Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Mazowieckie: Małżeństwo z Otwocka odznaczone medalem za 75-lat wspólnego życia

0
Podziel się:

94-letnia pani Filomena i 101-letni pan Wiktor Stokowscy z Otwocka
otrzymali w czwartek prezydencki medal za 75 lat wspólnego życia. To piękny przykład dla młodych w
przeddzień walentynek - mówił wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.

94-letnia pani Filomena i 101-letni pan Wiktor Stokowscy z Otwocka otrzymali w czwartek prezydencki medal za 75 lat wspólnego życia. To piękny przykład dla młodych w przeddzień walentynek - mówił wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.

Goście - wśród nich m.in. szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski, starosta otwocki Bogumiła Więckowska, prezydent Otwocka Zbigniew Szczepaniak, dzieci, wnuki, prawnuki i rodzina - składali małżonkom gratulacje i życzenia: 200 lat życia i co najmniej 100-lecia rocznicy ślubu. Oprócz medalu za długie pożycie jubilaci otrzymali obraz Pałacu Prezydenckiego z podpisem prezydenta i list gratulacyjny; były dyplomy, kwiaty, torty i szampan.

Państwo Stokowscy byli wyraźnie wzruszeni odznaczeniem i zainteresowaniem. "Tyle trudu dla nas wszyscy sobie zadali. Proszę podziękować i pozdrowić od nas pana prezydenta" - mówiła do Michałowskiego pani Filomena.

Pokazując przedwojenną fotografię męża, wspominała wiosenny dzień, gdy się poznali, w Czerwonce na Podlasiu.

"Dostał akurat jakiś awans i urlop po szkoleniu w wojsku. To było na Wielkanoc, byliśmy oboje w kościele, a potem młodzież szła do domu do Czerwonki, dwa kilometry. I jakoś mu wpadłam w oko; ja wtedy inaczej trochę wyglądałam niż teraz, a on był w mundurze, ładny. Potem przyjechał z wojska znowu, była zabawa. Zaczęliśmy się spotykać i namówił mnie, a ja nie miałam jeszcze wtedy 18 lat" - wspominała. Dodała, że ksiądz żartował, że ślubu nie da, bo jest za młoda.

O zdarzeniach sprzed 75 lat opowiadał też pan Wiktor, choć - jak mówił - były wtedy ważniejsze sprawy niż oświadczyny i ślub. Pan Wiktor był żołnierzem, walczył m.in. w kampanii wrześniowej, dowodził oddziałem AK, był w partyzantce. Jego żona wspominała, że gdy wrócił po wojnie do domu, miał podarte ubranie, przestrzelony plecak, a na plecach wielką ranę. Jak mówiła, wtedy jej zadaniem było zaopiekować się nim, wyleczyć.

W końcu lat 40. ubiegłego wieku państwo Stokowscy musieli uciekać z Podlasia z powodu partyzanckiej działalności pana Wiktora. I tak osiedlili się w podwarszawskim Otwocku.

Pytana o receptę na dobre, długie pożycie małżeńskie pani Filomena bez wahania odpowiedziała: najważniejsza jest cierpliwość i wybaczenie. "Trzeba dużo cierpliwości i dużo mężowi wybaczyć, a potem dalej żyć" - powiedziała PAP.(PAP)

bos/ abr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)