Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Miller: państwo abdykowało, a Kościół żąda coraz więcej

0
Podziel się:

Szef SLD Leszek Miller ocenił podczas sobotniej debaty z okazji 20.
rocznicy podpisania konkordatu, że państwo polskie abdykowało w obliczu kolejnych roszczeń Kościoła
katolickiego, który - jak mówił - stale próbuje "włączać struktury państwa we własną misję
religijną".

Szef SLD Leszek Miller ocenił podczas sobotniej debaty z okazji 20. rocznicy podpisania konkordatu, że państwo polskie abdykowało w obliczu kolejnych roszczeń Kościoła katolickiego, który - jak mówił - stale próbuje "włączać struktury państwa we własną misję religijną".

Zdaniem b. premiera po 20 latach od podpisania konkordatu należy zastanowić się nad sposobem, w jaki on funkcjonuje. "Łatwo zauważyć dziedziny stosunków państwo-Kościół, które wymagałyby rewizji, chociażby w zakresie finansowania Kościoła, nauczania religii w szkołach, czy obecności symboli religijnych w przestrzeni publicznej" - zaznaczył szef Sojuszu.

Politycy SLD i zaproszeni przez niech eksperci, którzy dyskutowali w sobotę w Sejmie, opowiedzieli się za ścisłym przestrzeganiem przepisów konkordatu, które gwarantują niezależność państwa od Kościoła. Ich zdaniem renegocjacja umowy byłaby bardzo trudna.

Miller przypomniał w swym wystąpieniu, otwierającym debatę, że zgodnie z zapisami konkordatu, Rzeczpospolita Polska i Kościół katolicki pozostają od siebie niezależne i autonomiczne w każdej dziedzinie. Według niego jednak w praktyce jest zupełnie inaczej - Kościół stale wkracza w konstytucyjne kompetencje demokratycznego państwa prawa. "Dzieje się tak dlatego, że w dużej części nasze państwo abdykowało, nie szanuje swej autonomii, niezależności i zapomina o swoich uprawnieniach" - ocenił lider Sojuszu.

Jak podkreślił, było to widoczne podczas tegorocznych obchodów święta Bożego Ciała. "Hierarchowie Kościoła katolickiego przypuścili atak na konstytucyjny ład Rzeczypospolitej, czego najpełniejszym wyrazem była wypowiedź kard. Stanisława Dziwisza, który powiedział o konieczności nadrzędności prawa bożego nad prawem stanowionym przez prawodawcze instytucje. Ta wypowiedź niestety nie spotkała się z reakcją przedstawicieli władz naszego państwa" - zaznaczył Miller.

Przypomniał też, że w reakcji na wypowiedź Dziwisza wystosował list do prezydenta Bronisława Komorowskiego, w którym zwrócił się do niego o zajęcie stanowiska w tej sprawie, a także o "obronę autonomii Rzeczypospolitej" i "stanowczy sprzeciw wobec nacisków hierarchii kościelnej na władze naszego państwa". "Wyraziłem, jak się okazało naiwne, przekonanie, że prezydent jest strażnikiem przestrzegania przepisów konstytucji przez wszystkich obywateli, więc także przez duchowieństwo" - ironizował lider Sojuszu.

Miller ocenił, że "wbrew zapisom konstytucji, Kościół rzymskokatolicki próbuje nieustannie włączać struktury państwa we własną misję religijną, zapominając o tym, że Polki i Polacy są społeczeństwem światopoglądowo zróżnicowanym i że ustawa zasadnicza gwarantuje im wolność sumienia".

Wyraził przy tym pogląd, że konkordat przez prawicowe siły polityczne traktowany jest jako "pewnego rodzaju akt założycielski III Rzeczypospolitej, świadectwo jej tożsamości i przynależności do określonego systemu wartości". "W tej atmosferze Kościół może swobodnie formułować wciąż nowe roszczenia wobec państwa i to w atmosferze nieustannych pretensji" - mówił b. premier.

Przypomniał też okoliczności podpisania 28 lipca 1993 roku umowy konkordatowej przez ówczesnego szefa MSZ Krzysztofa Skubiszewskiego i nuncjusza apostolskiego w Polsce, abp. Józefa Kowalczyka. "Konkordat został przygotowany pośpiesznie, niemalże w tajemnicy, w ukryciu przed społeczeństwem. Opinia publiczna nie była informowana o toku prac nad tym dokumentem" - zaznaczył szef Sojuszu.

