Personel szpitala w Nowym Targu (woj. małopolskie) zapowiada na poniedziałek zaostrzenie strajku prowadzonego od początku tygodnia. Kilkunastogodzinne mediacje z udziałem wicewojewody małopolskiego nie przyniosły rozwiązania konfliktu pomiędzy pracownikami i dyrekcją placówki.
"Od poniedziałku rano rozpoczynamy strajk generalny" - powiedział PAP w niedzielę jeden z organizatorów protestu, ordynator Maciej Jachymiak. Jak zaznaczył, w każdej chwili możliwe jest odwołanie strajku, jeśli dyrekcja spełni postulaty protestujących, co - jego zdaniem - jest mało prawdopodobne.
Strajkujący domagają się przede wszystkim cofnięcia zwolnień dyscyplinarnych wręczonych 14 organizatorom protestu w szpitalu w czerwcu tego roku, wstrzymania zwolnień grupowych obejmujących około 150 osób, zwrotu 1,5 mln zł z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych, z którego wypłaty wstrzymano w związku z trudną sytuacją szpitala oraz podwyżki płac. Chcą też odwołania dyrektora placówki.
Jachymiak poinformował, że strajk generalny będzie polegał na odejściu od łóżek pacjentów. Na oddziałach pozostanie tylko po jednym dyżurującym lekarzu i pielęgniarce, którzy będą interweniować tylko w niezbędnych przypadkach. "Oczywiście we wszystkich stanach nagłych i zagrażających życiu będziemy udzielać pomocy, bo cały personel będzie na terenie placówki" - zaznaczył.
O planowanym strajku zostały poinformowane pogotowie ratunkowe i pobliskie szpitale, które mają przyjmować nowotarskich pacjentów.
Akcja protestacyjna w nowotarskim szpitalu rozpoczęła się pod koniec sierpnia, kiedy zapowiedziano dyscyplinarne zwolnienia organizatorów czerwcowych protestów. W zeszły poniedziałek strajk głowowy rozpoczęło kilkanaście pielęgniarek i położnych.
Zadłużenie placówki w Nowym Targu, w której skład wchodzą dwa szpitale oraz zespół poradni (Nowy Targ i Rabka) przekroczyło już kwotę 50 mln złotych. W sumie pracuje tam blisko tysiąc osób. (PAP)
rgr/ par/
