Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Możliwa ugoda w proces PAP kontra Jacek Żakowski

0
Podziel się:

Jest możliwość ugody w procesie cywilnym,
który Polska Agencja Prasowa wytoczyła Jackowi Żakowskiemu.

Jest możliwość ugody w procesie cywilnym, który Polska Agencja Prasowa wytoczyła Jackowi Żakowskiemu.

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował proces, rozpoczęty w marcu 2007 r. PAP żąda od publicysty przeprosin i wpłaty 100 tys. zł na cel dobroczynny za sugestie, jakoby PAP z przyczyn politycznych o trzy godziny opóźniła nadanie depeszy o ujawnieniu taśm z rozmów Renaty Beger z Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem.

W czwartek mieli być przesłuchiwani ówczesny prezes PAP, obecnie prokurent Agencji, Piotr Skwieciński, redaktor naczelny serwisów informacyjnych PAP Radosław Gil oraz Żakowski. Wobec możliwości zawarcia ugody sprawę odroczono do 24 lipca.

We wrześniu 2006 r. TVN wyemitowała w programie "Teraz My" nagrania z ukrytej kamery, w których ministrowie w kancelarii premiera Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz rozmawiali z posłanką Samoobrony m.in. o jej propozycji przejścia do PiS w zamian za otrzymanie stanowiska w Ministerstwie Rolnictwa. Wywołało to wielkie poruszenie w świecie politycznym i opinii publicznej, a Beger zawiadomiła prokuraturę o próbie jej skorumpowania. Śledztwo w tej sprawie trwa.

Wkrótce potem w Radiu TOK FM publicyści, zaproszeni przez Jacka Żakowskiego ostro krytykowali media publiczne za domniemane manipulacje, w tym za rzekome opóźnianie informacji niewygodnych dla władz. W tym kontekście Żakowski powiedział, że PAP o 3 godziny opóźniła nadanie depeszy o sprawie taśm Beger. Komentując to Tomasz Lis z Polsatu wezwał prezesa PAP do dymisji, uznając całą sprawę za kompromitację Agencji.

Skwieciński zapowiedział wtedy, że Agencja pozwie Żakowskiego "za wprowadzenie w obieg nieprawdziwej informacji". "Pierwsza depesza została nadana po godzinie i kilku minutach. Spóźniła się z powodu zawirowania informatycznego, a poza tym wiarygodność agencji prasowej jest ważniejsza od szybkości" - mówił prezes PAP.

W pozwie o ochronę dóbr osobistych Agencja domaga się zamieszczenia przez Żakowskiego we wskazanych mediach przeprosin za podanie nieprawdziwych informacji, jakoby PAP spóźniła się z depeszą o 3 godziny oraz jakoby miało to być spowodowane motywami politycznymi. W pozwie mec. Grzegorz Rybicki podkreślał, że słowa Żakowskiego groziły "wyjątkowo szkodliwymi konsekwencjami" w postaci utraty wiarygodności serwisu PAP oraz straty kontrahentów abonujących serwis.

Żakowski przyznał, że się pomylił, bo od momentu rozpoczęcia programu TVN do emisji pierwszej depeszy PAP minęły 2 godziny, a nie 3. "To czy chodzi o 2 czy 3 godziny jest mniej istotne; mój mocodawca nie wytoczyłby zapewne procesu, gdyby padł sam zarzut o powolności pracy Agencji. Pozwany sugerował jednak, że miało to związek z rzekomą dyspozycyjnością polityczną PAP" - replikował mec. Rybicki. Podkreślił, że od zakończenia programu TVN do nadania pierwszej depeszy PAP minęło nieco ponad godzinę.

W czwartek mec. Rybicki oświadczył przed sądem, że jest "poważna możliwość" zawarcia ugody i wniósł o odroczenie rozprawy na czas negocjacji - co poparł radca prawny Krzysztof Pluta, adwokat Żakowskiego. Strony nie ujawniły warunków ewentualnej ugody.

Żakowski powiedział dziennikarzom, że "jest mu przykro, iż się pomylił". Przyznał, że sądził wtedy, iż opóźnienie wynikało z przyczyn politycznych, ale po wyjaśnieniach Skwiecińskiego widzi, że chodziło o sprawy techniczne. Publicysta uważa, że w swej wypowiedzi nie sugerował motywów politycznych opóźnienia, ale jest gotów wyrazić ubolewanie, że można było tak to odebrać.

Skwieciński powiedział, że jest za wcześnie, by mówić o warunkach ugody. (PAP)

sta/ bno/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)