Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

MON: dwóch Polaków wśród obserwatorów OBWE na Krymie

0
Podziel się:

#
dochodzą informacje z komunikatu MON i wypowiedź rzecznika resortu
#

# dochodzą informacje z komunikatu MON i wypowiedź rzecznika resortu #

05.03. Warszawa (PAP/Media) - Premier Donald Tusk zdecydował, że w rozpoczynającej się w środę wizycie obserwatorów OBWE na Krymie weźmie udział dwóch polskich żołnierzy - poinformowało MON. Według ministra Tomasza Siemoniaka misja pozwoli przekonać się, jaka naprawdę jest sytuacja na półwyspie.

We wtorek późnym wieczorem Siemoniak napisał na Twitterze: "2 polskich oficerów weźmie udział w misji obserwatorów wojskowych OBWE z 15 państw, która rozpocznie się jutro na Krymie na wniosek Ukrainy".

W środę przed południem MON poinformowało w komunikacie, że Polacy wezmą udział w "wizycie typu fact-finding na Ukrainie". Podstawą do takiego wyjazdu jest Dokument Wiedeński OBWE z 2011 r. w sprawie środków budowy zaufania i bezpieczeństwa w Europie. Zgodnie z art. 18 tego dokumentu państwo-gospodarz, w którym występują obawy związane z działalnością wojskową, ma prawo dobrowolnego zaproszenia innych państw uczestniczących w OBWE do rozproszenia takich obaw.

"Wojskowi obserwatorzy mają za zadanie wyruszyć z Odessy i dotrzeć w każde miejsce w celu oceny sytuacji panującej na Krymie oraz identyfikacji sił militarnych zaangażowanych w konflikt" - czytamy w komunikacie MON.

Jak wyjaśnił rzecznik prasowy MON Jacek Sońta, w przypadku wyjazdu polskich oficerów na Ukrainę nie możemy mówić "o +misji OBWE+ ani też o misji takiej jak na przykład misja OBWE w Gruzji czy innych krajach". "Przedsięwzięcie to w praktyce będzie miało charakter wizyty ustalania faktów, w zakresie, w jakim będzie można to uczynić, w zależności od sytuacji na miejscu" - dodał.

"Premier Tusk, któremu sprawę przedstawiłem wczoraj po Radzie Ministrów, zdecydował, żeby naszych dwóch oficerów w tej misji się znalazło" - powiedział z kolei Siemoniak w środę w TVN 24.

"Ta misja ma bardzo duże znaczenie, ponieważ pozwoli społeczności międzynarodowej przekonać się, jaka naprawdę sytuacja panuje na Krymie, bo także doniesienia medialne, tutaj są sprzeczne. Komentarze polityczne też są różne, więc to jest pierwszy krok do oceny sytuacji" - dodał szef MON.

Zapewnił, że wojskowi obserwatorzy będą chcieli dotrzeć w każde miejsce i przekonać się, jaka sytuacja panuje na Krymie i jakie siły militarne są zaangażowane.

"Oni się znają na tym. Nie dadzą się tutaj zbyć powiedzeniem, że to są ochotnicy, którzy w sklepie kupili mundury, będą starali się dociec, jakie siły wojskowe, jakie siły uzbrojone znajdują się w tym momencie na Krymie. Kto tam sprawuje faktycznie władzę. I jakie z tego wnioski wynikają dla OBWE" - powiedział Siemoniak.

Podkreślił, że o misję obserwacyjną poprosił rząd w Kijowie. "Władze ukraińskie zachowują się w obliczu tego kryzysu bardzo odpowiedzialnie i powściągliwie i myślę, że nie powinniśmy robić więcej, niż życzą sobie sami Ukraińcy w tym momencie" - ocenił.

Ze wstępnych planów wynika, że obserwatorzy będą pracować przez tydzień, jednak nie jest wykluczone przedłużenie misji.

MON nie podaje danych oficerów delegowanych do misji na Krymie. "Nadmierne zainteresowanie opinii publicznej mogłoby ograniczać, a wręcz uniemożliwić wykonywanie powierzonych im zadań" - powiedział Sońta.

Przedstawiciel USA przy OBWE Daniel Baer poinformował, że 15 państw członkowskich, w tym Stany Zjednoczone, postanowiło zgłosić obserwatorów do tej misji. Obserwatorzy mają być nieuzbrojeni, a celem ich misji będzie monitorowanie aktywności militarnej Rosji.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Parubij informował wcześniej, że misja OBWE pojedzie na Krym w celu monitorowania tam sytuacji. Dodał, że na Krymie sytuacja w sferze bezpieczeństwa jest "skomplikowana, ale stabilna". (PAP)

ral/ ksi/ abr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)