Do ośmiu lat więzienia grozi 24-latkowi, który powołując się na wpływy w sądzie i prokuraturze obiecywał pomoc w załatwieniu przedterminowego zwolnienia mężczyzny osadzonego w zakładzie karnym. Za taką "przysługę" rodzina miała zapłacić 30 tys. zł.
Jak poinformowała w środę rzeczniczka krakowskiej prokuratury okręgowej prok. Bogusława Marcinkowska, akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu.
Pod koniec września zeszłego roku do ojca mężczyzny przebywającego w zakładzie karnym zadzwonił nieznajomy, który twierdził, że odbywał karę pozbawienia wolności z jego synem. Obiecał, że za 30 tys. zł może doprowadzić do wydania postanowienia sądu w sprawie warunkowego przedterminowego zwolnienia jego syna z pozostałej do odbycia kary. Powołał się przy tym na znajomego prokuratora.
Jeszcze tego samego dnia do ojca osadzonego zadzwonił inny mężczyzna, podający się za prokuratora i żądał 30 tys. zł. Kwota ta miała być dostarczona do Kielc do południa następnego dnia. W międzyczasie do ojca zadzwonił z zakładu karnego syn i zorientował się, że jest to próba oszustwa. Zawiadomiono policję - relacjonowała prok. Marcinkowska.
Artur N. został zatrzymany przed budynkiem prokuratury w Kielcach podczas spotkania z ojcem osadzonego. "Mężczyzna początkowo nie przyznał się do zarzucanego mu czynu, później opisał swój udział w zdarzeniu i przyznał się do popełnienia przestępstwa. Wyraził skruchę i zamiar dobrowolnego poddania się karze" - powiedziała Marcinkowska.
Materiały dotyczące innych, nieustalonych dotąd osób, które współdziałały z Arturem N. prokuratura wyłączyła do odrębnego postępowania.(PAP)
wos/ pz/