Blokując ideę porozumienia w wyborach prezydenckich kierownictwo SLD redukuje naszą rolę do roli statystów w kampanii i otwiera drogę do bardzo przyzwoitego wyniku, oby tylko nie zwycięstwa PiS - uważa kandydat SdPl i PD na prezydenta, Tomasz Nałęcz.
Nałęcz podczas sobotniej konferencji prasowej w Kielcach zarzucił kierownictwu SLD, że odrzucając ideę prawyborów na lewicy i centrum "praktycznie przesądza o porażce środowisk lewicowych i centrowych w tych wyborach".
"W tej formule, którą sojusz proponuje () będziemy nawzajem ze sobą rywalizować, nie podejmiemy partnerskiej rywalizacji z kandydatem PO i PiS. Dobrowolnie obsadzimy się w drugiej lidze tej kampanii" - mówił Nałęcz.
Zdaniem kandydata SdPl i PD silny kandydat w wyborach prezydenckich ze strony lewicy i centrum byłby w stanie wejść do drugiej tury wyborów i "zadać śmiertelny cios" kandydatowi PiS, także w zbliżających się kampaniach wyborów samorządowych i parlamentarnych.
Jak mówił Nałęcz, przez trzy miesiące on i popierające go partie walczyli "na rzecz wspólnego, silnego skutecznie blokującego kandydaturę Lecha Kaczyńskiego" kandydata, a w drugiej turze "rywalizującego o prezydenturę z kandydatem PO".
"Żeby to było możliwe to trzeba by było dobrej woli u innych partii. Miałem bardzo obiecującą rozmowę z panem Andrzejem Olechowskim. Jeśli chodzi o reakcję kierownictwa SLD - na kilkakrotnie ponawiane apelami, za pośrednictwem mediów i pisemnie składane przeze mnie propozycje - niezmiennie była negatywna, można powiedzieć pogardliwie negatywna" - mówił Nałęcz.
"Czas przyjąć to do wiadomości i działać w tej kampanii już w innych, znacznie gorszych warunkach" - ocenił profesor.
Mówiąc o swej kampanii Nałęcz zadeklarował, iż będzie przekonywał wyborców lewicy do swojej kandydatury tym, "że nie jest kandydatem tylko lewicy, ale właśnie centro-lewicy". Atutem jego kampanii ma być też "dystans do partii politycznych". (PAP)
ban/ pz/