Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lubelskie: Łosie ocalone z rozlewiska trafią do schroniska

0
Podziel się:

Dwa łosie ocalone w sobotę z rozlewiska Bugu pod Terespolem (Lubelskie)
zostaną przewiezione do schroniska w Mikołowie na Śląsku. Łosie nie mogą same stanąć na nogi,
opiekują się nimi myśliwi.

Dwa łosie ocalone w sobotę z rozlewiska Bugu pod Terespolem (Lubelskie) zostaną przewiezione do schroniska w Mikołowie na Śląsku. Łosie nie mogą same stanąć na nogi, opiekują się nimi myśliwi.

"Łosie w piątek zostaną przewiezione do schroniska pod Katowicami, tam są warunki, aby można je było poddać rehabilitacji" - powiedział w środę PAP powiedział nadleśniczy leśnictwa Chotyłów Artur Soszyński.

W sobotę rolnicy w okolicy miejscowości Łęgi zauważyli trzy łosie, pod którymi załamał się lód na rozlewisku Bugu. Zwierzęta nie mogły same wydostać się z pułapki. Na pomoc ruszyli strażacy; po kilkugodzinnej akcji udało się wydobyć zwierzęta z wody.

Łosie przewieziono do pobliskiego lasu. Po kilku godzinach młody łoszak wstał i oddalił się. Dwie samice, czyli klępy, dotychczas nie zdołały się podnieść. Zwierzęta leżą w lesie w pobliżu miejscowości Bohukały. Myśliwi przykryli je słomą; dostarczają im pożywienie i wodę, pilnują by osłabione łosie nie zostały zaatakowane przez zdziczałe psy.

W środę łosie były oglądane przez weterynarzy. Prawdopodobnie mają uszkodzone więzadła przymiedniczne, dlatego nie mogą się podnieść. "Ogólna kondycja zwierząt jest jednak dobra, powinny znieść podróż" - powiedział opiekujący się łosiami prezes koła łowieckiego Dąbrowa z Białej Podlaskiej, Bogusław Żądło.

Dwoma oddzielnymi samochodami łosie zostaną przewiezione do schroniska "Leśne Pogotowie" działającego od 18 lat w Mikołowie, przy nadleśnictwie katowickim. Jego kierownik i twórca Jacek Wąsiński powiedział PAP, że schronisko ma duże doświadczenie w opiece nad zwierzętami jeleniowatymi, ale łosiami będzie zajmować się pierwszy raz. W jego ocenie szanse na uratowanie łosi są niewielkie, ale "gra jest warta świeczki".

"Trzeba się liczyć z tym, że tych zwierząt nie uda się uratować, ale postanowiłem spróbować. To będzie trudne zadanie. Trzeba je będzie obracać, masować im mięśnie, a potem próbować stawiać na nogi. To potężne zwierzęta, mogące ważyć po 250 kg. Są bardzo silne, mogą być niebezpieczne dla ludzi. Zabójczy dla nich może okazać się stres" - powiedział Wąsiński.

Jak podał Wąsiński transport zwierząt do Mikołowa sfinansuje fundacja "Świat zwierzętom" w Katowicach. (PAP)

kop/ ls/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)