Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Michnik: antysemicki język USOPAŁ bliski nazistowskiemu

0
Podziel się:

Antysemicka frazeologia ugrupowania, na czele którego stoi Jan Kobylański,
jest bliska nazistowskiej - oświadczył przed sądem naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik,
oskarżony przez Kobylańskiego o zniesławienie. Dodał, że deklaracje organizacji Kobylańskiego
"dawały jak najgorsze świadectwo i przynosiły szkodę interesom Polski".

Antysemicka frazeologia ugrupowania, na czele którego stoi Jan Kobylański, jest bliska nazistowskiej - oświadczył przed sądem naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, oskarżony przez Kobylańskiego o zniesławienie. Dodał, że deklaracje organizacji Kobylańskiego "dawały jak najgorsze świadectwo i przynosiły szkodę interesom Polski".

We wtorek Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa kontynuował trwający od marca br. proces kilkunastu polskich dyplomatów i ludzi mediów, których Kobylański oskarżył w prywatnym procesie karnym o zniesławienie. Chce też, by każdy z podsądnych wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny.

Michnik był ostatnim przesłuchanym oskarżonym. Następny akt procesu to zeznania świadków. Obrońcy oskarżonych zgodnie wnieśli, aby Kobylański - jako oskarżyciel prywatny - był przesłuchany w pierwszej kolejności, bo taka jest logika procedury karnej. Jego pełnomocnik, mec. Andrzej Lew Mirski oświadczył, że Kobylański z uwagi na wiek i stan zdrowia nie podejmie trudu przyjazdu do Polski. Sąd postanowił więc, że będzie on przesłuchany przez polskie przedstawicielstwo dyplomatyczne w Buenos Aires (Argentyna), a proces odroczono do kwietnia przyszłego roku. Adwokaci już zapowiadają, że chcą uczestniczyć w przesłuchaniu Kobylańskiego w Argentynie.

87-letni Kobylański to milioner, założyciel i szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ), b. konsul honorowy RP w Urugwaju (odwołany w 2000 r. m.in. za antysemickie wypowiedzi przez ówczesnego szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego)
.

Czując się dotknięty tekstami w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Newsweeku" i "Polityce", skierował prywatny akt oskarżenia m.in. przeciw dyplomatom i dziennikarzom: Ryszardowi Schnepfowi Danielowi Passentowi, Jarosławowi Gugale, Michnikowi, Jerzemu Baczyńskiemu, Mikołajowi Lizutowi i innym. Liczy on prawie sto stron i dotyczy ukazujących się przed czterema laty tekstów o Kobylańskim, w których wspominano o jego antysemickich wypowiedziach oraz podejrzeniach IPN, że w czasie wojny mógł wydawać za pieniądze Żydów Niemcom (w 2007 r. IPN umorzył śledztwo w tej sprawie).

Zamieszkały w Urugwaju Kobylański był nieobecny (nie ma obowiązku stawiennictwa). Jako oskarżyciel prywatny twierdzi, że zarzuty, o których donosiły media, to kłamstwa, a publikacje miały na celu poniżenie go jako Polaka i patrioty i "odebranie zaufania potrzebnego do sprawowania funkcji prezesa USOPAŁ".

"Do winy się nie przyznaję. Przyznaję się i jestem dumny, że w +Gazecie Wyborczej+ opublikowano artykuły, które zmierzały do wyjaśnienia całej prawdy o osobie oskarżającej" - oświadczył we wtorek w sądzie Michnik.

"Pytano mnie, jak to możliwe, że człowiek o tak fatalnym życiorysie jest konsulem honorowym RP. Pytano, jak to możliwe, że konsulem honorowym Polski - kraju, który jako pierwszy stawił opór Hitlerowi jest człowiek, który w deklaracjach kierowanej przez siebie organizacji posługuje się językiem zbliżonym do nazistowskiej frazeologii" - mówił Michnik o Kobylańskim. Pytany o przykłady, wymieniał: "Na temat Władysława Bartoszewskiego - polskiego bohatera narodowego pisało się w deklaracji USOPAŁ: szabesgoj, żyd, zdrajca, antypolak".

"Jeśli wziąć udokumentowaną opinię Komisji ds. Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (pion śledczy IPN - PAP) ws. Kobylańskiego, to nie ulega żadnej wątpliwości, że ów pan zadenuncjował (w czasie II wojny światowej - PAP) żydowską rodzinę, która trafiła w ręce gestapo. Zważywszy na biografię Bartoszewskiego - więźnia Oświęcimia, żołnierza AK i uczestnika akcji ratowania Żydów, musiałem sobie postawić pytanie, jakie ma być logo naszej ojczyzny" - dodał naczelny "Gazety Wyborczej".

Jego przesłuchanie obfitowało w słowne utarczki z mec. Lwem Mirskim. Gdy prawnik pytał, jaką definicję antysemityzmu Michnik bierze pod uwagę oceniając pod tym kątem wypowiedzi Kobylańskiego, Michnik odparł, że w kraju, w którym w imię antysemityzmu dokonało się ludobójstwo Żydów, zadawanie w 2009 r. pytania, czym jest antysemityzm, uwłacza godności Narodu Polskiego. "To jest moja odpowiedź. Każde pytanie zasługuje na odpowiedź na takim poziomie, na jakim zostało zadane" - dodał.