Zwrócił uwagę, że rząd Hanny Suchockiej przed podpisaniem umowy ze Stolicą Apostolską otrzymał od ówczesnej większości sejmowej wotum nieufności i - według niego - miał upoważnienie tylko do "bieżącego administrowania krajem, nie zaś do podejmowania decyzji o istotnym znaczeniu". "Można zatem powiedzieć, że konkordat został wprowadzony bocznymi drzwiami, w tym momencie popełniono grzech pierworodny" - stwierdził szef SLD.

Miller poruszył też kwestię podpisu pod aktem ratyfikacji, który 23 lutego złożył ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski. Według niego Kwaśniewski mógł teoretycznie - ze względu na kontrowersje towarzyszące zawarciu konkordatu oraz dotyczące obranego trybu ratyfikacji - skierować umowę do Trybunału Konstytucyjnego. Jego zdaniem jednak taka "obstrukcja" ze strony ówczesnego prezydenta była mało realna. "Ze strony Watykanu płynął czytelny sygnał: Jeśli pan prezydent chce spotkać się z Janem Pawłem II w Watykanie, to najpierw musi być ratyfikowany konkordat, a prezydent Kwaśniewski chciał się spotkać z Janem Pawłem II w Watykanie" - mówił Miller.

Europosłanka Joanna Senyszyn stwierdziła, że Polska jest "państwem wyznaniowym", a świadczy o tym m.in. bezpośredni sposób finansowania Kościoła z państwowego budżetu i podporządkowanie ustawodawstwa wymogom Kościoła. "Dlatego nie mamy ustawy o in vitro, związkach partnerskich, dlatego mamy restrykcyjną ustawę antyaborcyjną, że Kościół miesza się do ustawodawstwa" - dowodziła Senyszyn.

Za skandal uznała ponad 20-letnią (1989-2011) działalność rządowo-kościelnej Komisji Majątkowej. "Na dobrą sprawę powinniśmy żądać, by odebrano Kościołowi te majątki, które zostały zwrócone z naruszeniem prawa" - uważa europosłanka. Przyznała jednak, że w praktyce jest to bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.

Z kolei zdaniem dr. Pawła Boreckiego z Katedry Prawa Wyznaniowego Uniwersytetu Warszawskiego konkordatu nie należy "demonizować", a jedynie starać się skrupulatnie przestrzegać jego zapisów, zwłaszcza zasady niezależności Kościoła od państwa.

"Rząd powinien egzekwować od strony kościelnej dostosowanie jej wewnętrznych aktów normatywnych do zapisów konkordatu. Do dnia dzisiejszego statut ordynariatu polowego WP nie odpowiada przepisom konkordatu - nie został wydany w porozumieniu z władzami państwa polskiego, tylko jednostronnie przez papieża Jana Pawła II" - podkreślił ekspert.

Docenił jednak niedawną decyzję MEN, które nie zgodziło się, by wprowadzić religię jako przedmiot fakultatywny na maturze, co - jak ocenił - stałoby w sprzeczności z konkordatem.

Dr Borecki wyraził też pogląd, że wypowiedzenie konkordatu byłoby bardzo trudne - bardziej skomplikowane niż zmiana konstytucji, ponieważ tu potrzebna byłaby zgoda Watykanu.

W sobotniej dyskusji wzięli też udział m.in.: prof. Jarosław Szymanek z UW, b. wiceminister spraw wewnętrznych, prof. Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska i Władysław Loranc z Towarzystwa Kultury Świeckiej im. Tadeusza Kotarbińskiego.

Polska i Stolica Apostolska podpisały konkordat w lipcu 1993 r. (na czele rządu stała wtedy premier Hanna Suchocka), który reguluje obustronne relacje pomiędzy państwem a Kościołem katolickim. Zgodnie z umową podstawą tych stosunków ma być niezależność i autonomia. Konkordatu nie udało się ratyfikować, gdy - po upadku rządu Suchockiej - władzę sprawowała koalicja SLD-PSL. Został on ratyfikowany dopiero w 1998 za rządów AWS.

Na mocy umowy konkordatowej Polska uznała osobowość prawną Kościoła katolickiego i zagwarantowała mu swobodne sprawowanie jego misji. W konkordacie uregulowano m.in. kwestie nauczania religii w szkołach publicznych, zakładania i prowadzenia kościelnych placówek oświatowych i wychowawczych, opieki duszpasterskiej nad żołnierzami. Uznana została prawomocność małżeństwa kościelnego, a także potwierdzono prawo Kościoła do posiadania własnych mediów oraz audycji w programach państwowego radia i telewizji. Zgodnie z konkordatem nim dojdzie do ogłoszenia nominacji biskupa przez Stolicę Apostolską, nazwisko kandydata podawane jest do wiadomości rządu polskiego. (PAP)

mkr/ son/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)