Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

MS: ekshumowane zwłoki to ciało Olewnika

0
Podziel się:

#
Dochodzą wypowiedzi prof. Pawłowskiego, który przeprowadzał badania, oraz mecenasa Ireneusza Wilka
#

# Dochodzą wypowiedzi prof. Pawłowskiego, który przeprowadzał badania, oraz mecenasa Ireneusza Wilka #

09.03. Warszawa (PAP) - Badania DNA potwierdziły, że szczątki ekshumowane z grobu w Płocku to ciało Krzysztofa Olewnika - podali we wtorek minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski i prok. Zbigniew Niemczyk. Efekt - zarzuty dla biegłego za nieprawidłowości w badaniu z 2006 r.

"Badania ekshumowanych szczątków Krzysztofa Olewnika były przeprowadzone niezwykle drobiazgowo, z nadzwyczajną starannością i w oparciu o najnowocześniejszą technikę" - mówił Kwiatkowski. Przeprowadził je prof. Ryszard Pawłowski, międzynarodowej sławy genetyk z Akademii Medycznej w Gdańsku. Według Kwiatkowskiego, to on osobiście przedstawił we wtorek w Gdańsku rodzinie Olewników wyniki swych ustaleń.

Jak zaznaczył minister, ten rodzaj badań daje pewność wyniku 1 do 180 bilionów. "Dla dobra rodziny potraktujmy ten wynik badań jako ostateczny" - dodał minister, podkreślając zarazem, że decyzja rodziny Olewników, by przeprowadzić ekshumację, była "niezwykle trudna i bolesna".

"Wszystkie nasze nadzieje upadły, chyba trzeba się z tym pogodzić" - mówiła w tym czasie w Gdańsku Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra Krzysztofa, po wyjściu z gmachu prokuratury, gdzie rodzinę powiadomiono o wynikach testów DNA.

Kwiatkowski zaznaczył również, że badania zwłok były wyjątkowo trudne, przede wszystkim ze względu na ich stan, jak i upływ czasu. "Badane były nie tylko kości, ale też inny materiał genetyczny. Badania były przeprowadzane wielokrotnie, żeby mieć absolutną pewność" - zaznaczył.

Obecny w Warszawie wiceprokurator apelacyjny z Gdańska Zbigniew Niemczyk wyjaśniał, że ekspert badał pokrewieństwo ekshumowanego ciała z kodem genetycznym rodziców Krzysztofa Olewnika. "Uzyskano wynik 99 proc. i dziewięć dziewiątek po przecinku" - poinformował Niemczyk.

Wyjaśniał on, że współczesna technika nigdy nie pozwala doprowadzić wyniku do pełnych stu procent, ale już pięć dziewiątek po przecinku uznaje się za bardzo wysokie prawdopodobieństwo. Dodatkowo - jak ujawnił prokurator - prof. Pawłowski badał tzw. DNA mitochondrialne, prowadzące do stwierdzenia, czy ekshumowane ciało należało do człowieka, który był dzieckiem Ewy Olewnik - matki Krzysztofa. I tu także uzyskano potwierdzenie.

Biegły badał jeszcze włos zabezpieczony w domu Krzysztofa Olewnika oraz tzw. izolaty, czyli próbki do badań, które posłużyły ekspertom z Olsztyna, wykonującym w 2006 r. badania ciała odkopanego na polanie opodal wsi Różan. Wszystkie te badania doprowadziły do stwierdzenia, że szczątki należały do Krzysztofa Olewnika.

Prof. Ryszard Pawłowski z Zakładu Medycyny Sądowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, który przeprowadzał badania, powiedział w Gdańsku dziennikarzom, że ekspertyza DNA była oparta na badaniu siedmiu próbek pobranych z ciała Krzysztofa Olewnika, wszystkie wykazały identyczny profil.

Profesor dodał, że w badaniach DNA 100-procentową pewność można mieć tylko w przypadku ekspertyz, których celem jest wykluczenie czyjejś tożsamość. "Natomiast jakakolwiek zgodność wymaga interpretacji statystycznej" - powiedział.

Zapytany o stopień trudności przeprowadzonych badań Pawłowski powiedział, że nie były one łatwe, "ale na tyle proste, że mogliśmy z pełną odpowiedzialnością odpowiedzieć na pytanie, że - z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, to jest jego (Olewnika - PAP) ciało". "Sprawdzaliśmy to wielokrotnie, robiliśmy to kilkakrotnie, żeby nie mieć najmniejszych wątpliwości. To nie może być jedna analiza, stąd też i tak szeroko i kilkukrotnie prowadzone analizy" - powiedział ekspert.

"Dobra praktyka laboratoryjna jest taka, że jeżeli pojawią się jakiekolwiek wątpliwości, to muszą być one wyjaśnione. Gdyby w naszych badaniach pojawiła się najmniejsza wątpliwość - jedna cecha DNA nie byłaby zgodna, bezwzględnie robilibyśmy to ponownie, wyjaśnialibyśmy, dlaczego tak jest" - powiedział profesor.

Profesor nie chciał oceniać jakości pracy swoich kolegów z Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Olsztynie, w którym w 2006 roku przeprowadzono pierwsze badania ciała Krzysztofa Olewnika. "Faktem jest, że były tam pewne uchybienia" - powiedział tylko.

