Niemiecki minister spraw wewnętrznych Wolfgang Schaeuble (CDU)
uruchomił w piątek w Berlinie centralną bazę danych, zawierającą informacje o osobach podejrzanych o działalność terrorystyczną.
Elektroniczna kartoteka zawiera dane o 13 tys. osób, z których jedna czwarta mieszka w Niemczech. Z bazy danych korzysta 38 instytucji zajmujących się walką z terroryzmem i z przestępczością, wśród nich policja, Federalny Urząd Kryminalny, Federalna Służba Wywiadowcza (BND) oraz kontrwywiad wojskowy, a także urzędy kryminalne w 16 landach RFN. Dotychczas każda z tych instytucji miała swoją własną kartotekę, a wymianę informacji utrudniały biurokratyczne przeszkody.
Oprócz nazwiska, imion i podobnych standardowych danych w bazie znajdują się informacje o sytuacji rodzinnej, wyznaniu, wykształceniu, koncie bankowym i ewentualnym posiadaniu broni.
Po długich debatach Bundestag wyraził w grudniu zgodę na kontrowersyjną bazę danych, przeznaczając w budżecie na ten cel 15 mln euro.
Schaeuble uznał elektroniczną kartotekę za "skuteczny instrument" walki z terroryzmem.
Federalny pełnomocnik ochrony danych osobowych Peter Schaar skrytykował projekt. "Wystarczy anonimowy donos lub wskazówka zagranicznego wywiadu, żeby dostać się do tej kartoteki. Z punktu widzenia ochrony danych jest to problematyczne przedsięwzięcie" - powiedział telewizji ARD.
Antyterrorystyczny bank danych skrytykowały partie opozycyjne: Zieloni, FDP i Lewica. Zdaniem tej ostatniej partii, bank danych jest sprzeczny z konstytucją, ponieważ zaciera linię pomiędzy działalnością policji i służb specjalnych.
Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mc/
