Mężczyzna w szatach tybetańskiego mnicha usiłował dokonać w czwartek rano w stolicy Nepalu Katmandu samospalenia w proteście przeciwko chińskiej polityce w Tybecie, ale jego koledzy ugasili płomienie - poinformowała nepalska policja.
Jak powiedział przedstawiciel policji, mężczyzna uciekł po incydencie, a funkcjonariusze przeszukują okolicę, aby znaleźć uczestników wydarzenia.
Do próby samospalenia doszło w rejonie słynnej buddyjskiej stupy w Bodnath, około 11 km od centrum stolicy, gdzie z okazji święta zgromadziły się setki wiernych.
Od marca 11 tybetańskich mnichów buddyjskich i mniszek dokonało lub usiłowało dokonać samospalenia, głównie w tybetańskich rejonach Syczuanu w południowo-zachodnich Chinach. Według organizacji obrońców praw człowieka co najmniej siedmioro z nich zmarło. Według strony internetowej Centralnej Administracji Tybetańskiej (władz uchodźczych) zmarło sześcioro, a los pięciorga pozostaje nieznany.
Zdaniem policji w Katmandu człowiek, który podpalił się w Bodnath, nie zamierzał popełnić samobójstwa, i doznał tylko powierzchownych oparzeń. "Tybetańczyk, w wieku 25, 26 lat, w szatach mnicha, owinięty we flagę tybetańską wykrzykiwał m.in. +Niech żyje długo wolny Tybet+, następnie wyjął zapalniczkę i podpalił na sobie ubranie. Jego przyjaciele ugasili płomienie" - powiedział przedstawiciel policji Shyam Gyawali.
W zeszłym tygodniu przed ambasadą Chin w Delhi próbował się spalić tybetański uchodźca, ale płomienie ugasiła straż pożarna.
Seria samopodpaleń spotkała się z potępieniem ze strony chińskich władz. Ich zdaniem są to akty terroru podsycane przez otoczenie dalajlamy.
Duchowy przywódca buddystów tybetańskich dalajlama oświadczył w poniedziałek w Tokio, że źródłem fali samopodpaleń Tybetańczyków jest "ludobójstwo kulturalne", którego Chiny dopuszczają się w Tybecie.
Stupa w Bodnath jest jedną z największych na świecie. W jej pobliżu po ucieczce Dalajlamy XIV w 1959 roku z Tybetu i napływie Tybetańczyków do Nepalu powstało w tej okolicy około 50 klasztorów. (PAP)
klm/ ro/
10167127 int. arch.