Mec. Mirski domagał się kolejnych przykładów, więc Michnik - wzbudzając wesołość wśród adwokatów - przytaczał z dokumentów USOPAŁ nazwiska znanych polityków m.in. Tadeusza Mazowieckiego, Radosława Sikorskiego, Leszka Balcerowicza, Bogdana Borusewicza, Stefana Niesiołowskiego, Jerzego Buzka, Marka Jurka i Zyty Gilowskiej z ich rzekomymi oryginalnymi żydowskimi nazwiskami oraz dopiskami: przechrzta, agent, antypolak, złodziej itp. "Przecież to prawda" - komentowali głośno zgromadzeni na sali rozpraw zwolennicy Kobylańskiego. "Czy to są wypowiedzi antysemickie, czy filosemickie - tę ocenę pozostawiam innym" - zakończył Michnik.

Pełnomocnik Kobylańskiego spytał Michnika, czy wie, że śledztwo w sprawie wydania przez Kobylańskiego rodziny żydowskiej w ręce gestapo zostało umorzone. Michnik odparł, że według jego wiedzy stało się to dlatego, że tej rodzinie prawdopodobnie udało się wykupić z niemieckich rąk i nie ustalono, czy jej członkowie zostali zamordowani - a to jest warunkiem dalszego ścigania. "A czy słyszał pan, aby samo denuncjowanie było karalne?" - drążył adwokat. Michnik odparł, że "nie marzy, aby pana Kobylańskiego ścigać i zamykać w więzieniu, lecz uważa, że prawda powinna zostać ujawniona".

Oskarżonymi są: b. wiceszef MSZ Ryszard Schnepf (dziś ambasador RP w Madrycie) i jego żona, dziennikarka TVP Dorota Wysocka-Schnepf, b. ambasadorzy w Chile i Urugwaju - Daniel Passent (publicysta "Polityki", oskarżony wraz z naczelnym tygodnika Jerzym Baczyńskim) i Gugała, Michnik, b. dziennikarz "GW" Mikołaj Lizut, dziennikarze "GW": Dominik Sadowski, Jacek Hołub, Karol Dolecki, Dominik Uhlig, Agnieszka Kublik, b. dziennikarze "Rzeczpospolitej" Jerzy Morawski i Andrzej Kaczyński oraz ich b. naczelny Grzegorz Gauden, b. naczelny "Newsweeka" Tomasz Wróblewski i Jerzy Wójcik. Wszyscy odrzucają zarzuty. We wtorek cofnięto oskarżenie przeciwko Sadowskiemu, który jest fotoreporterem i w tekście "GW" o Kobylańskim wykorzystano jedynie zdjęcie jego autorstwa.

W lipcu Kobylański pozwał oddzielnie Radosława Sikorskiego za jego książkę, w której nazwał go "antysemitą" i "typem spod ciemnej gwiazdy". "Zmuszony jestem podtrzymać słowa, które zapisałem w książce. Będę czekał na proces i postaram się tę tezę udowodnić" - mówił szef MSZ.

W 2007 r. pion śledczy IPN odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie domniemanego wydania podczas wojny ukrywających się Żydów w ręce gestapo przez Kobylańskiego. IPN nie udało się bowiem ustalić ponad wszelką wątpliwość, by był on tym samym Januszem Kobylańskim, który w latach 40. był podejrzany w Polsce o szmalcownictwo. IPN ustalił, że Stanisław Kobylański (wobec którego śledztwo umorzono w latach 40. z powodu braku dowodów winy) miał trzech synów - imiona dwóch ustalono, w tym Jana, b. konsula honorowego RP w Ameryce Płd.

Sam Kobylański oświadczał wówczas, że wszystkie informacje polskich mediów na jego temat są nieprawdziwe i obliczone na skompromitowanie go jako działacza polonijnego i "odwrócenie uwagi społeczeństwa od rzeczywistej sytuacji w kraju".

W 2004 r. "GW" opisała działalność Kobylańskiego, nazywając go "chorobliwym antysemitą". Według jednej z wersji jego życiorysu, w 1942 r. trafił na Pawiak i do obozów koncentracyjnych. Po wojnie znalazł się w Austrii, potem we Włoszech; dorobił się wielkich pieniędzy, a w 1952 r. wyjechał do Ameryki Płd.; wiele wskazuje na to, że za pomocą siatki Odessa wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników - twierdziła "GW". Sugerowała, że rola Kobylańskiego w obozach mogła nie być jednoznaczna, co miało być głównym powodem jego wyjazdu do Ameryki Płd. "GW" podkreślała, że dzięki pieniądzom Kobylańskiego mogło powstać w Toruniu nowe studio telewizji Trwam.

W latach 80. Kobylański zajął się działalnością polonijną. Przez dziesięć lat był honorowym konsulem RP. Z funkcji tej usunął go w 2000 r. Bartoszewski. Kobylański "zasłynął" też, przyłączając się do oszczerstw pod adresem Jana Nowaka-Jeziorańskiego o współpracę z hitlerowcami, które rozpowszechniał prezes Kongresu Polonii w USA Edward Moskal.(PAP)

wkt/ pz/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)