# dochodzi informacja o akceptacji umowy przez bawarską CSU #
26.10. Berlin (PAP) - Niemieckie partie chadeckie CDU i CSU zaakceptowały w poniedziałek umowę koalicyjną z liberalną FDP, otwierając drogę do zaprzysiężenia nowego rządu Niemiec, co ma nastąpić w najbliższą środę.
Decyzja małej konwencji partyjnej CDU w Berlinie zapadła niemal jednomyślnie, przy dwóch głosach wstrzymujących się. Nieco później w Monachium porozumienie koalicyjne poparła jednogłośnie bawarska chadecja.
Wcześniej w poniedziałek kanclerz Angela Merkel zachwalała w Berlinie dokument, który stanowić będzie podstawę pracy nowego chadecko-liberalnego rządu. Jak podkreśliła, nowa koalicja zdecydowała się "kroczyć ścieżką, która stawia całkowicie na wzrost" gospodarczy. "Nie ma gwarancji, że się uda, ale są szanse, że się uda" - powiedziała na małej konwencji CDU, w której uczestniczyło około 100 delegatów.
Zdaniem Merkel, gdyby postawiono na drastyczne oszczędności, nie udałoby się pobudzić wzrostu gospodarczego, który jest kluczowy, by wydostać Niemcy z recesji.
"To nie czas na oszczędności - powiedziała. - Potrzeba trochę odwagi".
Według niemieckiej kanclerz kryzys gospodarczy trwa. "Rzadko kiedy przyszłość jest tak nieprzewidywalna, jak obecnie" - oceniła. "Kadencja w latach 2009-2013 wymagać będzie od nas zachowania ogromnej powagi" - dodała Merkel.
Zapewniła, że chadecja będzie w nowej koalicji z liberałami "siłą środka", która troszczy się zarówno o gospodarkę, jak i o interesy ludzi, potrzebujących pomocy i solidarności.
Umowa, nad którą negocjacje zakończyły się w sobotę nad ranem, przewiduje m.in. cięcia i ułatwienia podatkowe na kwotę do 21 mld euro w 2010 r. i do 24 mld euro rocznie od 2011 r. oraz dofinansowanie przez państwo składek na ubezpieczenia zdrowotne i socjalne, co Merkel określiła jako "parasol ochronny" dla pracowników.
Nowa koalicja zapisała także w porozumieniu, że chce pogłębiać współpracę i przyjaźń z Polską.
Porozumienie chadeków i liberałów spotkało się z krytyką opozycji, części komentatorów, a także niektórych polityków CDU, z tzw. skrzydła gospodarczego partii.
"Umowa koalicyjna nie jest agendą reformatorską" - powiedział w radiu Deutschlandfunk chadecki polityk Josef Schlarmann, który odpowiada w partii za sprawy klasy średniej i gospodarki.
"Pojawia się pytanie, czy planowane działania wystarczą, aby dać impuls dla wzrostu gospodarczego" - dodał. Jego zdaniem niewystarczające są m.in. planowane na przyszły rok korekty w podatku dochodowym i spadkowym. Także na polu reformy prawa pracy pozostaje wiele do zrobienia - ocenił polityk.
Z kolei władze niektórych niemieckich krajów związkowych obawiają się, że poniosą wysokie koszty planowanych cięć podatkowych. Minister finansów w rządzie Berlina Ulrich Nussbaum zagroził nawet nowej koalicji, że zaskarży jej plany do Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe.
Eksperci zarzucają koalicjantom, że nie wskazują sposobu sfinansowania planowanych odciążeń podatkowych, które są ryzykowne ze względu na rekordowe zadłużenie budżetu państwa. W przyszłym roku niemiecki deficyt budżetowy przekroczy 5 proc. W niedzielę przyszły minister finansów Wolfgang Schaeuble zapowiedział w rozmowie z tygodnikiem "Welt am Sonntag", że w ciągu najbliższych czterech lat zrównoważenie budżetu to utopia.
W niedzielę umowę koalicyjną zaakceptowała FDP. Podpisanie porozumienia zaplanowano na poniedziałkowy wieczór. Nowy rząd zaprzysiężony zostanie w środę.
Anna Widzyk (PAP)
awi/ mc/