Według szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, obecnie wielkim zadaniem dla rządu jest pomoc powodzianom, która nie dociera tak szybko, jak oczekiwaliby tego poszkodowani przez żywioł.
Napieralski odwiedził w środę kilka miejscowości w gminach Słubice i Gąbin pod Płockiem (Mazowieckie), które powódź dotknęła dwukrotnie: pod koniec maja i na początku czerwca. Szef SLD rozmawiał z rolnikami, których domy i gospodarstwa zalała woda.
"W każdym miejscu, które zostało dotknięte powodzią, i które odwiedzam, emocje są podobne. To tragiczny widok, ale pocieszające jest to, że ludzie chcą z tą tragiczną sytuacją walczyć, nie poddają się, mają nadzieję" - powiedział PAP Napieralski. Podkreślił, iż "straty, które ponieśli Polacy dotknięci powodzią, są olbrzymie", często większe niż zasiłki do 6 tys. zł, a także te na remont i odbudowę zniszczonych domów, do 20 tys. zł i 100 tys. zł.
Napieralski przyznał, że pierwsze zasiłki dla powodzian - do 6 tys. zł - "zostały wypłacone bardzo szybko, ale następne pieniądze, ta następna pomoc niestety pojawia się nie tak szybko". "To jest wielkie zadanie dla rządu, by pomóc ludziom, bo to była jedna z największych powodzi w historii" - dodał szef SLD.
W Zycku Polskim pod Słubicami Napieralski odwiedził gospodarstwo Dariusza Nowickiego. Rolnik opowiadał, że należące do niego 40 ha upraw powódź zalała dwukrotnie, dwukrotnie też musiał ewakuować rodzinę, a także zwierzęta hodowlane: 35 sztuk bydła i ponad 100 sztuk trzody chlewnej.
"Pomoc przychodzi wolno. Jeśli chodzi o uprawy rolne, to nie ma na razie żadnej. Ten pierwszy zasiłek, czyli 6 tys. złotych, tak naprawdę pokryło koszty ewakuacji zwierząt" - powiedział Nowicki. Zaznaczył, iż problemem jest to, że większość rolników nie była ubezpieczona, bo stawki ubezpieczeń były zbyt wysokie. Przyznał zarazem, że rolnicy z zalanych terenów, oprócz zasiłków, mogą zwrócić się m.in. o bezpłatne badania skażenia gleby i roślin.
W Nowosiadle szef SLD spotkał się z kolei ze Zbigniewem Milczarskim, który wraz z żoną i czwórką dzieci mieszka w dwóch kontenerach ustawionych obok domu i zabudowań gospodarskich - gospodarstwo to powódź zalała do wysokości około półtora metra. "Woda ustąpiła, ale problemy zostały" - oświadczył Milczarski. Dodał, że po uporządkowaniu posesji, domu i budynków gospodarczych czeka teraz na rzeczoznawcę, który ma oszacować szkody.
Napieralski był także na wale przeciwpowodziowym w Świniarach, który Wisła przerwała 23 maja oraz w tamtejszej szkole podstawowej, gdzie, na co dzień uczy się 68 dzieci. Wał jest obecnie odbudowywany - w środę ma zakończyć się całkowite zamknięcie wyrwy. Remontowana jest też szkoła, którą wraz z boiskami i drogami dojazdowymi, zniszczyła powódź. Remont, który kosztować ma 1,1 mln zł, finansuje Ministerstwo Edukacji Narodowej. Uczniowie mają powrócić do placówki na rozpoczęcie roku szkolnego, 1 września.(PAP)
mb/ la/ jbr/