Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Nie wiadomo, kiedy poznamy materiały śledztwa ws. katastrofy

0
Podziel się:

Nadal nie wiadomo, kiedy będą ujawnione pierwsze materiały śledztwa w
sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Naczelny prokurator wojskowy mówi, że
optymalnym terminem byłby moment po zakończeniu śledztwa. Prawo wglądu do jego akt mają bliscy
ofiar.

Nadal nie wiadomo, kiedy będą ujawnione pierwsze materiały śledztwa w sprawie katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Naczelny prokurator wojskowy mówi, że optymalnym terminem byłby moment po zakończeniu śledztwa. Prawo wglądu do jego akt mają bliscy ofiar.

W perspektywie dwóch tygodni do Polski może trafić sporządzona w Rosji wstępna analiza zapisu czarnych skrzynek samolotu - oświadczył w czwartek prokurator generalny Andrzej Seremet.

Wystąpił on na konferencji prasowej wspólnie z szefem NPW płk. Krzysztofem Parulskim i płk. Zbigniewem Rzepą z NPW. W nocy wrócili oni z Moskwy, gdzie brali udział w rosyjskim śledztwie ws. katastrofy samolotu, w której 10 kwietnia zginął prezydent Lech Kaczyński i 95 innych osób.

Seremet podkreślił, że materiały czarnych skrzynek "będą przekazane do stosownej analizy" fonoskopijnej i dopiero po tej analizie prokurator będzie mógł podjąć decyzję co do ujawnienia ich treści. "Mamy prawo sądzić, że wykonanie trzeciego wniosku strony polskiej do strony rosyjskiej o pomoc prawną - udostępnienia wstępnej analizy zapisu z rejestratorów lotu, ma szansę realizacji w perspektywie dwóch tygodni" - ocenił. "Dopóki nie otrzymamy reszty dowodów, o które strona polska zwracała się do rosyjskiej, polscy prokuratorzy nie mogą podjąć decyzji o ujawnieniu ich treści" - dodał prokurator generalny.

"Optujemy za tym, żeby wszelkie materiały tego postępowania zostały ujawnione i upublicznione. Optymalnym terminem byłby dla mnie moment po zakończeniu śledztwa" - powiedział Parulski, powołując się na "dobro śledztwa" i "relacje ze stroną rosyjską". Dodał, że ujawnienie po zakończeniu śledztwa dawałoby gwarancję, że "nie wynaturzy to śledztwa, nie ukierunkuje go w niewłaściwą stronę". "Ale mamy też pełną świadomość ogromnego zainteresowania Polski i międzynarodowej opinii tym zdarzeniem, dlatego nie chciałbym doprowadzić do takiej sytuacji, że cząstkowe podawanie istotnych informacji ze śledztwa będzie wpływało na bieg tego postępowania" - zaznaczył Parulski.

Pytany, czy jakieś materiały będą ujawnione przed 20 czerwca (kiedy mają się odbyć wybory prezydenckie), Parulski odparł, że "termin może być płynny, bo zależy od wielu czynników".

Seremet zapowiedział, że bliscy ofiar katastrofy będą stroną postępowania i będą miały prawo wglądu do akt śledztwa (nie sprecyzował, na jakim jego etapie). "Myślę, że jest to standardem - każda osoba, której dobro zostało naruszone, taki status ma, a kiedy taka osoba zmarła, to prawo uzyskują członkowie rodziny. To wynika wprost z Kodeksu postępowania karnego" - przypomniał Parulski.

Na pytanie czy nie przyszedł czas by dementować najbardziej skrajne hipotezy, np. "atak impulsem elektromagnetycznym, atak rakietowy, czy umieszczenie urządzenia blokującego stery", Seremet odparł, że "niektóre tezy mają w sobie taki stopień fantastyki, że rozsądni ludzie dementują je sami". "Ale gdyby dementować tezy nakładające się z hipotezami śledczymi, oznaczałoby to ujawnianie, jakim materiałem dysponują służby śledcze, a to jest niewskazane" - zastrzegł zarazem.

"Badamy każdą sensowną wersję" - dodał Parulski. Ujawnił np., że prokuratorzy rosyjscy badali, czy na miejscu tragedii były jakieś ślady materiałów wybuchowych. "Wstępnie wykluczono, by takich materiałów użyto" - dodał. Sprawdza się też np. wątek wyszkolenia pilotów.

