Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy: Budowa lotniska w Berlinie kolejną inwestycyjną wpadką

0
Podziel się:

Termin oddania do użytku nowego portu lotniczego w Berlinie został przełożony
po raz czwarty, bez podania nowej daty. Fiasko prestiżowej inwestycji jest kolejną kompromitującą
wpadką, która naraża na szwank reputację Niemiec jako gospodarczej potęgi.

Termin oddania do użytku nowego portu lotniczego w Berlinie został przełożony po raz czwarty, bez podania nowej daty. Fiasko prestiżowej inwestycji jest kolejną kompromitującą wpadką, która naraża na szwank reputację Niemiec jako gospodarczej potęgi.

Burmistrz Berlina Klaus Wowereit, z inicjatywy którego rozpoczęto budowę nowego międzynarodowego lotniska w stolicy, liczył na to, że pomyślna realizacja prestiżowego projektu będzie dla niego przepustką do dalszej politycznej kariery.

Jednak zamiast przyjmować wyrazy uznania, polityk SPD musi teraz walczyć o przetrwanie - w sobotę w parlamencie Berlina odbędzie się głosowanie nad wotum nieufności zgłoszonym wobec niego przez opozycję. Zarzuca mu ona nieudolność i brak nadzoru nad projektem, który doprowadził do kompromitacji Berlina.

Nawet jeśli Wowereit dzięki poparciu koalicjanta CDU przetrwa to głosowanie, jego dni jako burmistrza Berlina są zdaniem mediów policzone. W miniony poniedziałek Wowereit ustąpił ze stanowiska szefa rady nadzorczej spółki kierującej budową lotniska. Udziałowcami w spółce są kraje związkowe Berlin i Brandenburgia oraz państwo niemieckie.

Problemy pojawiające się w trakcie realizacji projektu, uważanego za największe przedsięwzięcie we wschodnich Niemczech w ostatnich latach, stały się symbolem nieudolności niemieckich władz, nieskutecznych, a czasami wręcz bezradnych przy dużych inwestycjach publicznych.

Po upadku muru dzielącego Berlin na dwie części i zjednoczeniu Niemiec w 1990 roku panowała zgoda co do tego, że stolica kraju zasługuje na lotnisko z prawdziwego zdarzenia. Położony we wschodniej części miasta port lotniczy Schoenefeld oraz lotniska Tempelhof i Tegel na zachodzie uznano za niewystarczające dla 3,5-milionowej metropolii.

Po wieloletnich dyskusjach zapadła decyzja, że nowy port lotniczy powstanie na bazie istniejącego portu Schoenefeld. Ze względu na protesty mieszkańców prace rozpoczęto dopiero w 2006 roku.

Szybko okazało się, że pierwotny termin otwarcia, 30 października 2011, nie zostanie dotrzymany. Także kolejne terminy - 3 czerwca 2012, 17 marca 2013 i 27 października 2013 - zostały odwołane. Niesprawny system przeciwpożarowy okazał się problemem dużo poważniejszym niż początkowo sądzono.

Niepokój z powodu opóźnienia wyraziła kanclerz Angela Merkel. "Ta sytuacja zaszkodzi międzynarodowej reputacji Niemiec jako solidnego partnera gospodarczego" - ostrzegła w czwartek szefowa rządu.

Koszt budowy lotniska Willy'ego Brandta wzrósł z zakładanych początkowo 2 mld euro do 4,3 mld euro, nie licząc odszkodowań za spowodowane "poślizgiem" straty, których domagają się firmy i prywatne osoby.

Fiasko budowy berlińskiego lotniska nie jest przypadkiem odosobnionym. I tak budowa filharmonii w Hamburgu, która miała zostać oddana do użytku w 2010 roku i kosztować 241 mln euro, nie została jeszcze ukończona. Nowy termin: rok 2017, aktualny koszt: 575 mln euro.

Jeszcze w latach 90. władze Badenii-Wirtembergii zaplanowały budowę podziemnego dworca kolejowego w stolicy landu, Stuttgarcie, szacując wydatki na 2,5 mld euro. Od tego czasu koszt inwestycji wzrósł do 6,8 mld, a przewidywany termin oddania do użytku przesunięto na 2021 rok.

Koszt budowanej w Berlinie nowej centrali Federalnej Agencji Wywiadu (BND) niemal podwoił się - z 500 mln do ponad 900 mln.

Architekt Albert Speer, autor projektów stadionów na mistrzostwa świata w Katarze, wyjaśnia, że niemieckie inwestycje skazane były od początku na niepowodzenie. Jak wskazuje, ich piętą achillesową były braki w planowaniu przed rozpoczęciem inwestycji.

"Na początku brakuje czasu i pieniędzy, by przeanalizować wszystkie aspekty i alternatywy" - powiedział Speer dziennikowi "Sueddeutsche Zeitung". "Początkowa faza inwestycji przypomina stan zakochania. Wszystko widzimy przez różowe okulary i nie chcemy dostrzegać zagrożeń" - tłumaczy.

Dosadniej formułuje swoją krytykę profesor planowania przestrzennego Bent Flyvbjerg. "Większość menedżerów odpowiedzialnych za projekty to głupcy i kłamcy" - powiedział wykładający w Oksfordzie naukowiec tygodnikowi "Der Spiegel".

Aby dostać zlecenie, firmy budowlane zaniżają kosztorysy i skracają do minimum czas realizacji. "Politycy, którzy pragną prestiżowych projektów jako okazji do pozowania do zdjęć, zbyt łatwo im wierzą" - mówi Flyvbjerg. Także laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Daniel Kahneman wskazuje na panujące wśród niemieckich decydentów "zbyt optymistyczne podejście" do problemów.

Najnowszy "Spiegel" zauważa z ironią, że chociaż kamień węgielny katedry w Kolonii położono w 1248 roku, to budowę monumentalnej świątyni ukończono dopiero w 1880 roku. Współcześni inwestorzy nie wypadają więc najgorzej - czytamy w tygodniku.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)

lep/ akl/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)