Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Muzeum Auschwitz odpiera zarzuty prokuratury ws. bezpieczeństwa placówki

0
Podziel się:

Krakowska Prokuratura Okręgowa zarzuciła muzeum Auschwitz-Birkenau, że
kradzież napisu "Arbeit macht frei" wykazał, iż placówka nie była należycie chroniona. Muzeum
odpiera zarzuty i uważa, że wszelkie procedury - uzgodnione z policją - były przestrzegane. Co
więcej, policjanci nie zgłaszali do nich poważniejszych zastrzeżeń.

Krakowska Prokuratura Okręgowa zarzuciła muzeum Auschwitz-Birkenau, że kradzież napisu "Arbeit macht frei" wykazał, iż placówka nie była należycie chroniona. Muzeum odpiera zarzuty i uważa, że wszelkie procedury - uzgodnione z policją - były przestrzegane. Co więcej, policjanci nie zgłaszali do nich poważniejszych zastrzeżeń.

Prokurator okręgowy Artur Wrona powiedział podczas wtorkowej konferencji prasowej, że "nie ulega wątpliwości, iż teren obozu nie był należycie chroniony". Zapowiedział wszczęcie postępowania w sprawie niedopełnienia obowiązków przez dyrekcję muzeum. Prokurator uzasadniał, że sprawcy dostali się na teren obozu bez trudu i niezauważeni. Przyjechali ok. godz. 18, po raz pierwszy usiłowali dokonać kradzieży około godziny 21. Nikt z ochrony placówki ich nie zauważył. Sprawcy wrócili tuż po północy i ukradli napis, co ochrona zauważyła dopiero po godzinie 5 rano.

Rzecznik Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Jarosław Mensfelt w oświadczeniu wydanym we wtorek późnym wieczorem przypomniał, że placówka to prawie 200 hektarów powierzchni, ponad 150 budynków i ponad 300 ruin, kilometry ogrodzeń, wieże wartownicze, a także archiwa i zbiory. "Teren jest udostępniany dla ponad miliona zwiedzających, którzy co roku odwiedzają muzeum. Zabezpieczenie tak rozległego i skomplikowanego terenu jest rzeczą niezwykle trudną" - powiedział.

Dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Piotr M.A. Cywiński już w poniedziałek mówił w rozmowie z PAP, że niektóre procedury i priorytety bezpieczeństwa w placówce, w obliczu kradzieży historycznej tablicy z napisem "Arbeit macht frei", zostaną zredefiniowane. Muzeum w najbliższym czasie zaproponuje też zmiany w niektórych zapisach planu ochrony. Stanowczo podkreślił zarazem, że w ostatnich latach placówka rozwinęła metody monitoringu i zabezpieczeń elektronicznych przede wszystkim w budynkach, gdzie przechowywane są poesesmańskie archiwa i przedmioty poobozowe. "Monitoring wideo był rozbudowywany na razie głównie w przestrzeni byłego obozu Auschwitz II-Birkenau. Jego wielkość - ponad 170 hektarów - jest specyficznym wyzwaniem dla ochrony" - dodał.

Zarówno Cywiński, jak i Mensfelt podkreślali też, że program jest realizowany tylko i wyłącznie w oparciu o niewysoki budżet placówki.

Rzecznik muzeum Jarosław Mensfelt przypomniał, że w ostatnich latach w placówce skupiano się na rozwoju systemów zabezpieczeń wewnątrz budynków muzeum Auschwitz. Tam przechowywane są dziesiątki tysięcy archiwalnych dokumentów obozowych i poobozowych, a także dziesiątki tysięcy obiektów historycznych: muzealia, czy też dzieła sztuki. "Po uzyskaniu niezbędnych zezwoleń służb konserwatorskich położone zostały dwa lata temu pierwsze odcinki przewodów światłowodowych, które mają na celu zintegrowanie systemu bezpieczeństwa" - dodał Mensfelt.

Rzecznik przypomniał zarazem, że w muzeum wdrożony jest elektroniczny system kontroli pracy wartowników w terenie. Ich praca jest elektronicznie rejestrowana i dokumentowana całą dobę. "Na tej podstawie możemy stwierdzić, że w nocy z 17 na 18 grudnia obchód był realizowany zgodnie z planem ochrony, który był uzgodniony z policją" - powiedział.

"W analizie przebiegu służby nocnej z 17 na 18 grudnia odnotowano ślady na śniegu w okolicach bramy +Arbeit macht frei+ o godzinie 22.12. Dowódca zmiany wykonał obchód sprawdzający. Nie stwierdził obecności żadnych postronnych osób na terenie" - powiedział Mensfelt.

Tablica z historycznym napisem "Arbeit macht frei" znad obozowej bramy została skradziona w piątek nad ranem. Oburzenie z powodu kradzieży wyrazili m.in. byli więźniowie, prezydent, premier i środowiska żydowskie. Napis został odnaleziony późnym wieczorem w niedzielę we wsi Czernikowo koło Torunia. Przestępcy rozcięli ją na trzy kawałki.

Policjanci zatrzymali także pięciu mężczyzn podejrzewanych o kradzież. Dwóch zatrzymano w Gdyni, trzech kolejnych w miejscu ich zamieszkania pod Toruniem. Mają od 20 do 39 lat. Usłyszeli już zarzuty kradzieży dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury oraz jego uszkodzenia, za co grozi do 10 lat więzienia. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie. (PAP)

szf/sto

bezpieczeństwo
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)