Oryginalne nagrania ukrytą kamerą z mojego gabinetu miały o wiele lepszą fonię i nie było na nich zakłóceń - tak dr Mirosława G. ocenił pierwszy zapis kamery, który obejrzał w sobotę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa.
Kardiochirurg oskarżony o przyjmowanie łapówek od pacjentów powiedział w sądzie, że oryginały na płytach oglądał podczas śledztwa. Sąd odtwarza zaś materiały przekazane przez CBA, a zgrane na kasety VHS.
Pierwsze obejrzane przed sądem nagranie z 19 grudnia 2006 r, dotyczyło małżeństwa J., które jest na nagraniu wraz z G. Na filmie pojawiają się w regularnych odstępach zakłócenia obrazu i fonii, a glosy są słabo słyszalne.
Według G., zakłócenia te mogą mieć znaczenie dla oceny materiału przez sąd, tym bardziej, że - jak powiedział -stenogramy z tych nagrań, dokonane przez CBA, są "wybiórcze". Lekarz wiąże ten fakt z nieznajomością przez agentów CBA slangu medycznego.
G. podkreślił, że z pierwszego nagrania nie wynika, by uzależniał leczenie pana J. od żądania łapówki. Dodał, że wszystkich pacjentów traktował zawsze jednakowo, choć wyjątkiem była np. "rodzina pana prezydenta w asyście BOR". (PAP)
sta/ pz/