Dwaj rosyjscy dyplomaci akredytowani w kwaterze głównej NATO wydaleni w związku ze skandalem szpiegowskim nie byli szpiegami - oświadczył w czwartek rosyjski ambasador przy Sojuszu Dmitrij Rogozin.
Ambasador potwierdził, że dwaj członkowie rosyjskiego stałego przedstawicielstwa przy NATO będą mieli anulowane akredytacje.
Rogozin zapowiedział też działania odwetowe i oświadczył, że nie było "przyczyny ani powodu" do oskarżeń, a dyplomaci "nie mają powiązań z żadnym skandalem szpiegowskim".
W trakcie konferencji prasowej Rogozin oświadczył, że rosyjska odpowiedź będzie "ostra i zdecydowana".
Jego zdaniem wydalając dyplomatów Sojusz próbował zakłócić wysiłki zmierzające do poprawy relacji amerykańsko-rosyjskich.
NATO zawiesiło relacje z Rosją po sierpniowej ofensywie tego państwa w sąsiedniej Gruzji.
W czwartek brytyjski dziennik "Financial Times" poinformował, że NATO wydaliło dwóch rosyjskich dyplomatów w związku ze skandalem szpiegowskim, w którym były wysoki rangą urzędnik estoński został skazany za przekazywanie Moskwie tajemnic Sojuszu.
Pod koniec lutego estoński sąd skazał byłego urzędnika ministerstwa obrony Hermana Simma na dwanaście i pół roku więzienia za szpiegostwo i zdradę stanu. Była to jedna z najpoważniejszych spraw dotyczących szpiegostwa od czasu przyłączenia się Estonii do NATO w 2004 roku. (PAP)
keb/ ap/
4716 4559 arch.