Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy: Ofiara wymiaru sprawiedliwości wyjdzie po 7 latach na wolność

0
Podziel się:

Demaskator afery bankowej, Gustl Mollath, przetrzymywany od siedmiu lat na
zamkniętym oddziale psychiatrycznym, wyjdzie na wolność. Jego zwolnienie nakazał we wtorek Wyższy
Sąd Krajowy w Norymberdze. Mollath uważany jest za ofiarę wymiaru sprawiedliwości.

Demaskator afery bankowej, Gustl Mollath, przetrzymywany od siedmiu lat na zamkniętym oddziale psychiatrycznym, wyjdzie na wolność. Jego zwolnienie nakazał we wtorek Wyższy Sąd Krajowy w Norymberdze. Mollath uważany jest za ofiarę wymiaru sprawiedliwości.

Sędziowie w Norymberdze nakazali natychmiastowe zwolnienie Mollatha oraz ponowne rozpatrzenie sprawy, unieważniając orzeczenie sądu niższej instancji w Regensburgu (Ratyzbonie), który dwa tygodnie temu odrzucił wniosek o zwolnienie pacjenta przetrzymywanego wbrew swej woli w szpitalu w Bayreuth.

Adwokat Gerhard Strate powiedział, że orzeczenie sądu "ocaliło wizerunek Bawarii jako państwa prawa". Zdaniem lidera opozycji w Bawarii Christiana Ude (SPD) wyrok przerwał "trwający od lat sądowy koszmar", który zaszkodził bawarskiemu wymiarowi sprawiedliwości i naruszył zaufanie obywateli do sądów.

Mollath został skazany w 2006 roku na przymusowy pobyt na zamkniętym oddziale psychiatrycznym ze względu na rzekome zagrożenie dla otoczenia. Sędziowie uznali za udowodnione, że oskarżony bił swoją byłą żonę; miał ponadto przebić opony w jej samochodzie i kilku innych pojazdach, stwarzając zagrożenie dla osób kierujących.

Sąd w Norymberdze doszedł obecnie do wniosku, że zaświadczenie lekarskie, uznane wcześniej za dowód na odniesione przez żonę Mollatha obrażenia, nie zostało napisane przez lekarkę, której nazwisko widnieje na formularzu i pieczątce, lecz przez innego lekarza, działającego w jej imieniu. Sąd uznał ten dowód za nieautentyczny i zarządził na tej podstawie wznowienie procesu.

56-letni obecnie inżynier zajmował się od lat 80. modernizacją sportowych samochodów. Jak twierdzi, jego żona - zatrudniona w HypoVereinsbank - zamieszana była w nielegalne operacje finansowe prowadzone przez bank, polegające między innymi na lokowaniu pieniędzy obywateli Niemiec na kontach w Szwajcarii, w celu ukrycia ich przed niemieckim fiskusem. Kobieta odmówiła zaprzestania nielegalnego procederu, grożąc mężowi, że jeśli nie wycofa oskarżeń "załatwi" go - utrzymuje Mollath. W 2004 roku para rozwiodła się.

Zarzuty Mollatha wobec HypoVereinsbank po latach okazały się częściowo prawdziwe. Jego była żona została dyscyplinarnie zwolniona z banku. Nie wpłynęło to jednak na postawę sądu. Sędziowie całkowicie pominęli podczas rozprawy siedem lat temu zarzuty Mollatha wobec banku, ograniczając się do rozpatrzenia osobistego konfliktu między nim a jego żoną. Telewizja ARD sugerowała nawet osobiste powiązania pomiędzy małżonką oskarżonego a przewodniczącym składu sędziowskiego.

Od początku bieżącego roku stale rosła presja mediów i opozycji w Bawarii na ponowne rozpatrzenie sprawy. W obronę Mollatha zaangażowała się wydawana w stolicy Bawarii, Monachium, największa opiniotwórcza niemiecka gazeta "Sueddeutsche Zeitung". 15 września w Bawarii odbędą się wybory do lokalnego parlamentu w tym kraju związkowym, co dodatkowo zmobilizowało opozycję do działań w sprawie Mollatha.

Komisja śledcza w bawarskim parlamencie stwierdziła nieprawidłowości w postępowaniu sądowym. Minister sprawiedliwości Beate Merk z rządzącej Bawarią CSU, krytykowana wcześniej za bezczynność, opowiedziała się pod naciskiem opinii publicznej za rewizją procesu. Za ponownym zbadaniem sprawy opowiedział się też prokurator generalny Niemiec Harald Range.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)

lep/ ksaj/ ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)