Całą noc trwało dogaszanie pożaru hali magazynowo-biurowej w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej, gdzie dzień wcześniej doszło do pożaru. Cały czas pojawiają się niewielkie zarzewia ognia - powiedział PAP w środę kpt. Piotr Cholajda z Komendy Głównej PSP.
W środę rano strażacy nadal pracują w rejonie hali. Nie ma informacji, by w pożarze ktoś ucierpiał, ale pewność ratownicy będą mieć dopiero po przeszukaniu pogorzeliska.
Cholajda powiedział, że choć ogień jest już przygaszony, to działania strażaków będą trwać jeszcze kilka godzin. W akcji gaśniczej uczestniczyła m.in. specjalna jednostka chemiczna PSP oraz strażacy z ochotniczych straży pożarnych. Wykorzystywano specjalne podnośniki oraz cysterny.
Strażacy mają problemy z wejściem do wnętrza hali, ponieważ naruszona jest konstrukcja budynku. Cholajda poinformował, że być może będzie potrzeba wyburzenia niektórych elementów hali w celu zapewnienia bezpieczeństwa pracujących ratowników. Zastrzegł jednak, że decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Cholajda zaznaczył, że w hali, która spłonęła, nie był prowadzony handel, a jedynie przechowywano tam różne produkty, m.in. tekstylia.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru. By to ustalić, zostanie powołany biegły z zakresu pożarnictwa. Konieczne będzie przeprowadzenie oględzin obiektu.
To kolejny pożar hali w Wólce Kosowskiej w ostatnich latach. W sierpniu 2009 r. z ogniem przez 17 godzin walczyły 42 jednostki straży pożarnej. Spłonęło ok. 100 boksów, a straty sięgnęły milionów zł. Podczas pożaru nikt nie został poszkodowany. Przyczyną wybuchu ognia było zwarcie instalacji elektrycznej. (PAP)
(planujemy kontynuację tematu)
gdyj/ bos/ gma/