W Małopolsce do tej pory ubezpieczenie z tytułu zdarzeń medycznych zawarło 18 na blisko 100 szpitali. Ubezpieczenie takie miało być obowiązkowe od 1 lipca, w czwartek Sejm znowelizował jednak ustawę o działalności leczniczej, przesuwając termin na 1 stycznia 2014 r.
Dodatkowe polisy są konsekwencją przepisów ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Zgodnie z nimi pacjenci mogą występować do wojewódzkich komisji orzekających o ustalenie odszkodowania za niewłaściwe leczenie. Suma ubezpieczenia wynosiłaby nie mniej niż 300 tys. zł (z uwagi na to, że jest to maksymalna wysokość świadczenia w przypadku śmierci pacjenta) i byłaby uzależniona od liczby łóżek w szpitalu i sumy ubezpieczenia w odniesieniu do jednego łóżka, która wynosi nie mniej niż 1 tys. zł.
"Z teoretycznego punktu widzenia takie ubezpieczenia są korzystne, bo ludzie mają prawo do uzyskania zadośćuczynienia za ewentualne poniesione szkody, natomiast to teoretyczne rozwiązanie trafia na grunt chronicznie niedoinwestowanej ochrony zdrowia" - powiedział PAP dyrektor szpitala Uniwersyteckiego Andrzej Kulig. "Mechanizm z obszaru gry wolnorynkowej został wprowadzony w mechanizm finansowania ochrony zdrowia, który przypomina bardziej gospodarkę nakazowo-rozdzielczą. Mamy do czynienia ze zderzeniem dwóch światów" - uważa Kulig.
Dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego dodał, że placówce, która rocznie hospitalizuje ok. 70 tys. pacjentów i udziela 400 tys. porad ambulatoryjnych, udało się osiągnąć "przyzwoitą" kwotę ubezpieczenia i wynegocjować stawki niższe niż początkowo proponowało PZU, głównie dzięki audytowi. "Zostaliśmy poproszeni przez PZU o możliwość zrobienia audytu w szpitalu. Pokazali nam, gdzie robimy błędy, a gdzie jest dobrze. To było dla nas bardzo cenne. Wyciągnęliśmy z tego wnioski, poprawiany usterki" - mówił Kulig.
Krakowski Szpital Specjalistyczny im. Jana Pawła II jeszcze negocjuje z ubezpieczycielem. Zdaniem dyrektor tej placówki Anny Prokop-Staszeckiej to nie komisja, ale sąd i eksperci powinni rozstrzygać, czy pacjent został pokrzywdzony.
"Widzimy, że już teraz coraz więcej osób przychodzi do szpitala z roszczeniami, strasząc nas: wy mi za to zapłacicie" - powiedziała PAP Prokop-Staszecka. "Obecne rozwiązania mogą uderzyć jednak rykoszetem w pacjentów, bo szpitale nie będą przyjmować osób roszczeniowych, trudnych, z konfliktowymi rodzinami i będą ich odsyłać do innych placówek" - dodała.
"Wszyscy patrzą na finanse. To ubezpieczenie też sprzyja roszczeniom, a gdzie w tym wszystkim jest etyka i pacjent? Pacjent się gubi w procedurach, pieniądzach i ubezpieczeniach" - uważa Prokop-Staszecka. (PAP)
wos/ malk/ gma/