# wypowiedź minister obrony von der Leyen, komentarz dziennika "Die Welt" #
09.01. Berlin (PAP) - Były minister obrony Niemiec Thomas de Maiziere odrzucił zarzuty partnerów z NATO wytykających Bundeswehrze niechęć do udziału w zagranicznych misjach. Jego następczyni Ursula von der Leyen zapewniła, że Niemcy poczuwają się do odpowiedzialności wojskowej.
"Nikt w Europie nie powinien pouczać Niemiec w kwestii tego, w jakiej formie i w jakim zakresie uczestniczą w międzynarodowych misjach. Dotyczy to także Francji i Wielkiej Brytanii" - powiedział de Maiziere w środę wieczorem podczas uroczystego pożegnania z resortem w Berlinie. Zaznaczył, że Niemcy są "kilkakrotnie bardziej zaangażowane" w wojskowe działania za granicą niż Francja.
Następczyni de Maiziere'a na stanowisku ministra obrony Ursula von der Leyen zapewniła w czwartek, że Niemcy nie będą unikały także w przyszłości wojskowej odpowiedzialności na świecie. "Chcemy, i jest to zgodne z naszym interesem narodowym, by Niemcy były traktowane jak poważny partner w działaniach służących pokojowi i bezpieczeństwu" - powiedziała nowa szefowa resortu obrony.
De Maiziere mówił wcześniej, że jego kraj "akceptuje swoje zobowiązania, chociaż wywiązanie się z nich jest trudne ze względu na sytuację w polityce wewnętrznej". W nowym gabinecie Angeli Merkel, który rozpoczął pracę 17 grudnia, de Maiziere objął tekę ministra spraw wewnętrznych.
De Maiziere podkreślił, że niemiecki rząd nigdy jeszcze nie poniósł porażki podczas głosowań w parlamencie o udziale Bundeswehry w misjach międzynarodowych. Jak pisze agencja dpa, minister przypomniał w ten sposób Brytyjczykom o przegranym głosowaniu w sprawie interwencji w Syrii w sierpniu zeszłego roku. Zgodnie z niemiecką konstytucją każda akcja Bundeswehry poza granicami kraju wymaga zgody Bundestagu.
Minister zaznaczył, że Niemcy jako pierwszy kraj zapowiedziały, że będą kontynuować swe zaangażowanie w Afganistanie po wycofaniu stamtąd w 2014 roku oddziałów bojowych; będzie ono "większe niż w przypadku innych krajów europejskich, w tym także Wielkiej Brytanii".
W misjach za granicą uczestniczy obecnie 4 900 niemieckich żołnierzy; najwięcej (ponad 3 tys.) w Afganistanie.
"Jako urzędujący minister obrony nie sformułowałbym swoich myśli w ten sposób, ale tak właśnie myślałem" - zauważył de Maiziere, wzbudzając wesołość wśród uczestników ceremonii. De Maiziere kierował resortem obrony od wiosny 2011 roku.
Niemiecki dziennik "Die Welt" napisał, że wypowiedź ministra była "kopnięciem w kostkę" Francji i Wielkiej Brytanii. Zdaniem redakcji jego słowa zaszkodziły Niemcom i świadczą o tym, że de Maiziere nie panuje nad emocjami. Zachowanie Niemców, lubiących "postawić sojuszników do pionu" i "uważających się za mądrzejszych, bardziej pokojowych i bardziej zrównoważonych" niż inne kraje, "działa wielu partnerom w Europie na nerwy" - czytamy w internetowym wydaniu "Die Welt".
Londyn i Paryż krytykowały Berlin między innymi za wstrzymanie się od głosu (podobnie jak Chiny i Rosja) podczas głosowania nad rezolucją w sprawie Libii, mającą umożliwić pomoc wojskową dla libijskich powstańców.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ mc/