Minimum 100 złotych podwyżki od stycznia przyszłego roku zaproponowała w piątek dyrekcja protestującym pielęgniarkom z Lipska (Mazowieckie). Pielęgniarki żądają jednak nie mniej niż 300 zł i nie wycofują się z zapowiedzi strajku generalnego od 1 grudnia.
Jak powiedziała PAP przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP) w Lipsku Marzena Stępień, pielęgniarkom zależy także dodatkowym zapisie w porozumieniu. "Chcemy mieć zagwarantowane, że żadna z osób, która wzięła udział w proteście, nie straci pracy. Dyrekcja szykuje bowiem program restrukturyzacji, który może się wiązać ze zwolnieniami" - wyjaśniła.
Zgodnie z propozycją dyrekcji, po co najmniej 100 zł więcej do zasadniczego wynagrodzenia dostałyby nie tylko pielęgniarki, ale i inne grupy zawodowe ze szpitala, m.in. lekarze.
Od jedenastu dni 150 sióstr okupuje szpital w Lipsku. Część z nich prowadzi protest głodowy. Kobiety rozłożyły materace na korytarzach oraz w oddziale przeznaczonym do remontu i spędzają tam całe dnie i noce. Na razie pielęgniarki pracują normalnie, zgodnie z grafikiem. Pacjenci mają zapewnioną opiekę. Pielęgniarki zapowiadają jednak, że od 1 grudnia, w ramach strajku, odejdą od łóżek chorych.
W lipskim szpitalu działa ponad 10 oddziałów. W placówce zatrudnionych jest 220 pielęgniarek i 35 lekarzy. (PAP)
ilp/ pz/ gma/