Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nie będzie śledztwa ws. podsłuchów z doniesienia Gmyza i Giertycha

0
Podziel się:

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu odmówiła w piątek wszczęcia śledztwa w
sprawie dotyczącej podsłuchiwania dziennikarza Cezarego Gmyza i prawnika Romana Giertycha. Uznano,
że nie doszło do żadnego z przestępstw, o których pisali oni w swych doniesieniach. Teraz mogą się
odwołać do prokuratury wyższej instancji.

Prokuratura Okręgowa w Poznaniu odmówiła w piątek wszczęcia śledztwa w sprawie dotyczącej podsłuchiwania dziennikarza Cezarego Gmyza i prawnika Romana Giertycha. Uznano, że nie doszło do żadnego z przestępstw, o których pisali oni w swych doniesieniach. Teraz mogą się odwołać do prokuratury wyższej instancji.

O całej sprawie stało się głośno, gdy w październiku "Rzeczpospolita" napisała, że ABW nagrała rozmowę dziennikarza "Rz" Gmyza i Bogdana Rymanowskiego z TVN, prowadzoną z podsłuchiwanego telefonu podejrzanego o korupcję Wojciecha S. "Rz" podała, że nie zniszczono stenogramów z tego podsłuchu. Gazeta kwestionowała udostępnienie przez prokuraturę rozmów pełnomocnikowi wiceszefa ABW Jacka Mąki na potrzeby procesu cywilnego, jaki wytoczył on "Rz" za pomówienie go. Pełnomocnik Mąki mec. Piotr Siłakiewicz mówił, że o protokoły z podsłuchów wystąpił z własnej inicjatywy.

Premier Donald Tusk zapowiedział kontrolę w ABW, bo "zbyt łatwo w Polsce zakłada się podsłuchy i je upublicznia". Potem ogłosił, że nie ma podstaw do odwołania Mąki i zapowiedział zmiany prawa co do podsłuchów, w tym ograniczenie wykorzystania ich w procesach cywilnych.

ABW ujawniła zaś, że nagrania Gmyza i Rymanowskiego dokonali "operatorzy telekomunikacyjni, bez udziału ABW", która dokonała tylko "odsłuchu rozmów". Prokuratura Krajowa zbadała działania Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, która udostępniła nagrania na potrzeby procesu Mąki z "Rz". Uznano, że nie ma podstaw do wszczęcia "dyscyplinarki", a podsłuchane rozmowy mają znaczenie dla postępowania wobec S. Sprawę bada też sejmowa speckomisja.

Do prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Gmyz napisał o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na nielegalnym - jego zdaniem - podsłuchiwaniu i wykorzystaniu rozmów między nim a Rymanowskim. Drugie, złożone przez mec. Giertycha, dotyczyło nielegalnej - jego zdaniem - kontroli rozmów między nim a jego klientem, Wojciechem S., dziennikarzem podejrzanym o korupcję. Poznańska prokuratura została w październiku wyznaczona do rozpoznania całej sprawy.

"Przeprowadzenie kontroli i utrwalenie treści rozmów telefonicznych (...) nie realizuje znamion przestępstwa, które miałoby polegać na niedopełnieniu obowiązków lub przekroczeniu uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Zastosowanie podsłuchu procesowego możliwe jest na podstawie decyzji sądu, w wyjątkowej sytuacji na podstawie decyzji prokuratora i ten podstawowy warunek został spełniony. Kontrola i utrwalenie treści rozmów telefonicznych Wojciecha S. została zarządzona postanowieniem sądu, co czyni ją kontrolą legalną" - poinformowała w piątek na konferencji prasowej rzeczniczka prokuratury Magdalena Mazur-Pruspowiedziała Mazur-Prus.

Jak dodała, prokuratura nie stwierdziła, by utrwalanie rozmów naruszało tajemnicę dziennikarską. Według prawa prasowego tajemnica dziennikarska dotyczy zachowania w tajemnicy przez dziennikarza m.in. danych osób udzielających informacji, jeśli osoby te zastrzegły podawanie tych danych. Według prokuratury, zarejestrowane rozmowy, w których rozmówcami byli Rymanowski i Gmyz nie wiązały się z ujawnieniem informatorów dziennikarzy.

Zdaniem prokuratury, zebrane materiały nie zawierały też tzw. tajemnicy obrończej, czyli tajemnicy związanej z udzielaniem pomocy prawnej dotyczącej obrony w sprawie odpowiedzialności karnej. Nie było więc przeszkody do ich procesowego wykorzystania.

Prokuratura nie stwierdziła by doszło do popełnienia przestępstwa w związku z niezniszczeniem materiałów pochodzących z prowadzonej kontroli i utrwalania rozmów telefonicznych. Jak podkreśliła Mazur-Prus, to sąd a nie prokurator zarządza zniszczenie utrwalonych zapisów, jeżeli nie mają one znaczenia dla prowadzonego postępowania karnego.

W sprawie udostępnienia stenogramów z podsłuchów innym osobom prokuratura stwierdziła, że zgodnie z prawem prokurator może udostępnić akta postępowania osobom z nim niezwiązanym.

Jak wyjaśniła Mazur-Prus, prokuratura badała prawidłowość czynności, które były podejmowane w związku z podsłuchem procesowym. Chodziło o ustalenie czy doszło do przekroczenia obowiązków w okresie od kwietnia do lipca 2008 r. w Warszawie przez prokuratorów Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie oraz przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy ABW w zakresie prowadzonego postępowania przygotowawczego poprzez przeprowadzenie kontroli i utrwalania rozmów telefonicznych podejrzanego z obrońcą a także Rymanowskiego i Gmyzy a następnie zaniechania zniszczenia zarejestrowanych rozmów.

Drugim zdarzeniem, które było przedmiotem zainteresowania prokuratury było ujawnienie osobie nieuprawnionej przez prokuratorów Prokuratury Apelacyjnej stenogramów z podsłuchów.

Przedłużając podsłuch założony przez służby specjalne, sąd miałby obowiązek zapoznania się z wiedzą już zgromadzoną w ten sposób - dziś sąd może to poznać, ale nie musi. To jedna ze "wstępnych propozycji" resortu sprawiedliwości zmian przepisów o "kontroli operacyjnej" (czyli podsłuchów, tajnej obserwacji, "prowokacji policyjnej" itp.). Przygotowanie "wstępnych propozycji" minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zlecił departamentowi prawno-legislacyjnemu resortu w związku z "zainteresowaniem opinii publicznej stosowaniem kontroli operacyjnej".

CBA, ABW, SKW, Straż Graniczna, Żandarmeria Wojskowa i wywiad skarbowy miałyby też corocznie ujawniać informacje statystyczne o liczbie podsłuchów i innych form kontroli operacyjnej; jawna byłaby liczba wniosków wraz z podaniem, ilu z nich nie poparła prokuratura i nie trafiły do sądu, a ile odrzucił sąd, choć miały akceptację prokuratury.

Służby miałyby być też zobowiązane do załączania do wniosku na zgodę na kontrolę operacyjną materiałów uzasadniających taki wniosek (dziś tylko część tajnych służb ma taki obowiązek: w październiku ówczesny minister sprawiedliwości Andrzej Czuma ujawnił, że prokurator generalny nie ma prawa merytorycznej kontroli materiału stanowiącego podstawę wniosku CBA o kontrolę operacyjną. Dodał, że decyzja prokuratora następuje po przeprowadzeniu formalnoprawnej oceny samego wniosku, a odpowiedzialność za prawdziwość tez zawartych we wniosku ponosi całkowicie CBA).(PAP)

rpo/ pz/ sta/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)