Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Lublin: Proces o odszkodowanie za nierozpoznanie raka

0
Podziel się:

300 tys. zł odszkodowania domaga się od
wojewódzkiego szpitala specjalistycznego w Lublinie Grażyna R.,
którą leczono kilka lat na anemię, a nie wykryto choroby
nowotworowej jelita. Proces w tej sprawie rozpoczął się w środę w
Sądzie Okręgowym w Lublinie.

*300 tys. zł odszkodowania domaga się od wojewódzkiego szpitala specjalistycznego w Lublinie Grażyna R., którą leczono kilka lat na anemię, a nie wykryto choroby nowotworowej jelita. Proces w tej sprawie rozpoczął się w środę w Sądzie Okręgowym w Lublinie. *

Pełnomocnik szpitala wnioskowała o odrzucenie pozwu.

44-letnia Grażyna R. przechodzi obecnie chemioterapię. Jej stan, jak powiedziała, jest poważny, choroba jest bardzo zawansowana. Kobieta uważa, że gdyby w czasie leczenia w przychodni przyszpitalnej skierowano ją na dodatkowe badania, rak mógłby być wykryty wcześniej i byłaby szansa na wyleczenie.

Grażyna R. zeznała w sądzie, że zachorowała w 1999 r. Wówczas zdiagnozowano u niej anemię. Przyjmowała żelazo, ale ponieważ wyniki kolejnych badań nie wykazywały poprawy lekarz rodzinny skierował ją do specjalisty hematologa. W przychodni szpitala wojewódzkiego hematolog przez kilka lat nadal leczyła Grażynę R. na anemię, głównie przepisując jej żelazo.

Kobieta zeznała, że jej stan się nie poprawiał po około 1,5 roku leczenia u specjalisty hematologa, pojawiły się dodatkowe objawy w postaci biegunek. Według lekarza miały być to efekty przyjmowania preparatów z żelazem. Mimo próśb pacjentki lekarz nie skierował jej na dodatkowe badania. "Usłyszałam, że taka już moja uroda" - powiedziała w sądzie Grażyna R.

Kiedy w 2004 r. otrzymała informację z przychodni, że etat hematologa został zlikwidowany, Grażyna R. poszła do lekarza rodzinnego, którego w międzyczasie zmieniła. Jednak dalsza terapia nie przyniosła efektów i kobieta została skierowana na kolonoskopię (badanie jelita grubego). W listopadzie 2006 r. po badaniu okazało się, że ma zawansowaną chorobę nowotworową - guz był duży, zasłaniał światło jelita, stwierdzono też przerzuty na wątrobie. Potem przeszła operację w Warszawie.

Grażyna R. usłyszała od lekarzy, z którymi rozmawiała, że rak w jej ciele rozwijał się kilka lat i można było go wykryć znacznie wcześniej, gdyby zrobiono jej dodatkowe badania.

Grażyna R. prowadzi własną działalność gospodarczą - punkt dorabiania kluczy. Jak zeznała przed sądem, choroba spowodowała, że wielokrotnie była zmuszona czasowo zamykać zakład i ostatecznie zatrudnić pracownika. Sama wychowuje dwoje dzieci, jedno jest już obecnie dorosłe.

"Chodzi mi nie tylko o odszkodowanie. Chodzi mi też o przestrogę dla innych lekarzy, żeby lepiej troszczyli się o swoich pacjentów i nie popełniali takich błędów" - powiedziała po rozprawie dziennikarzom.

Pełnomocnik szpitala nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. (PAP)

ren/ bno/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)