Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Muzeum Śląskie i IPN o rocznicy Tragedii Górnośląskiej 1945 r.

0
Podziel się:

Cyklem spotkań, prelekcji i projekcji filmów o tzw. Tragedii Górnośląskiej
1945 r., gdy do ZSRR wywieziono kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców tego regionu, Muzeum Śląskie i
katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej włączyły się do obchodów przypadającej właśnie 65.
rocznicy tych wydarzeń.

Cyklem spotkań, prelekcji i projekcji filmów o tzw. Tragedii Górnośląskiej 1945 r., gdy do ZSRR wywieziono kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców tego regionu, Muzeum Śląskie i katowicki oddział Instytutu Pamięci Narodowej włączyły się do obchodów przypadającej właśnie 65. rocznicy tych wydarzeń.

Do tej pory pamięć o Tragedii Górnośląskiej 1945 r., która dotknęła większość społeczności lokalnych na Górnym Śląsku, podtrzymywały głównie regionalne stowarzyszenia i organizacje. W tym roku po raz pierwszy dołączyły do nich instytucje państwa i samorządu.

We współpracy z historykami katowickiego oddziału IPN Muzeum Śląskie zorganizowało we wtorek dwa otwarte spotkania dla młodzieży szkół średnich, połączone m.in. z pracą na historycznych tekstach źródłowych. Po południu zaprosiło natomiast wszystkich chętnych na otwartą debatę - wraz z prezentacją filmu dokumentalnego "Przemilczana tragedia".

"W formule wykładów zapraszamy specjalistów z katowickiego oddziału IPN. To świetny ośrodek, jeśli chodzi o dokumentację tego okresu. Instytut i ten oddział wykonały wielką pracę, odkrywając m.in. kilka (...) nieznanych faktów i dokumentów, także korespondencji osób dotkniętych wywózkami i prześladowaniami" - powiedział PAP dyrektor Muzeum Śląskiego, Leszek Jodliński.

Zaznaczył, że problemem dla przygotowania obchodów na większą skalę jest szczupłość zasobów historycznych. "Sprawa była kiedyś białą plamą, a gdy reaktywowano Muzeum w 1984 r., nikt o tym nic nie mówił. Nasze zbiory, które mogłyby mówić coś więcej o Tragedii Górnośląskiej, właściwie nie istnieją" - tłumaczył Jodliński.

Według jednego z liderów Ruchu Autonomii Śląskiego, historyka Jerzego Gorzelika, wydarzenia z 1945 r. były długo tematem tabu, ponieważ o ile względnie łatwo można było mówić o zbrodniach popełnionych wtedy przez Armię Czerwoną i NKWD, trudniej było przyznać, że odpowiedzialni są za nie również polscy komuniści.

"W 1945 r. na Górnym Śląsku mamy do czynienia ze zderzeniem się interesów sowieckich i polskich. Sowieci potrzebowali niewolniczej siły roboczej i stąd deportacje do kopalń w głębi Rosji czy na Ukrainie. (...) Polscy komuniści mówili, że chcą ustanowić państwo jednolite narodowo, w którym nie będzie ani Niemców, ani typów pośrednich, czyli wszelkich Ślązaków" - wyjaśnił Gorzelik.

Z chwilą wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie należące przed wojną do Niemiec - Górny Śląsk i Prusy Wschodnie - wydano postanowienie o wywózce z tych terenów wszystkich mężczyzn zdolnych do pracy i noszenia broni. Autochtoni zostali przez władze radzieckie uznani za "element germański". Organizowane przez NKWD wywózki dotknęły przede wszystkim mieszkańców części Górnego Śląska, która przed wojną należała do Niemiec.

Część internowanych umieszczono w tworzonych na początku 1945 r. obozach pracy, takich jak np. w miejscu byłej filii KL Auschwitz w świętochłowickiej dzielnicy Zgoda. Mógł tam trafić każdy, kto był podejrzany, że jest "za mało polski" lub naraził się sąsiadowi. Często w obozach, z których część więźniów też wywieziono potem na wschód, zamykano osoby przypadkowe, np. o obco brzmiącym nazwisku.

Rodziny deportowanych były często nieświadome losu swoich najbliższych, wiele zostało pozbawionych środków do życia. Fala interwencji ze strony rodzin, zakładów pracy i organizacji społeczno-politycznych sprawiła, że komunistyczne władze woj. śląskiego podjęły starania o powrót deportowanych. Powroty rozpoczęły się latem 1945 r. i trwały do początku 1950 r. Nie wiadomo, ilu wywiezionym udało się wrócić, szacunki wahają się od 20 do 80 proc.

Śledztwo w sprawie deportacji Ślązaków do Związku Radzieckiego w 1945 r. prowadził IPN. Zostało umorzone w 2006 r. m.in. wobec śmierci odpowiedzialnych za to radzieckich przywódców z tamtego okresu. Instytut uznał, że deportacja co najmniej 14,5 tys. mieszkańców Śląska od stycznia do kwietnia 1945 r. była zbrodnią komunistyczną i zbrodnią przeciw ludzkości, połączoną ze szczególnym udręczeniem.

Według Gorzelika, włączenie się przez Muzeum Śląskie i IPN do obchodów 65. rocznicy tych wydarzeń jest ważne szczególnie ze względu na wymiar edukacyjny. "O ile informacje o Tragedii Górnośląskiej 1945 r. nie będą uwzględniane w programach nauczania, wiedza przeciętnego mieszkańca Górnego Śląska o tym, co wydarzyło się 65 lat temu, będzie skromna" - zaznaczył historyk.

Jodliński zadeklarował, że Muzeum Śląskie - przy okazji budowy i urządzania nowej siedziby, która ma być gotowa w 2012 r. - zamierza zorganizować akcję zbierania eksponatów i dokumentów, m.in. dotyczących Tragedii Górnośląskiej 1945 r. - podobną do tej, jaką przeprowadziło np. Muzeum Powstania Warszawskiego na temat insurekcji warszawskiej.

"To będzie apel do społeczności, że zbieramy obiekty. To jednak kwestia wypracowania sobie zaufania, (...) to sprawy niezwykle osobiste, rozdzierające historię i rodziny na Górnym Śląsku" - zauważył dyrektor Muzeum Śląskiego. (PAP)

mtb/ hes/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)