Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Mazowiecki: papież promieniował czymś, co wyzwalało w człowieku dobro

0
Podziel się:

Były premier, obecnie doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, Tadeusz
Mazowiecki o Janie Pawle II:

Były premier, obecnie doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, Tadeusz Mazowiecki o Janie Pawle II:

"Z Karolem Wojtyłą po raz pierwszy spotkałem się, kiedy był biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej. Dokładniej na zjeździe +Tygodnika Powszechnego+, do którego pisywał. Było to pod koniec lat 50. Już wtedy był mi znany, jako wybitny intelektualista i ciekawa osobowość.

Wybór papieża wspominam, jako niezwykły wieczór. Powiedziałem wtedy, że historia się do nas uśmiechnęła. Czasem tak przecież trudna, pełna bólu i martyrologii. Poczułem, że to jest jakiś dar.

Pierwsza pielgrzymka i to, co powiedział na Placu Zwycięstwa, to było wielkie zwycięstwo Polaków. Podniósł nas na duchu. Otrzymaliśmy wielki impuls siły. Poczuliśmy się społeczeństwem i wspólnotą. Potem przyniosło to skutek w Gdańsku i Szczecinie.

Rozmawiałem z papieżem także pod koniec jego pierwszej pielgrzymki w Polsce. Powiedziałem wtedy Ojcu Świętemu, że kraj przez dziesięć dni jego pobytu już się zmienił i jesteśmy inni. Po chwili zamyślenia odpowiedział: +I co dalej, i co dalej...+.

Podczas kolejnego spotkania, jesienią 1980 roku, mówiłem papieżowi o tworzącej się Solidarności. Pytał czy to się utrzyma i co o tym sądzę. Zawsze mówił o Solidarności, jako o ruchu, który walczy o coś, a nie przeciw komuś. Akcentował tę walkę bez przemocy. Pojęcie solidarności uczynił integralnym elementem swojego nauczania, katolickiej nauki społecznej.

W czasie mojego internowania w styczniu '82 wysłałem do papieża list. Napisałem w nim, że nie będzie porozumienia między władzą a społeczeństwem bez przywrócenia tego stopnia wolności, który wywalczyła Solidarność. List został przemycony przez moich synów, później trafił do Watykanu. Po jakimś czasie otrzymałem odpowiedź od Jana Pawła II. Napisał: +Przeczytałem kilkakrotnie Pana list, pisany z miejsca internowania. Należałoby dużo napisać, ale mogę powiedzieć krótko - podzielam Pana opinię+.

Po Okrągłym Stole papież był pod wielkim wrażeniem tego osiągnięcia. Był głęboko przekonany, że to początek wielkich zmian.

Zaraz po tym jak zostałem premierem, kiedy po raz pierwszy wszedłem do gabinetu premiera, wykonałem telefon do Watykanu. Odebrał ksiądz Dziwisz. Powiedziałem mu, że właśnie Sejm wybrał mnie na premiera. Odpowiedział: +Już wiemy, niech Pan poczeka+. Wtedy podszedł do telefonu sam papież. Powtórzyłem mu te słowa i poprosiłem o modlitwę. Byłem zdziwiony, że wziął słuchawkę, ponieważ nie wiedziałem czy papież podchodzi do telefonu.

Później, absolutnie świadomie, jako cel pierwszej podróży zagranicznej wybrałem Rzym. Miało to symbolicznie przeciąć dotychczasowe podróże polskich przywódców do Moskwy. Na początku audiencji długo milczeliśmy. Byliśmy pod wrażeniem tej historycznej chwili. Bo oto do papieża Polaka przyjeżdża z wizytą premier z Polski, stającej się wolną. Rozmawialiśmy wtedy na temat sytuacji kraju, o szansach i zagrożeniach. Byłem przekonany, że nam się uda. Papież mnie w tym podtrzymywał.

Wiele razy w późniejszym moich spotkaniach pytał o dążenie Polski do Europy. Popierał ten proces. Czasem nietrafnie interpretuje się słowa papieża z 1993 r. +Europo wróć do swoich korzeni+. Moim zdaniem chodziło mu nie o powrót do starych stosunków, ale o ożywienie korzeni Europy.

Ostatni raz z papieżem spotkałem się rok przed jego śmiercią. Było widać, że jest już niesprawny, miał problemy z mówieniem. Myślę, że tym cierpieniem pokazywał, że ludzie chorzy, upośledzeni też są solą Kościoła. I tak powinni się czuć.

Jana Pawła II charakteryzowała silna osobowość. Szerokie horyzonty intelektualne, a jednocześnie umiejętność rozmawiania z prostymi ludźmi. Spotkaniom z nim zawsze towarzyszył wielki ładunek energii. Miałem poczucie, że otrzymuję coś wielkiego - dar dobra i niezasłużonej przyjaźni.

Papież był bardzo bezpośredni. Miał zdolność koncentrowania się na człowieku, z którym rozmawiał. Wielu ludzi mówiło mi, że kiedy przejeżdżał obok nich papamobile, to odnosili wrażenie, jakby specjalnie na nich spojrzał. Było to jego wielkim darem. Miał też niebywałą zdolność do regeneracji swych sił.

Ojciec Święty podczas spotkań nie udzielał słownej katechezy. Po prostu rozmawiał i promieniował czymś, co wyzwalało w człowieku dobro. Dlatego podzielam niektóre opinie, że obcując z Janem Pawłem II czuło się jego świętość.

Potrafił nawiązać kontakt z masami ludzi - niezależnie od wieku, narodowości. Miał zdolność odkrywania dobra w człowieku i odwoływania się do niego.

Gromadził wokół siebie wiele osób, z dwóch prostych powodów. Głosił ludziom prawdę o wolności człowieka i odpowiedzialności za tę wolność. Czynił to w sposób niezwykle przejmujący.

Najważniejszą pomoc Ojca Świętego w walce o wolną Polskę, stanowiło wsparcie duchowe. Wiadomo jednak, że w 1980 roku interweniował wprost u Breżniewa. Został uprzedzony przez Zbigniewa Brzezińskiego, że Amerykanie mają dane o przygotowywanej interwencji wojskowej Układu Warszawskiego w Polsce.

Najistotniejszy był jednak wielki wymiar pomocy moralnej.

Polska powinna jak najwięcej czerpać z nauk Jana Pawła II. Najważniejsze jest odbudowanie w sobie tego ducha, którego papież w nas tchnął - ducha wolności i odpowiedzialności za Polskę. Jak mówił, cytując św. Pawła, +jeden nie przeciw drugiemu+. To w obecnej skłóconej Polsce warte przypomnienia". (PAP)

pż/ son/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)