13.3.Radom (PAP) - Lekarze z trzech radomskich szpitali rozpoczęli w poniedziałek dwudniową akcję protestacyjną - wielu skorzystało z urlopów "na żądanie" i nie przyszło do pracy. Pozostali pracują w systemie dyżurowym i przyjmują pacjentów z nagłymi przypadkami.
Protestujący domagają się większych pensji i poprawy sytuacji w służbie zdrowia. Solidaryzują się z lekarzami z Podkarpacia, którzy także rozpoczęli w poniedziałek dwudniowa akcję protestacyjną.
Do protestu przystąpili lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego na radomskim Józefowie, Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ulicy Tochtermana i szpitala psychiatrycznego w radomskich Krychnowicach.
Przedstawiciel protestujących, chirurg Piotr Roczniak nie potrafił powiedzieć, ilu radomskich lekarzy nie przyszło w poniedziałek do pracy, gdyż akcja jest spontaniczna. Według zastępcy dyrektora szpitala na Józefowie Anny Dusińskiej-Kamińskiej, w tej placówce na 240 zatrudnionych lekarzy do pracy przyszło w poniedziałek ponad czterdziestu.
Według Roczniaka, "ludzie odchodzą z pracy, w ciągu półtora roku z kraju wyjechało do pracy za granicą więcej lekarzy, niż skończyło studia w tym samym czasie. Odchodzą głównie specjaliści. To musi odbić się w przyszłości".
Piotr Roczniak oprócz specjalizacji z chirurgii ma jeszcze specjalizację z medycyny ratunkowej. Zarabia 1400 złotych netto miesięcznie. Jego kolega, chirurg bez specjalizacji z 7-letnim stażem pracy otrzymuje 1170 zł. Lekarz pracujący na izbie przyjęć szpitala w Józefowie otrzymuje mniej niż 1000 zł. Roczniak uważa, że minimalna płaca lekarza powinna wynosić 5 tysięcy złotych, tak jak w Czechach.
"Bardzo chcielibyśmy przestać pracować w dziesięciu różnych miejscach i pracować po kilkanaście dób ponad zwykłym etatem pracy. Lekarze nie mają świąt, sobót, życia rodzinnego. Niektórzy z nas przychodzą do pracy po dyżurze, operują, podejmują krytyczne decyzje, a są na przykład po 48 godzinach pracy non stop" - powiedział chirurg.
Roczniak zapewnił, że potrzebujący pacjenci nie zostaną bez pomocy. Na oddziale chirurgii józefowskiego szpitala z sześciu lekarzy jest w poniedziałek dwóch. Nie wykonuje się planowanych zabiegów i diagnostyki. Pacjenci, którzy w poniedziałek przyszli do działających przy szpitalu poradni specjalistycznych, odchodzili w kwitkiem.
"Przyszłam z córeczką do poradni chirurgicznej na zdjęcie szwów. Nie zostałam przyjęta, kazali przyjść w środę. Pytałam, czy dziecku nic się nie stanie, mówią, że nie" - powiedziała jedna z radomianek. Dodała, że jej zdaniem protest lekarzy "jest śmieszny".
Anna Dusińska-Kamieńska poinformowała dziennikarzy, że pacjenci z poradni są zapisywani na najbliższe wolne terminy. Dodała, że w tym roku pracownicy szpitala dostali po około 50 złotych podwyżki. Na większe szpital nie może sobie pozwolić. "Lepiej chyba co rok wygospodarować po kilka procent i dać pracownikom, niż nic w tej sprawie nie robić" - stwierdziła. (PAP)
ilo/ dsr/