Trwa synchronizacja nagranych rozmów pilotów z parametrami lotu - poinformował płk Rzepa, który w Moskwie uczestniczył w odsłuchiwaniu czarnych skrzynek. Według niego czarne skrzynki zaplombowano zaraz po odnalezieniu i przewieziono do Moskwy; jedna z nich miała lekkie zewnętrzne uszkodzenia, ale nie wpłynęło to na zapis na taśmie (nie miały one zapisu cyfrowego). W Moskwie taśmy zgrano do specjalnego komputera, który pozwalał odczytać odgłosy rozmów z parametrami lotu. Dodał, że rejestrator rozmów w kabinie załogi rejestruje ostatnie pół godziny lotu, a rejestrator parametrów - cały lot.

"Spisano treść rozmów z rejestratora, do Moskwy sprowadzono jednego z pilotów 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, który miał rozpoznać poszczególne głosy swych kolegów, członków załogi. Dopiero kiedy uda się zsynchronizować w czasie nagrane rozmowy z parametrami lotu, będzie można powiedzieć, że zakończono badanie rejestratorów lotu" - powiedział Rzepa. Dlatego nie chciał odpowiedzieć na pytania w sprawie tych zapisów - nawet co do tego, ile było głosów, które nagrały się w kabinie.

Płk Rzepa przyznał, że plan lotu wymieniał Witebsk i Mińsk jako "lotniska zapasowe", ale odmówił ujawnienia, gdzie zapadła decyzja Rosjan by nie zamykać lotniska w Smoleńsku. Parulski zdradził, że pogoda w Smoleńsku prognozowana przez stronę polską umożliwiała lądowanie tam, ale "warunki te zmieniały się w trakcie lotu". Ujawnił też, że we wniosku do Rosji o pomoc prawną, prokuratura prosi m.in. o informacje, jakich zmian dokonywano na lotnisku w Smoleńsku w celu przyjęcia delegacji z prezydentem oraz potem.

Pytany o film z internetu zrobiony tuż po katastrofie, na którym miały się nagrać odgłosy przypominające strzały, Parulski odparł, że wyświetlano go w telewizji rosyjskiej bardzo często. "Myślę, że siłą rzeczy stał się przedmiotem wyjaśniania przez prokuraturę rosyjską" - dodał.

Jak podał Parulski, już kilka kolejnych partii rzeczy osobistych ofiar katastrofy przesłano do kraju - w sumie 1,5 tony; bada je ABW. "W komitecie śledczym zabezpieczono kosztowności i rzeczy wartościowe. Kolejna partia tych rzeczy przyleci do kraju z ostatnią partią ciał i będzie wydawana najbliższym" - dodał.

Szef NPW powiedział, że na miejscu katastrofy odnaleziono siedem pistoletów Glock należących do funkcjonariuszy BOR (wszystkie, które mieli). "Widziałem też porozrywane magazynki z amunicją, które były definitywnie uszkodzone, nie wykluczam takiej sytuacji, że część amunicji bezpowrotnie zginęła" - dodał. Nie wykluczył, że pod wpływem pożaru amunicja mogła eksplodować. Parulski podkreślił, że zabezpieczanie rzeczy osobistych było bardzo trudne, ponieważ grunt, na który spadł samolot, jest bardzo grząski, np. jeden z pistoletów znaleziono kilkadziesiąt cm pod ziemią.

Parulski podkreślił, że pierwsze działania prokuratura wojskowa podjęła już w 1,5 godz. po tragedii. Nasze działania były wielotorowe, nakierowane także na zabezpieczenie interesów kraju - dodał. Powtórzył, że ze strony rosyjskiej "jest pełna otwartość i wola dotarcia do prawdy". "Przyszło mi pracować w Smoleńsku z fantastycznymi ludźmi. Nasi prokuratorzy, żandarmi, oficerowie ABW i inni sprawdzili się" - oświadczył.

Odnosząc się do pogłosek o włamaniach do mieszkań ofiar katastrofy krótko po niej, Parulski powiedział, że "może być taka sytuacja, że ABW - chcąc szybko pozyskać materiał porównawczy DNA do badań w celu identyfikacji zwłok - wchodziła do mieszkań, które nie mogły być udostępniane". "Myślę, że ABW działała w granicach prawa" - dodał szef NPW. (PAP)

sta/ bno/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)