Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Miedwiediew: porozumienie ws. cen gazu bez arbitrażu jest możliwe

0
Podziel się:

Wiceszef Gazpromu Aleksander Miedwiediew powiedział w wywiadzie dla PAP, że
kompromis w sprawie cen gazu dla Polski jest możliwy bez międzynarodowego arbitrażu. Ujawnił, że
negocjacje zakończą się przed końcem rozgrywek Euro 2012.

Wiceszef Gazpromu Aleksander Miedwiediew powiedział w wywiadzie dla PAP, że kompromis w sprawie cen gazu dla Polski jest możliwy bez międzynarodowego arbitrażu. Ujawnił, że negocjacje zakończą się przed końcem rozgrywek Euro 2012.

Aleksander Miedwiediew uważa, że "porozumienie w sprawie warunków kontraktu długoterminowego na dostawy gazu bez arbitrażu jest możliwe do osiągnięcia".

"Spotkaliśmy się z przedstawicielami PGNiG i przekazaliśmy wspólne zadanie dla ekspertów, by zakończyli ten trudny proces negocjacji do końca rozgrywek Euro 2012" - powiedział PAP, pytany o negocjacje cenowe z polską firmą.

Do spotkania szefów Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa oraz rosyjskiego koncernu Gazprom doszło dwa tygodnie temu w Warszawie podczas Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy spółki EuRoPol Gazu, w której polska i rosyjska firma są głównymi udziałowcami.

Wtedy też - oprócz zatwierdzenia sprawozdań finansowych EuRoPol Gazu - przedstawiciele obu spółek ustalili, że wznowią rozmowy w sprawie ceny gazu rosyjskiego dla Polski. PGNiG nie potwierdza jednak tych informacji i odmawia komentarzy na temat negocjacji z Rosjanami.

Wiadomo jednak, że w ubiegłym roku przez kilka miesięcy szefowie PGNiG próbowali - bez skutku - przekonać partnerów z Gazpromu, by obniżyli cenę. Dlatego polska firma zwróciła się o rozstrzygniecie sprawy do Międzynarodowego Arbitrażu w Sztokholmie.

PGNiG nie jest jedynym klientem rosyjskiego koncernu, który zdecydował się na arbitraż, podobne decyzje podjęli niemieccy potentaci E.ON i RWE. O obniżkę cen do Gazpromu wystąpiły również inne firmy europejskie, m.in. z Francji, Włoch i Bułgarii, i ją otrzymały. Według ekspertów rynkowych będą kupować gaz rosyjski o 7-11 proc. taniej.

"Zakończyliśmy negocjacje ze wszystkimi, oprócz trzech firm" - przyznał w rozmowie z PAP Miedwiediew.

Dodał również, że negocjacje z E.ON są bliskie zakończenia. "Zbliżamy się także do finalizacji rozmów z RWE-Transgas" - powiedział.

Aleksander Miedwiediew, który kieruje też firmą Gazprom Export, odpowiedzialną za dostawy za granicę, uważa, że rosyjski gaz "był, jest i będzie konkurencyjny".

"Jestem więcej niż pewny, że osiągniemy kompromis z naszymi polskimi partnerami" - powiedział PAP.

Gazprom jest najważniejszym dostawcą gazu do Polski, w tym roku dostarczy ponad 8 mld m sześc., podczas gdy zapotrzebowanie w kraju wynosi ponad 14 mld m sześc.

PGNiG z krajowych złóż wydobywa ok. 4,3 mld m sześc., resztę musi sprowadzić zza granicy. Oprócz długoterminowego, obowiązującego do 2023 roku kontraktu z Gazpromem, ma też umowę z niemieckim VNG, która wygasa w 2016 roku. Polska firma stara się do minimum (określonego w kontraktach) ograniczyć zakupy od obu tych partnerów, bo zwiększa import tańszego gazu, dostępnego na zachodnioeuropejskim rynku.

Cena paliwa sprowadzanego z Rosji obliczana jest według notowań ropy i produktów ropopochodnych z 9-miesięcznym opóźnieniem. Dlatego płaci się tym więcej, im ropa jest droższa.

Szczególnie boleśnie - na przełomie roku i wiosną - PGNiG odczuł skutki wysokich notowań ropy, wywołanych po katastrofie w Fukushimie. Polska firma nie ujawnia, po ile kupuje rosyjski gaz, ale - według doniesień rosyjskich mediów - cena należy do najwyższych w Europie. Według danych różnych instytucji płacimy od 450 do 500 dol. za każdy 1000 m sześc.

Jednocześnie klienci Gazpromu domagają się powiązania cen w kontraktach długoterminowych z bieżącymi notowaniami gazu, które są niższe. Zaś eksperci Societe Generale uważają, że w tym roku połowa dostaw gazu do Europy będzie pochodziła z transakcji spotowych - a zatem - po cenach rynkowych.

Na pytanie PAP, dlaczego Gazprom tak konsekwentnie broni obecnego sposobu indeksacji i nie zgadza się na rozlicznie według cen bieżących z rynku gazowego, wiceprezes Miewiediew odpowiedział: "Jeżeli zdecydowalibyśmy się na sprzedawanie całego naszego gazu na spotowych warunkach, to może stać się i tak, że ceny drastycznie wzrosną i przewyższą obecne ceny w kontraktach długoterminowych. Jeśli zdecydowalibyśmy się na taki krok, mogłoby się okazać, że zamknęliśmy sobie drogę powrotu do bardziej racjonalnej formuły cenowej - indeksowanej według notowań ropy" - stwierdził.

Jego zdaniem "wokół tematu rozwoju rynku gazowego narosło wiele mitów".

"Zbadaliśmy płynność hubów (węzłów) gazowych w Europie, która okazała się niewystarczająca, aby stanowić podstawę do naliczania cen" - powiedział.

"Gdybyśmy byli egoistami, uznalibyśmy za opłacalne przyjęcie modelu handlu gazem na giełdowych zasadach, tak jak jest to w przypadku handlu ropą. Jednakże rozumiemy, że mogłoby to być ogromnym ciosem dla wizerunku gazu i bezpieczeństwa dostaw" - dodał.

Podczas niedawnego Światowego Kongresu Gazowego w Kuala Lumpur, wiceprezes Miewiediew mówił o możliwości zmiany sposobu indeksacji cen w kontraktach długoterminowych i odniesienia jej do energii ze źródeł odnawialnych.

Jednak na pytanie PAP o szczegóły, odpowiedział, że to tylko "hipotetyczne rozwiązanie".

"Wyobraźmy sobie, że gazowi gracze zrezygnują z ustalania cen według ropy naftowej. Na czym więc będziemy się wtedy mogli opierać, jeśli rynek spotowy nie będzie w stanie adekwatnie ustalić ceny? W Kuala Lumpur wspomniałem o możliwości kierowania się przy ustalaniu cen gazu cenami energii z odnawialnych źródeł. Ale należy tutaj zastrzec, że jeśli uznamy ten czynnik za punkt odniesienia, powinien być on brany pod uwagę w formie ceny netto (a nie ceny z marżą), przykładowo po odjęciu subsydiów ukierunkowanych obecnie na wsparcie tych źródeł energii. Ale czy istnieje jakakolwiek gwarancja, że w rezultacie ceny się obniżą?" - dodał.

Agnieszka Łakoma (PAP)

ała/ drag/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)