Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy: Sejmowa komisja wysłuchała skarg niemieckiej Polonii

0
Podziel się:

Niemiecka Polonia podczas spotkania z sejmową Komisją Łączności z Polakami za
Granicą w poniedziałek skrytykowała władze Niemiec za niewywiązywanie się z umów tzw. okrągłego
stołu. Spotkanie uwidoczniło głębokie podziały wśród organizacji polonijnych.

Niemiecka Polonia podczas spotkania z sejmową Komisją Łączności z Polakami za Granicą w poniedziałek skrytykowała władze Niemiec za niewywiązywanie się z umów tzw. okrągłego stołu. Spotkanie uwidoczniło głębokie podziały wśród organizacji polonijnych.

"Traktat (o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy, podpisany przez Polskę i Niemcy w 1991 r. - PAP) nie jest realizowany" - powiedział przewodniczący Konwentu Organizacji Polskich w Niemczech Piotr Małoszewski podczas spotkania w ambasadzie RP w Berlinie, w którym uczestniczyło kilkudziesięciu przedstawicieli środowisk polonijnych.

Kwotę 50 tys. euro, przeznaczoną przez niemieckie władze na funkcjonowanie biura Polonii w Berlinie, Małoszewski nazwał "jałmużną". "Niemcy rzucają nam kość, a my się o nią kłócimy" - powiedział mieszkający w Monachium działacz polonijny, nawiązując do sporów między poszczególnymi organizacjami. Jak zaznaczył, dopóki władze polskie nie udzielą Polonii w Niemczech silnego poparcia, Niemcy "będą rozgrywać" przeciwko sobie środowiska polonijne.

Utworzenie w stolicy Niemiec biura Polonii oraz dofinansowanie strony internetowej uzgodniły dwa lata temu rządy Polski i Niemiec podczas rozmów tzw. okrągłego stołu, poświęconych sytuacji Polaków w Niemczech oraz mniejszości niemieckiej w Polsce. Rozmowy prowadzono w związku z przypadającą wówczas 20. rocznicą podpisania przez oba kraje Traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 roku.

Szef Polskiej Rady w Niemczech Aleksander Zając skarżył się na mnożenie przez niemieckie władze biurokratycznych przeszkód, utrudniających pracę biura Polonii. "Postępują z nami jak Drzymała z Prusakami, stawiając tysiące pytań do każdego projektu" - mówił Zając.

Utworzony w 1998 roku Konwent uważany jest przez władze w Polsce i Niemczech za głównego partnera do rozmów. Skupia on cztery organizacje, w tym Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech, z Małoszewskim jako wiceprezesem, oraz Kongres Polonii Niemieckiej. Kierownictwo Konwentu sprawowane jest rotacyjnie przez przedstawicieli poszczególnych organizacji wchodzących w jego skład.

Nawiązując do kwestii nauki języka polskiego jako języka ojczystego w Niemczech, Małoszewski ocenił, że polskie postulaty realizowane są "w żółwim tempie". Wytknął stronie polskiej i niemieckiej brak wsparcia finansowego dla nauczycieli języka polskiego. Jak podkreślił, nakłady na nauczanie niemieckiego dla niemieckiej mniejszości w Polsce wzrosły w ciągu ostatnich dziesięciu lat ośmiokrotnie - do 65 mln złotych, natomiast na szkolnictwo polonijne "brak jest środków".

Małgorzata Tuszyńska z Polskiej Rady w Berlinie uznała za postęp opracowanie założeń strategii nauczania języka polskiego w niemieckich szkołach publicznych. Strona niemiecka odmówiła jednak rozmów o podobnym dokumencie dotyczącym organizacji polonijnych, działających poza systemem oświaty - zaznaczyła. W Niemczech wiele polskich dzieci pobiera lekcje polskiego poza programem szkolnym, np. w szkołach parafialnych. "Ta sprawa nie została załatwiona, jesteśmy niezadowoleni" - powiedziała Tuszyńska.

Podczas dyskusji w ambasadzie przedstawiciele mniejszych organizacji kwestionowali prawo Konwentu do reprezentowania Polonii, wskazując na niedemokratyczny tryb powstania tego gremium. "Jesteśmy marginalizowane, bo domagamy się demokratycznych wyborów" - mówiła szefowa stowarzyszenia Polki w Gospodarce i Kulturze, Alina Winiarski. Aleksandra Proscewicz, która przez kilka lat prowadziła Dom Polski w Berlinie, powiedziała, że jest traktowana przez Konwent jak trędowata.

Większość uczestników spotkania krytykowała przejęcie przez MSZ budżetu na Polonię, twierdząc, że nowy system utrudnił dostęp do funduszy. Wcześniej budżet na działalność organizacji polonijnych pozostawał w gestii Senatu.

Członkowie sejmowej komisji apelowali do Polonusów, by zakończyli jałowe spory, bo tylko zjednoczeni będą w stanie przeforsować swoje plany. "Jeżeli chcecie być traktowani poważnie, musicie się zintegrować" - napominała Halina Rozpondek z Platformy Obywatelskiej. "Skupiając się na walkach wewnętrznych, nie jesteście partnerem dla Niemców" - powiedział Paweł Sajak z Ruchu Palikota.

Natomiast Dorota Arciszewska-Mielewczyk (PiS) stwierdziła, że rozbicie Polonii to skutek odmawiania jej przez władze w Berlinie statusu mniejszości narodowej. Wezwała polską dyplomację do bardziej energicznych działań w tej sprawie.

Sejmowa komisja z jej przewodniczącym Adamem Lipińskim (PiS) spotka się we wtorek z niemieckim wiceministrem spraw wewnętrznych Christophem Bergnerem, odpowiedzialnym w rządzie Angeli Merkel za mniejszości narodowe.

Władze niemieckie odmawiają przyznania Polakom formalnego statusu mniejszości narodowej, zobowiązały się jednak do traktowania osób o polskich korzeniach na równi z uznanymi mniejszościami - Duńczykami, Serbołużyczanami, Fryzami i Romami.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)

lep/ akl/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)