Wycofanie wojsk z Iraku umożliwi USA skupienie zaangażowania militarnego na Azji Południowej i Wschodniej, gdzie na dłuższą metę problem stwarza rosnąca potęga Chin - zwracają uwagę amerykańscy komentatorzy.
Podkreśla się, że mimo planowanych cięć wydatków na zbrojenia administracja prezydenta Baracka Obamy nie zamierza redukować sił amerykańskich w rejonie Pacyfiku.
"Zakończenie wojny w Iraku i plany zakończenia operacji w Afganistanie torują Ameryce drogę do skoncentrowania się na Azji, a zwłaszcza na Chinach, czyli części świata, która w dłuższej perspektywie ma prawdopodobnie największe znaczenie" - napisał we wtorek w "Wall Street Journal" Gerald F. Seib.
Zaznaczył, że USA nie mogą przestać interesować się Irakiem i Afganistanem, gdyż próżnię strategiczną po nich wypełniłby Iran, który może się uzbroić w broń atomową.
"Nie ma jednak wątpliwości, że same wymogi ekonomiczne spowodują reorientację na Wschód" - pisze publicysta "WSJ". Zwraca uwagę, że przebywający właśnie w Azji minister obrony Leon Panetta powiedział tam, iż USA znajdują się "w punkcie zwrotnym" - mając na myśli wycofanie wojsk z Iraku, co umożliwi utrzymanie, a może nawet zwiększenie obecności wojskowej w Azji; obecności, która byłaby przeciwwagą dla Chin.
W tym samym duchu wypowiedziała się na łamach magazynu "Foreign Policy" sekretarz stanu USA Hillary Clinton. Wezwała tam do "istotnego zwiększenia inwestycji - dyplomatycznych, ekonomicznych i strategicznych - w rejonie Azji i Pacyfiku".
Przedstawiciele Pentagonu informują, że mimo planów cięć budżetu tego resortu - o co najmniej 450 miliardów dolarów w ciągu najbliższych 10 lat - nie jest planowane zmniejszenie sił USA w rejonie Pacyfiku, liczących obecnie 85 tys. żołnierzy.
Nie przewiduje się też zmniejszenia liczby lotniskowców na Pacyfiku; jest ich tam siedem (łącznie USA mają 11 lotniskowców).
Jak podaje jednak wtorkowy "New York Times", Pentagon niepokoi się, że jeżeli obie partie w Kongresie nie dojdą do porozumienia w "superkomisji" ds. redukcji deficytu, cięcia budżetu nastąpią automatycznie. Na podstawie umowy między Obamą a Republikanami z sierpnia br., zawartej przy okazji sporu o podwyższenie pułapu zadłużenia USA, cięcia muszą objąć także wydatki na zbrojenia.
"Przedstawiciele resortu obrony mówią, że byłoby to katastrofalne i zmusiłoby do redukcji sił na Pacyfiku" - pisze "NYT.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ az/ mc/
