Marokańskie siły bezpieczeństwa dokonały w poniedziałek rano szturmu na obóz na Saharze Zachodniej, gdzie przeciwko złym warunkom życia od ponad trzech tygodni protestowało ok. 20 tys. osób. Według marokańskiej agencji MAP jest ok. 100 rannych.
W obozie w pobliżu miasta Al-Ujun od 19 października demonstranci żądali od marokańskich władz stworzenia nowych miejsc pracy i budowy mieszkań. Był to największy od lat protest antyrządowy na tym spornym obszarze Maroka.
W poniedziałek rano siły bezpieczeństwa weszły do obozu, a do rozproszenia demonstrantów użyły armatek wodnych, gazu łzawiącego i pałek. "Po obu stronach kilka osób zostało lekko rannych, ale w obozie nie ma już nikogo" - powiedział agencji Reutera anonimowy przedstawiciel marokańskich władz.
Jednak świadkowie zdarzenia mówią, że rannych było wielu, a agencja MAP szacuje, że do szpitali w Al-Ujun trafiło ok. stu osób.
"Sytuacja była straszna. Zaatakowali kobiety, dzieci i osoby starsze" - powiedział jeden z aktywistów.
Zajęcie obozu władze tłumaczą faktem, że niektórzy aktywiści nie pozwalali demonstrantom go opuścić.
O Saharę Zachodnią, gdzie występuje m.in. wykorzystywany do produkcji nawozów fosforan, toczy się najdłuższy w Afryce spór terytorialny.
Sahara Zachodnia jest była kolonią hiszpańska, która została przyłączona do Maroka w 1975 roku. Wspierany przez Algierię Front Polisario od lat żąda niepodległości tego terenu oraz przeprowadzenia referendum na ten temat.
Pod egidą ONZ w poniedziałek ma rozpocząć się w Nowym Jorku kolejna już sesja negocjacji między Marokiem a Frontem Polisario. W rozmowach wezmą udział także przedstawiciele Mauretanii i Algierii. (PAP)
jhp/ kar/
7655863 7655957 7655929