Rządząca w Niemczech Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU)
chce wzmocnić swą pozycję, zabiegając o nowych wyborców, w tym rozczarowanych socjaldemokratów - powiedział w czwartek sekretarz generalny partii Hermann Groehe.
Według dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" analizy wyniku wyborczego CDU pokazały, że tradycyjny konserwatywny elektorat, jak katolicy i wypędzeni, stracił na znaczeniu. "Korzystniejsze dla CDU będzie pozyskanie nowych grup wyborców" - pisze "FAZ", powołując się na ekspertyzy.
W czwartek po południu w Berlinie rozpocznie się dwudniowe posiedzenie władz CDU, poświęcone analizie najgorszego w historii RFN wyniku wyborczego. CDU wygrała wprawdzie wrześniowe wybory do Bundestagu, ale uzyskane poparcie - 33,8 proc. - było najniższe od 1949 roku.
Według niemieckich mediów na spotkaniu tym kierownictwo CDU zamierza uchwalić "Deklarację Berlińską" - plan pozyskania nowych wyborców spośród niezadowolonych zwolenników SPD, liberalnej FDP oraz Zielonych.
"Jeśli SPD pójdzie dalej w lewo (...) będziemy otwarci na rozczarowanych socjaldemokratów" - powiedział Groehe w programie "Morgenmagazin" telewizji ZDF.
Dodał, że chadecy chcą przede wszystkim odzyskać poparcie tych, którzy w ostatnich wyborach poparli liberalną FDP, obecnie koalicjanta CDU/CSU. Decydującą rolę w realizacji tego zamierzenia ma odgrywać polityka gospodarcza i finansowa.
Z kolei przekonująca polityka klimatyczna i ochrony środowiska ma pomóc CDU pozyskać zwolenników Zielonych.
Groehe zapewnił, że nowa strategia CDU nie oznacza zerwania z tradycyjnym konserwatywnym elektoratem, który w "Deklaracji Berlińskiej" wymieniony jest na ostatnim miejscu.
"Potrzebujemy obu grup" - zaznaczył. CDU chce jednak przekonywać tradycyjnych wyborców do poparcia dalszego rozwoju polityki ugrupowania. "Starsi zwolennicy chadecji wiedzą dokładnie, że polityka dla ich dzieci i wnuków musi odpowiadać dzisiejszym warunkom" - ocenił Groehe, cytowany przez "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
W CDU trwa spór o profil ugrupowania. Część polityków chadecji zarzuca kanclerz Angeli Merkel, że odchodzi od konserwatywnych idei i zraża tradycyjny elektorat.
Pretekstem do krytyki szefowej CDU stał się m.in. koalicyjny spór o nominację przewodniczącej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach do władz przyszłego muzeum wysiedleń. Kandydaturę Steinbach blokuje szef FDP, wicekanclerz Guido Westerwelle przez wzgląd na stosunki z Polską. Merkel w ogóle nie zabiera publicznie głosu w tym sporze.
W opublikowanej w czwartek rozmowie z dziennikiem "Handelsblatt" niemiecka kanclerz broni swej polityki otwarcia na nowe grupy zwolenników. "Zawsze trzeba walczyć o możliwie najszersze grupy wyborców" - ocenia.
Jak dodaje, rzeczywistość społeczna jest taka, że zmniejsza się liczba tych, którzy przez całe życie wybierają tę samą partię. "Coś się tu zmieniło" - powiedziała Merkel.
Anna Widzyk (PAP)
awi/ ap/