Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Markowski: powinniśmy być dumni z dokonań rządu Mazowieckiego

0
Podziel się:

Odwaga w przeprowadzeniu rewolucyjnej reformy ekonomicznej i rozum polityczny
w sytuacji, gdy Polska była liderem przemian ustrojowych to najważniejsze cechy pierwszego
niekomunistycznego rząd premiera Tadeusza Mazowieckiego - uważa prof. Radosław Markowski z
Instytutu Studiów Politologicznych PAN.

Odwaga w przeprowadzeniu rewolucyjnej reformy ekonomicznej i rozum polityczny w sytuacji, gdy Polska była liderem przemian ustrojowych to najważniejsze cechy pierwszego niekomunistycznego rząd premiera Tadeusza Mazowieckiego - uważa prof. Radosław Markowski z Instytutu Studiów Politologicznych PAN.

Markowski podkreślił w rozmowie z PAP, że rząd Mazowieckiego miał odwagę dokonać gruntownych reform ekonomicznych, a przy tym miał świadomość, że transformacja dotyczy "autorytarnego systemu, który dysponuje wojskiem, policją, aparatem bezpieczeństwa" i dlatego - mówił - "musi być rozumna", a nie wpisywać się "w krwawą, bezmyślną czasami, tradycję różnych walk zbrojnych".

"To był moim zdaniem polityczny majstersztyk i z tego powinniśmy być dumni" - powiedział prof. Markowski.

Jak dodał, aby zrozumieć wagę dokonań rządu Mazowieckiego, trzeba pamiętać, że działał w warunkach niepewności oraz że Polska była pierwszym krajem postkomunistycznym, w którym dokonywała się transformacja ustrojowa. To z polskich doświadczeń skorzystały potem inne kraje - zauważył.

"Byliśmy liderami transformacji, a lider idzie pierwszy, stąpa po polu minowym i patrzy jednym okiem na Moskwę, jak ona na to reaguje" - zaznaczył Markowski.

Według niego przy całej złożoności ówczesnej sytuacji i obecności w rządzie Mazowieckiego członków PZPR (np. Czesław Kiszczak czy Florian Siwicki) był to rząd pierwszego niekomunistycznego premiera, który przygotował wielką reformę gospodarczą, gdy inflacja sięgała kilkuset procent.

"Ta odwaga, ta niebywała, rewolucyjna reforma gospodarcza jest bardzo istotnym rysem tego rządu" - powiedział Markowski. Jak zaznaczył, działania reformatorskie były "silnie uwikłane w kompromis polityczny", który jednak - podkreślił - był "absolutnie niezbędny".

"Myślę, że kiedyś zamiast pomników kolejnych przegranych bitew, jak zmądrzejemy, będziemy stawiali pomnik tej pierwszej reformie" - dodał.

Profesor przypomniał, że przeprowadzane reformy demokratyczne, nie były wówczas szeroko konsultowane ze społeczeństwem - wprowadzano je "trochę technokratycznie". Ale za to - mówił - już w 1992 r. Polska jako pierwszy kraj byłego obozu komunistycznego miała 2,5-procentowy wzrost gospodarczy, w odróżnieniu od wielu innych państw, które jeszcze były w głębokiej recesji.

"Gdyby spojrzeć na to z perspektywy 20 lat, sama decyzja o tym, żeby tę bolesną reformę robić w sposób rewolucyjny, śmiały i szybki, zanim ludzie zareagują negatywnie i demokracja +wyruguje+ słuszne zmiany prorynkowe, to był bardzo ważny i odważny pomysł" - dodał Markowski

Odnosząc się do tzw. grubej kreski, Markowski przypomniał, że intencją Mazowieckiego, który użył tego sformułowania w swoim przemówieniu w Sejmie 24 sierpnia 1989 r., było, iż jego rząd nie chce brać odpowiedzialności za to, co robili komuniści. Mazowiecki powiedział wtedy: "Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy by wydobyć Polskę z obecnego stanu".

"Ta wypowiedź później została zinterpretowana jako pobłażliwość, czy wręcz chodzenie na sznurku komunistów, co jest nieuczciwością intelektualną, bo wystarczy sięgnąć do przemówień" - zaznaczył.

Według Markowskiego to, że pozwolono wówczas "części aparatu" działać w gospodarce, miało negatywne efekty, ale z drugiej strony - jak podkreślił - nie można było stosować zbiorowej odpowiedzialności i "ustanawiać ludzi reżimu ludźmi drugiej kategorii, pozbawiać ich praw ekonomicznych czy publicznych".

Profesor przypomniał, że podobny pomysł powstał w Czechach i szybko na to zareagowała Rada Europy przypominając, że ludzi można sądzić i pozbawiać praw tylko w indywidualnie rozpatrywanych procesach.

"Uważam, że to, co niektórzy nazywają zgniłym kompromisem, było absolutną koniecznością. Z tymi, którzy posiadają siłę, kontrolują aparat przemocy, niestety trzeba się dogadywać. Jak z silniejszym w ciemnej bramie - tak przynajmniej proponuję - można oczywiście się porywać, ale zazwyczaj później ma się połamane ręce" - powiedział Markowski.(PAP)

ren/ par/ ura/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)