Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Młodzi adwokaci z Olsztyna wyjeżdżają w teren; w kraju odwrotny trend

0
Podziel się:

W miasteczkach powiatowych Warmii i Mazur powstaje coraz więcej kancelarii
adwokackich zakładanych przez młodych mecenasów. W Olsztynie konkurencja zbyt duża - tłumaczą.
Starsi przyznają, że w branży jest kryzys. W kraju trend jest raczej odwrotny - uważa sekretarz
Naczelnej Rady Adwokackiej mec. Krzysztofa Boszko.

W miasteczkach powiatowych Warmii i Mazur powstaje coraz więcej kancelarii adwokackich zakładanych przez młodych mecenasów. W Olsztynie konkurencja zbyt duża - tłumaczą. Starsi przyznają, że w branży jest kryzys. W kraju trend jest raczej odwrotny - uważa sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej mec. Krzysztofa Boszko.

Starsi stażem mecenasi przyznają, że w branży jest kryzys, który wymusza na nich oszczędności.

"Jak zaczynałem pracę w latach 80. w Olsztynie było 30 adwokatów, teraz jest nas ponad 100. Sprawę z urzędu dostajemy raz na kwartał. Mam aplikanta i nawet nie mam go na czym uczyć, taka mizeria jeśli idzie o liczbę spraw" - powiedział PAP jeden z najbardziej znanych olsztyńskich adwokatów. Swojemu synowi, też adwokatowi, poradził otwarcie kancelarii w mieście powiatowym. Młody mecenas dojeżdża do pracy 50 km.

"Ale tam przynajmniej o sprawę jest łatwiej, konkurencja mniejsza. I przez to jest się na czym nauczyć zawodu" - powiedział senior adwokackiej rodziny. Podobnie myśli wielu młodych adwokatów. W Szczytnie przez lata działy trzy kancelarie, a teraz jest ich 9. "Ale tylko trzech mecenasów jest ze Szczytna, reszta to dojeżdżający, którzy spodziewają się chyba u nas kokosów" - powiedział adwokat ze Szczytna.

W Giżycku przed laty działało 6-7 kancelarii, teraz jest ich 11. "Młodzi pouciekali z Olsztyna i liczą, że u nas się dorobią. Tyle, że u nas bieda, jak i w Olsztynie albo gorzej" - powiedział PAP giżycki adwokat. Jak dodał, zdarza się, że klient dziwi się, iż porada prawna kosztuje 50 zł i oczekuje znacznie niższej stawki.

Jeden z młodych olsztyńskich adwokatów, który przeniósł się do miasteczka powiatowego w rozmowie z PAP przyznał, że ma nadzieję, iż w terenie wyrobi sobie markę i nazwisko. "W Olsztynie byłem jednym z wielu, nikt mnie nie kojarzył. Tu wszyscy się z widzenia znają, jest nas kilku adwokatów i nawet jak ludzie nie znają mojego nazwiska, to wiedzą, że jestem adwokatem" - powiedział. Jak wyjaśnił, w Olsztynie od maja do września ubiegłego roku znalazł tylko trzech klientów. Był na utrzymaniu rodziców.

Według dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Olsztynie, Andrzeja Kozielskiego, młodzi myślą, że w terenie jest Eldorado, a tak nie jest. "Wszędzie trzeba ciężko i uczciwie pracować na nazwisko, prestiż. Niestety, coraz więcej wpływa do nas skarg na działania adwokatów i to tych młodych. Pozyskiwanie przez nich klientów nie zawsze jest etyczne, zgodne z normami i przepisami" - powiedział PAP.

Mecenasi odczuwają kryzys w swojej branży. "Bycie adwokatem w powszechnej świadomości wiąże się z prestiżem i ponadprzeciętnymi zarobkami. Głupio się przyznawać do spadku stopy życiowej" - powiedział PAP jeden najbardziej znanych olsztyńskich adwokatów, który mimo że kancelarię prowadzi od przeszło 20 lat w ostatnim czasie zanotował 30-procentowy spadek liczby prowadzonych spraw. Spowodowało to - jak mówi - że obniżył pensję pracownicy, zaczął kupować tańszą kawę i herbatę dla klientów, a jego żona robi zakupy w dyskoncie.

Inny z mecenasów, także z dużym doświadczeniem i wyrobionym nazwiskiem (spraw mniej o 40 procent), zrezygnował z drogich wakacji i przestał się wstydzić tego, że jeździ kilkuletnim autem. "Utrzymanie kancelarii, tj. opłacenie czynszu, ogrzewania, opłacenie mojego ZUS-u, kosztuje ok. 2,5 tys. zł miesięcznie. Są takie miesiące, że bardzo boleśnie odczuwam ten wydatek, kiedyś tak nie było" - powiedział.

Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Olsztynie Andrzej Kozielski przyznaje, że ludzie nie mają pieniędzy, więc zaczęli adwokatom płacić ratalnie, targować się, a nawet wybierać kancelarie ze względu na cenę porady. "Nazwisko i marka nie dla każdego już mają znaczenie" - powiedział dodając, że w dzisiejszych czasach wiele spraw "podkradają" adwokatom firmy zajmujące się odzyskiwaniem odszkodowań. Rośnie też liczba spraw karnych, w których policja i prokurator wspólnie z oskarżonym uzgadniają wyrok - bez angażowania w sprawę obrońcy.

"To wszystko odbywa się nieraz ze szkodą dla klientów, bo te firmy od odszkodowań bardzo często nie działają profesjonalnie, a uzgadniany z policją i prokuratorem wyrok bywa wysoce niekorzystny" - podkreślił Kozielski. Przyznał, że drugą stroną medalu jest spadek liczby klientów w kancelariach adwokackich.

Według sekretarza Naczelnej Rady Adwokackiej, mec. Krzysztofa Boszko, w skali kraju można raczej zaobserwować odwrotny trend; cały czas działa magia wielkiego miasta. Uważa on, że adwokaci z małych ośrodków starają się znaleźć pracę w dużych miastach, gdzie jest o nią łatwiej. "+Małych+ klientów przejęły firmy magistrów prawa, którzy udzielają pomocy prawnej na zasadzie prowadzenia działalności gospodarczej - jest ich ponad 10 tysięcy, czyli prawie tylu, co wszystkich adwokatów" - wyjaśnił Boszko.

Dodał, że być może sytuacja zaobserwowana na Warmii i Mazurach wystąpi też w innych miejscach kraju. "Tym bardziej, że jeszcze niedawno były miasta, w których siedzibę miał sąd, ale nie było żadnej kancelarii adwokackiej. Wynajęcie lokalu, zatrudnienie kogoś do biura, w dużym mieście kosztuje więcej niż w małym" - ocenił. Według niego stawki na poziomie 50-70 zł za poradę prawną w małych miastach nie są rzadkością. "Poniżej pewnego progu zejść się jednak nie da" - dodał.

Jego zdaniem, dopóki nie pojawi się system bezpłatnej pomocy prawnej dla ubogich (jego brak od lat wytykają Polsce instytucje unijne), na rynku tych usług będzie kłopot. "Gorsza sprawa, że nie mamy też nawyku korzystania z usług prawników" - podsumował. (PAP)

jwo/ bos/ wkt/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)