Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Maroko a wydarzenia polityczne w państwach Afryki Północnej

0
Podziel się:

Inwestycje i wzrost gospodarczy, a jednocześnie wysokie bezrobocie i
dzielnice ubóstwa - to krajobraz dzisiejszego Maroka. W przeciwieństwie do innych państw arabskich
rewolucja nie dotarła jednak do tego kraju. Część Marokańczyków domaga się jednak reform.

*Inwestycje i wzrost gospodarczy, a jednocześnie wysokie bezrobocie i dzielnice ubóstwa - to krajobraz dzisiejszego Maroka. W przeciwieństwie do innych państw arabskich rewolucja nie dotarła jednak do tego kraju. Część Marokańczyków domaga się jednak reform. *

Na początku maja kilka tysięcy osób demonstrowało w Marrakeszu domagając się reform od władz - dynastii Alawitów, najdłużej rządzącej w świecie arabskim. To kolejne z serii odbywających się w tym kraju od kilku miesięcy protestów. Nie przebiegają one jednak gwałtownie.

Salem pochodzi z położonego na południu kraju Agadiru i jest w Maroku przewodnikiem. Mówi, że pomimo protestów ulicznych nie spodziewa się w swoim kraju podobnej rewolucji jak te, które wybuchły w Tunezji i Egipcie.

"Muammar Kadafi jest libijskim pułkownikiem, były prezydent Tunezji Zin el-Abidin Ben Ali generałem i również były prezydent Egiptu Hosni Mubarak wywodzi się z wojska. Tam, gdzie rządzą ludzie związani są z armią, w końcu dochodzi do łamania praw człowieka, wystąpień i odebrania im władzy. Maroko natomiast od ponad 1,2 tys. lat jest królestwem. To element naszej tożsamości i tradycji" - argumentuje.

Podkreśla, że co 5 lat Marokańczycy wybierają w powszechnych wyborach członków parlamentu, władzę wykonawczą sprawuje rząd z premierem powoływanym przez króla, a władzę sądowniczą niezawisłe sądy.

"Tak naprawdę co 5 lat dokonuje się nasza rewolucja. Jeśli parlamentarzyści nie spełnią obietnic wyborczych, wyborcy już na nich ponownie nie zagłosują. Obecnie nad rządem czuwa król Mohammed VI. Zapowiedział jednak, że to zmieni - kandydata na premiera będzie wysuwała najsilniejsza partia" - tłumaczy Salem.

Przypomina też, że w kraju obecnie powstaje wiele nowych inwestycji. Wymienia planowaną ponad 40-kilometrową obwodnicę wokół stolicy państwa Rabatu, która będzie połączona z autostradami do Tangeru, Agadiru i Oujdy. Ma ona zostać ukończona w 2013 roku i będzie kosztowała ok. 2,8 mld dirhamów (ok. 360 mln dol.).

"Oczywiście w Maroku, podobnie jak w innych państwach arabskich, w ostatnich tygodniach także mieliśmy do czynienia z protestami. Jednak nie były one skierowane bezpośrednio przeciwko władzy, lecz raczej pracodawcom, którzy wypłacają robotnikom niskie pensje" - dodaje.

Jusef, który pracuje w aptece w Nadorze, krytykuje jednak rządzących. Wskazuje na wysokie bezrobocie wśród młodych ludzi, a także niski poziom życia. Pomimo tego chce, żeby Maroko pozostało królestwem. "Za brak reform odpowiada rząd, a nie król Mohammed VI. Stąd protesty uliczne, które ostatnio pojawiły się w kraju. Pomimo tego król wziął sprawy w swoje ręce" - mówi. Dodaje, że ludzie nie chcą w kraju rewolucji, ale wyższego poziomu życia.

Jak mówi, wielu wykształconych młodych Marokańczyków nie może znaleźć pracy i wyjeżdża za granicę. "Ci, którzy zostają, pracują fizycznie - w hotelach, czy restauracjach, a nie bankach, czy biurach. To musi się zmienić" - podkreśla.

Rewolucji w kraju nie spodziewa się także Said, który prowadzi sklep w Oujdzie. "W ciągu ostatnich lat nasz kraj rozwija się bardzo szybko. Mamy kilkaset kilometrów autostrad, otwieramy nowe lotniska, przyjeżdżają do nas turyści. Rewolucji w naszym kraju nie będzie, bo w porównaniu z Tunezją czy Egiptem Maroko to demokratyczny kraj. Jest również najbliżej związany z Europą" - mówi.

Przyznaje, że jednym z problemów Maroka jest brak pracy i ubóstwo, ale wśród osiągnięć wymienia też inicjatywę króla Maroka, który chce walczyć z dzielnicami biedy, m.in. w Casablance. Władca planuje do 2013 roku budowę kilkudziesięciu tysięcy nowych mieszkań, w których zamieszkają najbiedniejsi Marokańczycy.

Według danych Banku Światowego w 2009 roku dochód narodowy brutto w Maroku wynosił 2 tys. 770 dol. na osobę. Dla porównania w Algierii było to 4 tys. 420 dol., Tunezji - 3 tys. 720 dol., Libii - ponad 12 tys. dol., a Egipcie - 2 tys. 70 dol. Bezrobocie w Maroku w 2009 r. wynosiło 10 proc.

W marcu br. Mohammed VI zapowiedział pierwszą od 15 lat rewizję konstytucji, aby umocnić w kraju demokrację. Do czerwca specjalna komisja ma przedstawić propozycje zmian, a całościowy ich projekt zostałby poddany pod referendum. Monarcha chce m.in. oddać część swojej władzy parlamentowi.

W przyszłości najsilniejsza po wyborach partia będzie miała prawo wysunięcia własnego kandydata na szefa rządu. Do tej pory ten przywilej ma monarcha. Nowa konstytucja, którą zapowiada król, ma także gwarantować prawa człowieka, niezależność sądów i wprowadzić większą decentralizację kraju. Zdaniem wielu obserwatorów, król zdecydował się na zmiany pod presją wydarzeń ostatnich tygodni w świecie arabskim.

Maroko jest krajem, w którym obowiązuje system wielopartyjny, jednak uprawnienia rządu i parlamentu są mocno ograniczone władzą monarchy. W najważniejszych dla kraju kwestiach ostatnie słowo ma król, m.in. przy wyborze szefów kluczowych resortów. (PAP)

Z Casablanki Łukasz Osiński (PAP)

luo/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)