Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Malloch-Brown: UE powinna wysłać do DR Konga swoich żołnierzy

0
Podziel się:

Unia Europejska powinna
wysłać do Demokratycznej Republiki Konga (d. Zair) żołnierzy,
jeśli trzeba będzie wzmocnić tam siły oenzetowskie i załamie się
kruchy rozejm między wojskiem kongijskim a rebeliantami -
powiedział w sobotę w radiowym wywiadzie BBC brytyjski minister
ds. Afryki Mark Malloch-Brown.

Unia Europejska powinna wysłać do Demokratycznej Republiki Konga (d. Zair) żołnierzy, jeśli trzeba będzie wzmocnić tam siły oenzetowskie i załamie się kruchy rozejm między wojskiem kongijskim a rebeliantami - powiedział w sobotę w radiowym wywiadzie BBC brytyjski minister ds. Afryki Mark Malloch-Brown.

Na rozmowy z kongijskimi i ruandyjskimi przedstawicielami do Afryki przybyli ministrowie spraw zagranicznych Francji - Bernard Kouchner i brytyjski - David Miliband.

Po spotkaniu w Kinszasie z prezydentem DR Konga Josephem Kabilą obaj udali się do Gomy (na wschodzie kraju), na obrzeżach której koczują tysiące uchodźców uciekających przed konfliktem, a następnie do stolicy Ruandy, Kigali.

Do Kigali przybył też szef belgijskiej dyplomacji Karel De Gucht, który w sobotę prosił prezydenta ruandyjskiego Paula Kagame o wywarcie wpływu w kwestii respektowania kruchego rozejmu, jednostronnie ogłoszonego w środę przez rebeliantów na wschodnich obszarach DR Konga.

Według brytyjskiego premiera Gordona Browna bardziej potrzebne od militarnego jest rozwiązanie polityczne.

Unia Europejska proponuje zorganizowanie pod egidą ONZ szczytu krajów państw graniczących z Kongiem, z udziałem Ugandy i Burundi oraz przedstawicieli Unii Afrykańskiej i UE.

Unijny komisarz ds. pomocy humanitarnej Louis Michel, który rozmawiał w Kinszasie z prezydentem Kabilą, powiedział w sobotę, że rezultatem szczytu powinna być mapa pokojowa prowadząca do "trwałego rozwiązania" problemu przemocy w regionie.

Biuro prezydenta Ruandy podało, że nie ustalono jednak ani terminu, ani miejsca takiego spotkania.

Walki między rebelianckimi siłami Narodowego Kongresu Obrony Ludu, kierowanego przez Laurenta Nkundę, a wojskiem kongijskim od sierpnia spowodowały przemieszczenia ponad 800 tysięcy ludzi. Nkunda (Tutsi) uważa się za obrońcę interesów chroniących się w Kiwu Północnym i Południowym na wschodzie DR Konga ruandyjskich uciekinierów - ludu Tutsi.

W sobotę rebelianci zorganizowali uroczystość zainaugurowania nowej administracji w Rutshuru, mieście na wschodzie DR Konga.

W środę sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun ostrzegł, że przemoc we wschodniej części DR Konga przyczynia się do powstania katastrofy humanitarnej i może mieć tragiczne konsekwencje dla całego regionu. Wezwał do rozpoczęcia negocjacji.

W sobotę francuska organizacja humanitarna Lekarze bez granic (MsF) wyraziła poważne zaniepokojenie sytuacją 10 tys. uciekinierów, którzy potrzebują wody pitnej, koców i namiotów i żywności.

W ciągu kilku dni Urząd Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) udzielił pomocy humanitarnej już 30 tys. ludzi, którzy musieli opuścić domy w wyniku zaciętych walk.

W piątek ekipa MsF w szpitalu w Rutshuru udzieliła pomocy 83 osobom z ranami postrzałowymi i 20, którzy doznali innych obrażeń w wyniku walk.

Konflikt w regionie jest podsycany przez etniczną nienawiść, związaną z ludobójstwem w 1994 roku w Ruandzie i niekończącymi się kongijskimi wojnami domowymi. Uważa się, że bojownicy stron są finansowani ze środków pozyskiwanych nielegalnie z kongijskich zasobów mineralnych i dlatego nie są zainteresowani zaprzestaniem walk. (PAP)

klm/ ro/ 2349,2268,2190,1586,1070

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)