Zieloni wraz z Socjaldemokratyczną Partią Niemiec (SPD) mają coraz większe szanse na przejęcie władzy w niemieckim landzie Badenia-Wirtembergia po niedzielnych wyborach do parlamentu tego regionu - wynika z opublikowanego w czwartek sondażu.
Według badania ośrodka Forsa dla tygodnika "Stern" i telewizji RTL rządząca w Badenii-Wirtembergii od 1996 r. koalicja chadeckiej CDU i liberalnej FDP może liczyć na 43 proc. głosów, z czego na chadeków przypada 38 proc., zaś na liberałów - 5 proc.
Z kolei Zieloni i SPD mogą wspólnie zdobyć 48 procent; na oba te ugrupowania chce głosować po 24 proc. wyborców. Po raz pierwszy w historii partia Zielonych ma szansę obsadzić fotel premiera niemieckiego kraju związkowego; zostałby nim regionalny lider ugrupowania Winfried Kretschmann.
Takie sondaże zapowiadają historyczną zmianę na czele południowoniemieckiego landu, który od 58 lat jest bastionem CDU. Utrata władzy w tym kraju związkowym będzie też ciężkim ciosem dla chadecko-liberalnego rządu Niemiec pod kierunkiem kanclerz Angeli Merkel, bo osłabi jego pozycję w drugiej izbie parlamentu, Bundesracie. Już wiosną zeszłego roku chadecko-liberalna koalicja straciła większość w tej izbie, złożonej z przedstawicieli krajów związkowych. To powoduje, że rządowi trudniej przeprowadzać ważne ustawy.
Wybory w Badenii-Wirtembergii mogą też zachwiać pozycją samej Merkel, a także wicekanclerza, szefa koalicyjnej FDP Guido Westerwellego, który obwiniany jest o spadek popularności swej partii.
"Jeśli CDU przegra w niedzielę wybory w Badenii-Wirtembergii, będzie to początkiem końca Angeli Merkel" - napisał w czwartek tygodnik "Der Spiegel" w swym internetowym wydaniu. Autor komentarza podkreśla, że Badenia-Wirtembergia jest bastionem konserwatystów. "Jeśli akurat tutaj CDU grozi utrata władzy, to musiano popełnić poważne błędy. Merkel popełniła błędy, a próbując je naprawić, zrobiła jeszcze więcej błędów. Opuściło ją polityczne wyczucie" - ocenia "Spiegel Online".
Zdaniem autora komentarza błędami Merkel były między innymi wstawienie się za byłym ministrem obrony Karlem-Theodorem zu Guttenbergiem, oskarżonym o plagiat w pracy doktorskiej oraz polityka w sprawie niepopularnej w Niemczech energii atomowej; w zeszłym roku rząd Merkel przeforsował kontrowersyjną decyzję o wydłużeniu eksploatacji elektrowni atomowej, ale po niedawnej katastrofie nuklearnej w Japonii i - jak twierdzi opozycja - w obawie o wynik wyborów regionalnych, wdrożenie nowej ustawy zostało zawieszone na trzy miesiące.
Sondaż ośrodka Forsa pokazał, że dla wielu wyborców w Badenii-Wirtembergii właśnie sprawy związane z energetyką są ważnym tematem, który wpłynie na ich decyzję nad urną. Zdaniem 44 proc. polityka energetyczna jest najważniejszym problemem Badenii-Wirtembergii, zaś dla 30 proc. główny problem landu to kontrowersyjny projekt budowy nowego dworca kolejowego w Stuttgarcie, stolicy kraju związkowego. Od sierpnia w mieście tym odbywają się regularne demonstracje przeciwko planowanej inwestycji, której orędownikiem jest chadecki premier landu Stefan Mappus.
Mimo niepomyślnych prognoz sama Merkel zapewnia, że o niedzielnych wyborach w Badenii-Wirtembergii myśli z optymizmem. "Każde wybory są poważną sprawą - powiedziała szefowa CDU na konferencji prasowej w zeszły poniedziałek. - Jestem optymistką i uczynię wszystko, byśmy osiągnęli sukces".
W niedzielę do urn pójdą także mieszkańcy Nadrenii-Palatynatu na zachodzie Niemiec. Według sondaży wygrają rządzący tam od 1994 r. socjaldemokraci, którzy zapewne utworzą koalicję z partią Zielonych.
Z Berlina Anna Widzyk (PAP)
awi/ ro/
