszywych zeznań w 2003 r. w prokuraturze w Piasecznie (grozi za to do 3 lat więzienia). Zaprzeczył on wtedy, by dostał od biznesmena Sławomira M. 30 tys. dolarów jako zwrot części zainwestowanych przez siebie pieniędzy. W 2001 r. Wachowski "włożył" bowiem 159 tys. dolarów w spółkę tworzoną przez niego i Sławomira M. (ten biznesmen jest w procesie oskarżycielem posiłkowym). Wspólny biznes nie powiódł się.

Proces był już bliski zakończenia w końcu ubiegłego roku, jednak z powodu zaawansowanej ciąży sędzi Agnieszki Prokopowicz został odroczony, a w lutym bieżącego roku wyznaczono do jego prowadzenia asesora Grzegorza Romaniuka. Sąd pod jego przewodnictwem rozpoczął proces w maju.

W środę w procesie ujawnił się nowy problem. Wobec niestawiennictwa Wachowskiego i jego adwokata sąd był zmuszony odroczyć proces. W tej sytuacji pełnomocnik biznesmena mec. Marek Czamarski poprosił o możliwie krótki termin - przed 28 września. "Niestety to niemożliwe. Sąd ma zajęte terminy do końca października" - odparł asesor Romaniuk, odraczając proces do 5 listopada.

Po chwili stało się jasne, dlaczego kalendarz asesora Romaniuka jest w tych dwóch miesiącach tak napięty. Oświadczył on bowiem, że 1 listopada upływa mu tzw. wotum do orzekania - czyli czteroletni okres asesury, po którym powinien otrzymać nominację prezydenta lub informację z Krajowej Rady Sądownictwa, że nie przeszedł procesu weryfikacji. Tymczasem asesor Romaniuk czeka na prezydencką nominację i - jak przyznał na sali sądowej - nie wie, czy i kiedy ją otrzyma.

"Tak więc w rękach Prezydenta RP jest los tego procesu. Dziś odraczamy sprawę do 5 listopada, ale nie wiadomo, czy będzie prowadzona w obecnym składzie" - oświadczył asesor.

Rozstrzygnięcie sytuacji prawnej asesorów sędziowskich może nastąpić jeszcze 24 października. Na ten dzień bowiem Trybunał Konstytucyjny przesunął z 20 lipca rozpatrzenie legalności funkcjonowania asesorów w sądownictwie.

Prawnicy podnoszą wątpliwości, że asesor, jako prawnik po aplikacji sędziowskiej mianowany na rodzaj okresu próbnego przez ministra sprawiedliwości, nie ma formalnego przymiotu niezawisłości i bezstronności. Może zostać przez ministra zwolniony za 3-miesięcznym wypowiedzeniem.

Po okresie próbnym trwającym do 4 lat, asesurę ocenia Krajowa Rada Sądownictwa i przedstawia takiego kandydata prezydentowi do nominacji sędziowskiej, która ma charakter bezterminowy. Wśród najważniejszych atrybutów władzy sędziowskiej wymienia się jej niezawisłość - stąd obawy, czy asesor orzekający w procesach jak zwykły sędzia, może czuć się niezawisłym, czy nie będzie orzekał "pod przyszłą nominację" i mając na uwadze czekającą go ocenę - np. przez pryzmat liczby uchylonych w wyższej instancji wyroków.

Już w październiku zeszłego roku TK skierował do parlamentu tzw. postanowienie sygnalizacyjne z informacją, że do TK wpływają skargi konstytucyjne na przepisy o asesorach i że istnieje prawdopodobieństwo uznania ich za niekonstytucyjne. W Sejmie pod koniec czerwca rozpoczęły się prace nad zmianą przepisów o asesorach - prezydent proponuje nowelizację konstytucji i ustawy o ustroju sądów.

Według jego projektu zlikwidowano by instytucję asesury, a zamiast tego prezydent miałby prawo do pierwszego powoływania sędziego na czas oznaczony - od 2 do 4 lat. Dotyczyłoby to absolwentów prawa po aplikacji sądowej, powoływanych po raz pierwszy do Sądów Rejonowych, Wojskowych Sądów Garnizonowych i Wojewódzkich Sądów Administracyjnych. Po tym "okresie próbnym" Krajowa Rada Sądownictwa weryfikowałaby pracę sędziego, po czym pełniłby on już swoją funkcję bez ograniczeń czasowych - aż do przejścia w stan spoczynku.

W zeszłym tygodniu Stowarzyszenie Sędziów Orzekających "Iustitia" zaalarmowało, że prezydent Lech Kaczyński "nie skorzystał z prawa mianowania" wobec 9 sędziów. Według "Iustitii" a także KRS, prezydent nie ma takiego uprawnienia, bo nie uczestniczy w procesie decydowania o tym, kto może być sędzią i na jakim szczeblu (zachowując odrębność władz to domena władzy sądowniczej), a wręczając nominację powinien być kimś w rodzaju notariusza. "Iustitia" zaapelowała do prezydenta o uzasadnienie swej decyzji odmowy mianowania tych osób na funkcje sędziowskie.

Niezależnie od tego, w kolejce do nominacji sędziowskich jest jeszcze około tysiąca asesorów. (PAP)

wkt/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)