Tysiące ludzi wzięły w sobotę udział w pogrzebie pięciu zamordowanych koło Skopje rybaków. Po tej najgorszej zbrodni w historii Macedonii, jak nazwały zbiorowe zabójstwo władze, są obawy, że miało ono tło etniczne, co może prowadzić do wzrostu napięcia w kraju.
Ofiarami byli etniczni Macedończycy, czterej dwudziestokilkuletni i jeden czterdziestoletni. Wszyscy zostali zastrzeleni. Ich ciała znaleziono w czwartek w pobliżu sztucznego jeziora Żelezarsko.
Pogrzeby w Radiszani, na północnym przedmieściu Skopje, odbyły się w przededniu prawosławnej Wielkanocy bez zakłóceń, chociaż w piątek było ono sceną gwałtownych protestów.
Jak podało belgradzkie radio B92, mieszkańcy Radiszani w piątek obrzucili kamieniami domy miejscowych Albańczyków, oskarżając ich o dokonanie zbrodni. Ludzie z pobliskich miejscowości wyszli z domów zapalając świece, aby uczcić pamięć ofiar, inni zablokowali autostradę. Młodzi zakapturzeni ludzie obrzucali kamieniami pojazdy; uszkodzono pięć samochodów osobowych i jeden autobus.
Prezydent Gjorge Iwanow, który przekazał wyrazy współczucia rodzinom ofiar, zaapelował o powściągliwość.
W sobotę macedońska minister spraw wewnętrznych Gordana Jankułowska powiedziała, że "na tym etapie policja nie może jeszcze stwierdzić, czy morderstw dokonano na tle etnicznym, ponieważ nie ma jeszcze podejrzanych".
Według ekspertów ds. bezpieczeństwa szybkie rozwiązanie sprawy i znalezienie winnych jest konieczne, by zapobiec spekulacjom na temat tego, kto dokonał zbrodni i by agresywnie nastawiona młodzież nie doprowadziła do zamieszek na tle etnicznym.
W Macedonii od końca zbrojnej rebelii w 2001 roku, kiedy domagający się większych praw etniczni Albańczycy przez osiem miesięcy walczyli z siłami rządowymi, napięcia nadal się utrzymują. W konflikcie, który zakończyła interwencja oddziałów NATO, zginęło 80 osób.
Macedonia liczy 2,1 mln mieszkańców, w większości prawosławnych. Wyznający islam Albańczycy stanowią jedną czwartą ludności. (PAP)
klm/ ap/
11204173 int.
