Zawsze chciałem wrócić i wyjaśnić sprawę, jestem niewinny, bo inaczej nie pchałbym się w paszczę lwa - powiedział we wtorek PAP Piotr Misztal.
We wtorek krakowski sąd wydał poszukiwanemu za wyłudzenia Misztalowi list żelazny, gwarantujący mu nietykalność do czasu prawomocnego zakończenia postępowania.
"Starałem się o ten list tylko dlatego, aby wyjaśnić sprawę. Gdybym czuł się winny wielkiego przestępstwa, nie pchałbym się w paszczę lwa. Mógłbym sobie żyć w Ameryce i cieszyć się dobrym życiem" - powiedział PAP Misztal.
"Nie handlowałem fałszywymi fakturami i nie byłem w grupie przestępczej" - podkreślił. Jak dodał, prokuratura "nie chciała, aby dostał list żelazny". "Nie zrobiła wszystkiego, by mnie ściągnąć i żądała wysokiego poręczenia majątkowego. Może to się okazać błahą sprawą finansową, polegającą np. na błędzie księgowej" - powiedział.
Misztal zapewnił, że wróci do Polski niebawem. Potwierdził wczorajszą wypowiedź dla PAP jego obrońcy mec. Michała Gąseckiego, że nie będzie robił ze swojego powrotu "wydarzenia medialnego". Misztal zapowiedział, że dokumentuje relacje medialne na swój temat i po zakończeniu sprawy będzie rozliczał media, występując o zadośćuczynienie. (PAP)
hp/ bno/
