Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Mazowiecki: jesteśmy za bardzo polonocentryczni

0
Podziel się:

Polacy są bardzo polonocentryczni i skupieni na sobie - ocenił w piątek
były premier Tadeusz Mazowiecki podczas debaty "Polacy solidarni ze światem?", zorganizowanej w
Warszawie przez Amnesty International.

Polacy są bardzo polonocentryczni i skupieni na sobie - ocenił w piątek były premier Tadeusz Mazowiecki podczas debaty "Polacy solidarni ze światem?", zorganizowanej w Warszawie przez Amnesty International.

Debata "Polacy solidarni ze światem?" - z udziałem Mazowieckiego oraz dziennikarki "Gazety Wyborczej" Marii Kruczkowskiej - została zorganizowana przez Amnesty International z okazji 20-lecia działalności tej organizacji. Debata miała ponadto zwrócić uwagę na przypadającą 4 czerwca 21. rocznicę tragedii na Placu Tienanmen; dyskutowano również na temat przestrzegania praw człowieka we współczesnych Chinach.

W czasie spotkania można było podpisać petycję do władz chińskich w obronie tybetańskiego pisarza i uczonego Tagyal'a oraz chińskiego aktywisty Hu Jia. Jak co roku w rocznicę tragedii na placu Tienanmen Amnesty International zaplanowała też manifestację przed ambasadą ChRL w Polsce.

Podczas dyskusji Mazowiecki ocenił, że Polacy są bardzo polonocentryczni i skupieni na sobie. W jego ocenie symptomem tego jest "pewien obyczaj publicystyczno-dziennikarski", który sprawia, że w przypadku jakiejś katstrofy na świecie pierwsze pytanie, jakie pojawia się w polskich mediach, dotyczy tego, czy ucierpieli w niej Polacy. "Jeżeli Polaków tam nie ma, to nie ma w ogóle problemu współczucia tym ludziom, którzy tej katastrofie ulegli" - powiedział Mazowiecki. Jak dodał, "w prasie polskiej i telewizji jest za mało wiadomości na tematy międzynarodowe; to jest tematyka, która schodzi na daleki plan". "Z drugiej strony wiadomo, że sytuacjach dramatycznych gotowi jesteśmy pomagać, gotowi jesteśmy wykazywać solidarność" - zaznaczył Mazowiecki.

W jego ocenie obecnie w sprawie przestrzegania praw człowieka w Chinach Polska niewiele może zrobić poza mobilizowaniem światowej opinii publicznej. Zaznaczył, że kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych pełnił funkcję specjalnego wysłannika ONZ do Bośni i Hercegowiny, to właśnie opinia publiczna była jego największym sprzymierzeńcem.

Kruczkowska przyznała, że "od wielkiej okazji Polacy są gotowi łączyć się sercem ze światem". "To, co mnie martwi, to że nie jesteśmy gotowi przeczytać ani jednej książki (na temat kraju czy narodu, którym współczujemy). Współczucie - tak, ale przeczytać cokolwiek - nie" - powiedziała.

Uczestnicy debaty zastanawiali się też, czy przemiany gospodarcze w Chinach i gwałtowny rozwój tego państwa przełożą się także na przemiany polityczne i zwiększenie sfery wolności. Mazowiecki ocenił, że "zasada poszanowania praw człowieka odzywa się we wszystkich cywilizacjach tylko w różnych formach". Wyraził jednak obawę, czy w Chinach nastąpi to w bliskiej perspektywie czasowej. "W jakim momencie ta wielka zmiana gospodarcza wpłynie na politykę, to wielki znak zapytania" - powiedział.

Kruczkowska zwróciła uwagę, że przywódcy światowi przyjęli założenie, że otwarcie gospodarcze i biznesowe na Chiny wcześniej czy później przyczyni się do demokratyzacji tego państwa. W jej ocenie nie jest to jednak oczywiste. Jak zaznaczyła, obecnie partia komunistyczna w Chinach jest równie silna jak w 1989 roku. Oceniła ponadto, że władze chińskie chcą kontrolować nie tylko to, co dzieje się w ich kraju, ale także to, co dzieje się poza Wielkim Murem. Jej zdaniem przykładem takiego działania jest wpisanie jej na "czarną listę wrogów ChRL" za artykuł na temat Olimpiady w Pekinie, który napisała w sierpniu 2008 roku, a który - mówiła - nie spodobał się władzom chińskim. (PAP)

mzk/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)