Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Na procesie ws. zakażeń żółtaczką zeznawała biegła

0
Podziel się:

O błędach nadzoru, błędach organizacyjnych i braku szkolenia w stacji dializ
w Ostrowie Wlkp. oraz o nieujawnieniu pierwszych przypadków zakażeń żółtaczką mówiła w czwartek
przed sądem w Kaliszu biegła z zakresu epidemiologii prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.

O błędach nadzoru, błędach organizacyjnych i braku szkolenia w stacji dializ w Ostrowie Wlkp. oraz o nieujawnieniu pierwszych przypadków zakażeń żółtaczką mówiła w czwartek przed sądem w Kaliszu biegła z zakresu epidemiologii prof. Małgorzata Polz-Dacewicz.

Czwartek był kolejnym dniem procesu w sprawie oskarżonych o spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego ponad 130 pacjentów ostrowskiej stacji dializ.

W latach 2005-2006, żółtaczką typu C zakaziło się tutaj ponad 50 pacjentów. Oskarżonymi są: była pielęgniarka oddziałowa stacji Renata R. i były ordynator stacji Stanisław T. Oboje nie przyznają się do winy.

Według biegłej, przepisy Kodeksu karnego rozgraniczają zagrożenie epidemiczne i szerzenie się choroby zakaźnej. Jak podkreśliła, w przypadku stacji w Ostrowie doszło do obydwu sytuacji: zaniedbań organizacyjnych i nieprzestrzegania reżimu sanitarnego.

"Doprowadziły one do tego, że zaistniały warunki do (...) powstania choroby zakaźnej, której zasięg i skala trudne były do oszacowania, bowiem zagrożenie dotyczyło wszystkich pacjentów dializowanych w stacji" - mówiła profesor. Podkreśliła, że odpowiedzialność za podejmowanie działań zapobiegających szerzeniu się zakażeń i chorób zakaźnych ponosi bezpośredni przełożony, czyli ordynator i w pewnej części także pielęgniarka oddziałowa.

Zaznaczyła, że w procesach dotyczących zakażeń szpitalnych bardzo trudno jest ustalić konkretną godzinę i konkretną pielęgniarkę, która zakaziła pacjenta podczas zabiegu. "Tego nie da się ustalić nigdy. W procesach cywilnych zachodzi wówczas tzw. wina anonimowa, czyli bezimienna. Winę ponosi wtedy szpital" - powiedziała Polz-Dacewicz.

Sąd rozpatruje sprawę oskarżonych ponownie, w wyniku apelacji obrońców złożonej w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi. W pierwszym procesie, w 2007 r., Renata R. i Stanisław T. zostali skazani na kary trzech lat i dwóch i pół roku więzienia. Dodatkowo orzeczono wobec nich siedmioletni zakaz wykonywania zawodów.

Sąd zapowiedział, że 14 czerwca zamknie przewód i udzieli głosu stronom, jeśli - jak zaznaczył - nie pojawią się żadne nowe, istotne dla sprawy wnioski dowodowe.

W postępowaniu przygotowawczym śledczy uznali, że Renata R. wykonywała zabiegi dializ m.in. bez użycia jednorazowych rękawiczek i ponownie wpuszczała krew po badaniach do krwioobiegu chorych oraz nie wymieniała rurek kapilarnych w jonometrze (urządzenie do badania poziomu elektrolitów w organizmie) - powiedział zastępca szefa prokuratora okręgowego w Ostrowie Wlkp. Janusz Walczak.

Ordynatora oskarżono o podobne czyny, będące rezultatem braku nadzoru nad personelem.

Zarzucane oskarżonym przestępstwa zagrożone są karą do ośmiu lat więzienia.(PAP)

zak/ bno/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)