Muszle klozetowe, umywalki, łóżka i inne rzeczy z likwidowanego hotelu wystawił w holu starostwa powiatowego w Zakopanem były dzierżawca budynku, w którym obecnie znajduje się urząd. Starosta o sprawie zawiadomił prokuraturę.
Jak powiedział we wtorek PAP szef zakopiańskiej prokuratury Zbigniew Lis, prokuratura zbada, czy są utrudnienia z dostępem do budynku starostwa.
W budynku, w którym obecnie mieści się starostwo powiatowe w Zakopanem, biznesmen Marek Kozioł od 1992 roku prowadził hotel. Budynek - własność Skarbu Państwa - Kozioł wydzierżawił wówczas od Ministerstwa Zdrowia (MZ). W 1994 roku, nowa władza w MZ zakwestionowała dzierżawę obiektu i rozpoczął się trwający 15 lat spór sądowy o budynek.
W 1997 roku, kiedy zmienił się system administracyjny w Polsce i powstały starostwa, przejęcia budynku domagał się starosta tatrzański. W 2002 roku na mocy porozumienia Kozioł przekazał starostwu powiatowemu jedno skrzydło hotelu, w którym obecnie funkcjonuje urząd - z wyjątkiem holu wejściowego oraz klatki schodowej. W pozostałej części budynku funkcjonował hotel.
W 2009 roku decyzją sądu budynek został przekazany starostwu powiatowemu w Zakopanem. Z końcem marca bieżącego roku ostatecznie zakończyła się umowa dzierżawy budynku, dlatego biznesmen rozpoczął demontaż urządzeń i wyposażenia hotelu, m.in. toalet, kabin prysznicowych, drzwi, telewizorów i łóżek. Kozioł chce teraz sprzedawać elementy wyposażenia hotelu, a w holu starostwa zorganizować recepcję swojej firmy. "Pozostanę tutaj dopóki nie zostanę eksmitowany prawomocnym wyrokiem. Ja nadal prowadzę działalność i nie zamierzam jej zamykać" - powiedział PAP.
Dodał, że odda budynek, jednak domaga się od starostwa zwrotu poniesionych kosztów remontów, które jego zdaniem wyniosły ponad 7 mln. zł. Zapowiedział, że będzie wzywał starostwo do opuszczenia zajmowanych przez urzędników pomieszczeń, ponieważ - jak twierdzi - nadal jest dzierżawcą tej części budynku. "Oddałem hotel na mocy kończącej się dzierżawy, jednak w wyniku urzędniczych wieloletnich zaniedbań w mojej jurysdykcji pozostaje część zajmowana przez urząd" - dodał Kozioł.
Zdaniem starosty tatrzańskiego Andrzeja Gąsienicy-Makowskiego, właścicielem budynku oraz terenu jest starostwo, a roszczenia Kozioła nie są w żaden sposób uzasadnione. "Kozioł był jedynie dzierżawcą części obiektu, a wszelkie pretensje do budynku powinien mieć do Ministerstwa Zdrowia, które w 1992 roku wydzierżawiło mu budynek" - powiedział PAP Gąsienica-Makowski.
Zdaniem starosty część budynku, w której był hotel wygląda tragicznie i wymaga ogromnych nakładów finansowych. "Czekamy na decyzje sądowe o eksmisji (...). Nie możemy prowadzić żadnych uzgodnień z byłym dzierżawcą, ponieważ nie ma on żadnych podstaw prawnych do przebywania w budynku" - powiedział starosta i dodał, że starostwo nie może dać rekompensaty za rzekome inwestycje, ponieważ nie ma do tego żadnej podstawy prawnej.
Starosta tatrzański chce, aby budynek zyskał dawną świetność, kiedy mieściło się tu sanatorium - Zakład Wodoleczniczy dr. Chamca, wybudowany w 1887 roku.(PAP)
szb/ bos/