Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Matka półtorarocznego Szymona nie przyznaje się do zabicia syna

0
Podziel się:

Beata Ch., oskarżona o zabójstwo półtorarocznego syna Szymona z Będzina w
lutym 2010 r., nie przyznała się do dokonania tej zbrodni. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach trwa
w piątek trzecia rozprawa w procesie w tej sprawie.

Beata Ch., oskarżona o zabójstwo półtorarocznego syna Szymona z Będzina w lutym 2010 r., nie przyznała się do dokonania tej zbrodni. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach trwa w piątek trzecia rozprawa w procesie w tej sprawie.

Na ławie oskarżonych poza matką zasiada też ojciec dziecka, były partner Beaty Ch, Jarosław R. Rodzice wzajemnie obciążają się winą. Beata Ch. oświadczyła, że nie przyznaje się do zabójstwa, zgadza się natomiast z pozostałymi prokuratorskimi zarzutami. Chodzi m.in. o składanie fałszywych oświadczeń, dzięki którym rodzice wyłudzili świadczenia socjalne na nieżyjące dziecko.

Ponieważ kobieta odmówiła wyjaśnień, sąd odczytuje protokoły z jej przesłuchań podczas śledztwa. Później Beata Ch. ma odpowiadać na pytania. Zadeklarowała, że będzie odpowiadała na pytania wszystkich stron procesu.

Zanim sąd przystąpił do przesłuchania matki Szymona, zakończył odbieranie wyjaśnień od ojca dziecka Jarosława R. W piątek odpowiadał on na pytania obrońcy Andrzeja Hermana. Powtórzył, że to Beata Ch. pobiła Szymona, a on sam nie stosował przemocy wobec dzieci.

Twierdził zarazem, że dziecko po pobiciu nie zdradzało objawów, o których mowa w akcie oskarżenia: nie gorączkowało, nie kaszlało, nie skarżyło się na bóle brzucha. Przyznał, że podał dziecku roztwór wody z solą, by sprowokować wymioty. Twierdzi, że zrobił tak, bo Szymon źle poczuł się po zjedzeniu egzotycznego owocu.

Jarosław R. powiedział też, że po nieudanej reanimacji Szymona chciał wezwać karetkę, ale sprzeciwiła się temu Beata Ch. (kobieta twierdzi, że było przeciwnie), stanowczo zaprzeczył, by proponował spalenie lub zamurowanie zwłok. Po raz kolejny wyraził opinię, że biegła psycholog, która badała go w śledztwie, była wobec niego wrogo nastawiona.

Na wniosek mec. Hermana sąd dołączył do akt szkic mieszkania, sporządzony przez jego klienta i rysunki, przysłane mu przez jego córki. Według adwokata, świadczy to o miłości, jaką darzą Jarosława R. jego dzieci.

Pytania Jarosławowi R. zadawał też adwokat Beaty Ch. Michał Ergietowski. Pytał m.in. czemu Jarosław R. nie wezwał pogotowia do Szymona i dlaczego przez dwa lata nie opowiedział nikomu o śmierci dziecka, skoro - jak sam twierdzi - ta sprawa leżała mu na sercu.

Dociekał też, czy oskarżony kiedykolwiek uderzył któreś ze swych dzieci i dlaczego zmieniał wyjaśnienia w sprawie pobicia dziecka - najpierw twierdził, że Beata Ch. uderzyła dziecko otwartą dłonią w brzuch, potem - że je kopnęła, a jeszcze później, że klęczała na Szymonie. Oskarżony na żadne z pytań obrońcy Beaty Ch. nie odpowiedział.

Śledztwo ws. śmierci dziecka prowadziła Prokuratura Okręgowa w Bielsku-Białej. Akt oskarżenia trafił do sądu w czerwcu br. Prokuratura przyjęła wersję bliższą wyjaśnieniom Beaty Ch. i uznała, że to ojciec pobił dziecko. Jednakże zabójstwo zarzuciła obojgu rodzicom.

Według ustaleń postępowania 24 lutego 2010 r. ojciec mocno uderzył Szymona w brzuch, co skutkowało pęknięciem jelita cienkiego. Dziecko miało też inne obrażenia - sińce na twarzy, plecach i w okolicy nerek, rozciętą wargę. Po uderzeniu w brzuch jego stan pogarszał się z minuty na minutę: gorączkował, wymiotował, miał biegunkę i nie przyjmował pokarmu. 27 lutego Jarosław R. miał zadać dziecku kolejny silny cios pięścią w brzuch. Tego samego dnia Szymon zmarł.

Prokuratura przyjęła, że rodzice godzili się na śmierć dziecka, nie udzielając mu pomocy, pomimo konieczności natychmiastowego podjęcia leczenia. Próbowali wprawdzie reanimować Szymona, ale na pomoc było już za późno. Jeszcze w dniu śmierci zwłoki syna przewieźli samochodem do Cieszyna i porzucili je w stawie. Policja długo nie mogła ustalić tożsamości znalezionego w stawie dziecko. Rodziców chłopca zatrzymano dopiero w czerwcu 2012.

Oprócz zabójstwa oskarżeni odpowiadają też za składanie fałszywych oświadczeń w będzińskim magistracie, co pozwoliło im wyłudzić świadczenia socjalne w wysokości łącznie blisko 4 tys. zł. W akcie oskarżenia znalazł się też zarzut nielegalnego posiadania przez Jarosława R. pojedynczych sztuk amunicji z lat 50. i 70. ub. wieku.

Podczas śledztwa prokuratorzy przesłuchali 196 osób, przed sądem będą chcieli przesłuchać 36 świadków. (PAP)

kon/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)