Na konferencji w Warszawie Niemczyk na pytanie, czy czuje się odpowiedzialny za emocje wokół ekshumacji, odpowiedział: "Staramy się odcinać od emocji, działać profesjonalnie. W całej sprawie jest cały szereg bardzo poważnych znaków zapytania i my musimy na nie odpowiedzieć. Decyzja o ekshumacji była bardzo trudna. I my i rodzina krytycznie spoglądaliśmy na wcześniejsze ustalenia, poparliśmy wniosek rodziny o ekshumację. Sfera ujawnionych nieprawidłowości - brak całości udokumentowanego materiału kostnego, nierzetelna opinia biegłego wydana w 2006 r. - stąd ta decyzja. Ponosimy odpowiedzialność za nasze decyzje procesowe, ale śmiem twierdzić, że były one przemyślane. Inaczej błędy nie zostałyby naprawione, lecz by się jeszcze pogłębiły".

Zarazem Niemczyk ujawnił, że w poniedziałek - czyli w dzień, gdy prof. Pawłowski podpisał swą ekspertyzę - gdańska prokuratura zarzuciła wydanie fałszywej opinii i niedopełnienie obowiązku biegłemu funkcjonariuszowi policji. Prowadził on badanie ciała Olewnika jesienią 2006 r., gdy szczątki zostały odkopane na podstawie wskazania mordercy Krzysztofa - Sławomira Kościuka.

Biegłemu zarzucono zatajenie w opinii informacji, iż wyniki badań próbek z różnych kości szczątków Olewnika różniły się. W takiej sytuacji - jak powiedział - ekspertyzy powinny zostać powtórzone. Chodziło też o niewłaściwe udokumentowanie przebiegu badania. Biegły został zawieszony w czynnościach policjanta, nakazano mu też powstrzymanie się od wykonywania ekspertyz i wyznaczono kaucję (nie ujawniono, w jakiej wysokości). Co do wniosków procesowych w sprawie innych osób - Niemczyk powiedział, że ten, jak i kilkadziesiąt innych wątków, jest nadal badanych.

Pełnomocnik rodziny Olewników, mecenas Ireneusz Wilk pytany o zarzuty, jakie prokuratura przedstawiła policjantowi, powiedział dziennikarzom w Gdańsku, że w tej sprawie "jest jeszcze kwestia odpowiedzialności prokuratury (nadzorującej wykonanie ekspertyz w 2006 roku - PAP)". "Ale tą kwestię pozostawiamy do decyzji prokuratora generalnego" - dodał Wilk.

Jak dodał Niemczyk, śledztwo przedłużono do końca czerwca. W tym terminie, według niego, powinien zostać opracowany akt oskarżenia przeciwko mazowieckim policjantom, którzy w 2001 r. prowadzili pierwsze dochodzenie w sprawie porwania Olewnika, po tym jak rodzina zgłosiła jego zniknięcie. Policjanci mają już zarzuty dotyczące tych nieprawidłowości.

"Niektóre ze śledztw urastają do rangi symbolu. Poprzez ich pryzmat społeczeństwo dokonuje oceny całego wymiaru sprawiedliwości. (...) Takim symbolem stała się historia zabójstwa Olewnika" - podkreślił Kwiatkowski, apelując o uszanowanie uczuć rodziny w dniu, w którym poznała ona wyniki badań DNA. Podkreślił, że ma pełne zaufanie do gdańskiej ekipy śledczej.

Kwiatkowski poinformował we wtorek, iż podjął decyzję o wznowieniu umorzonego w 2008 r. śledztwa w sprawie okoliczności śmierci Wojciecha Franiewskiego - szefa grupy, która porwała Krzysztofa Olewnika. "Decyzja dotycząca podjęcia na nowo tego śledztwa jest jedyną decyzją prawidłową, którą w tym zakresie można podjąć" - powiedział. Dodał, że o wznowieniu śledztwa zdecydował po informacjach uzyskanych od gdańskich prokuratorów, mogących wskazywać na nowe okoliczności śmierci Franiewskiego, "choćby w zakresie jego sytuacji osobistej".

Do śmierci Franiewskiego doszło w czerwcu 2007 r. Szef grupy porywaczy w czerwcu 2007 r. popełnił samobójstwo w Areszcie Śledczym w Olsztynie. Prokuratura zamierzała przypisać mu tzw. sprawstwo kierownicze. Sekcja zwłok Franiewskiego wykazała w jego krwi śladowe ilości amfetaminy i alkoholu.

W 2007 roku olsztyńska Prokuratura Okręgowa wszczęła śledztwo, w którym ustalane są okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz badane nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach w tej sprawie. W maju 2008 r. sprawa została przeniesiona do Gdańska.

W sprawie porwania i zabójstwa Olewnika płocki Sąd Okręgowy 31 marca 2008 r. skazał 10 oskarżonych. Kary dożywocia wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, odpowiadającym bezpośrednio za zabójstwo. Obaj już nie żyją - zostali znalezieni powieszeni w celi płockiego Zakładu Karnego: Kościuk w kwietniu 2008 r., a Pazik w styczniu 2009 r. Dwa odrębne śledztwa w sprawie ich śmierci prowadzi Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce. Pozostałych ośmioro oskarżonych o udział w porwaniu bądź pomoc w przetrzymywaniu uprowadzonego sąd skazał na kary od roku w zawieszeniu na trzy lata do 15 lat pozbawienia wolności.(PAP)

wkt/ aks/ abr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)