Przewodniczący Niemieckiej Konferencji Biskupów Robert Zollitsch wyraził ubolewanie z powodu "niesprawiedliwości oraz duchowych i cielesnych cierpień", jakich doznali w latach 50. i 60. byli wychowankowie sierocińców, prowadzonych m.in. przez instytucje kościelne.
W poniedziałek i wtorek w Berlinie obraduje "okrągły stół" poświęcony - jak piszą media - ciemnemu rozdziałowi powojennej historii Niemiec. Stowarzyszenie byłych wychowanków niemieckich sierocińców - utrzymywanych zarówno przez instytucje państwowe jak i kościelne - domaga się 25 miliardów euro odszkodowania za doznane w dzieciństwie krzywdy, w tym pracę przymusową, poniżanie i molestowanie.
Arcybiskup Zollitsch przyznał w artykule, opublikowanym w poniedziałek na łamach dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung", że w niektórych przypadkach organizacje kościelne "nie postępowały zgodnie ze swoją chrześcijańską misją wspierania rozwoju dzieci i młodzieży oraz ochrony ich godności".
"W latach 50. i 60. (XX wieku - PAP) oprócz pracowników, którzy wypełniali misję miłości bliźniego byli też tacy, którzy naruszyli swoje obowiązki i ponoszą winę (...) To dla nas bolesne" - napisał arcybiskup.
Zapewnił, że Kościół katolicki z całą mocą angażuje się na rzecz ujawnienia prawdy o metodach wychowawczych, jakie po wojnie panowały w niemieckich domach dziecka oraz oferuje ofiarom wsparcie w wyjaśnieniu ich losów.
Od lutego obecnego roku powołany przez Bundestag "okrągły stół" zajmuje się zarzutami wobec sierocińców lat 50. i 60. oraz żądaniami rekompensaty dla byłych wychowanków.
W minionych kilku latach ujawniono, że wiele z 800 tysięcy dzieci, które w połowie ubiegłego stulecia przeszły przez domy dziecka, było bitych, zmuszanych do ciężkiej pracy, poddawanych poniżającym karom, jak zamykanie w pomieszczeniu bez okien. Niektóre dzieci padły ofiarą molestowania seksualnego.
Światło na metody stosowane w sierocińcach rzuca wydana w maju publikacja naukowa na temat ewangelickiego sierocińca we Freistatt koło Bremy. Jak informował dziennik "Die Welt" publikacja opisuje system "przemocy i zastraszenia". Podopieczni od rana do wieczora pracowali przy wydobyciu torfu. Warunki były porównywalne z panującymi w obozie pracy.
"Okrągły stół" próbuje ustalić, czy zawiodły jednostki czy cały system wychowawczy był nieludzki.
Arcybiskup Zollitsch uważa, iż winę ponoszą poszczególni wychowawcy, a prowadzone od 2008 roku badania wykazały, że - jak napisał - w katolickich sierocińcach nie było wielu karygodnych i budzących wątpliwości przypadków; chodzi o "niską trzycyfrową liczbę".
Jednak stowarzyszenie byłych wychowanków domów dziecka odrzuca taki punkt widzenia. Domaga się ustanowienia specjalnego funduszu odszkodowawczego, a dodatkowo wyrównania do emerytur za świadczoną pracę przymusową oraz poprawy w zakresie terapii traumy, z którą walczy wielu byłych podopiecznych sierocińców.
Anna Widzyk (PAP)
awi/ ap/